3

1.1K 55 26
                                    

Odkąd Rosita zamieszkała z ojcem minął tydzień i zaczęły się wakacje. W tym czasie Ellena napisała do niej jakieś trzy maile w których informowała że u niej i Steve'a wszystko w porządku i że mężczyzna zabiera ją na urlop do Hiszpanii.

Ross oczywiście stwierdziła że matka poprostu świętuje to że wreszcie pozbyła się swojej córki i może spędzać najlepsze chwile że swoim chłopakiem kretynem.

Mimo długich sprzeciwień dziewczyny ojciec namówił ją wreszcie do wyjścia z domu a że ich relacja trochę się poprawiła to poszła z nim na zakupy.

- Nie bierz tych! - mówił Raith - Zaczynają gnić. Sprawdź tamte z tyłu.

Dziewczyna już sięgała po owoce kiedy usłyszała niski głos wołający imię jej ojca.

- Raith! -

Nie brzmiało to jednak zbyt przyjaźnie.

- Kto to? - zapytała Rosita

Ojciec spojrzał na nią, uśmiechnął się lekko po czym spoważniał i powiedział

- Stary znajomy, poprostu nic nie mów a najlepiej udawaj że mnie nie znasz -

Dziewczyna tylko kiwnęła głową i odwróciła się w stronę półki z produktami wyraz twarzy jaki przybrał jej ojciec sprawił że na razie nie miała zamiaru dręczyć go pytaniami i poprostu wykonać jego prośbę.

W tym czasie mężczyzna który krzyczał podszedł do ojca Ross, dopiero teraz zauważyła że facet a może raczej chłopak jest raczej niewiele starszy od niej. Żaden z nich nie wyglądał na zadowolonego z tego spotkania, po dłuższej chwili odezwał się Raith.

- Co ty tu robisz Leon? Miałeś być w Tokio -

- Byłem ale wróciłem. Jak to mówią wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.

- Zapewne - mruknął Raith

- Słuchaj też skacze z radości bo muszę z tobą rozmawiać ale Ray cię lubi i chciał się dowiedzieć czy ma cię wpisać na dzisiaj. -

- Przekaż Ray'owi że dzisiaj jestem zajęty ale może następnym razem -

Chłopak kiwnął głową i odszedł bez słowa.

Ross i Raith dokończyli zakupy i dopiero gdy znaleźli się już w domu dziewczyna zapytała

- O co mu chodziło? -

- O...dodatkową pracę. - Powiedział szybko mężczyzna - Wiesz że nie zarabiam najlepiej więc sobie czasem dorabiam.

Dziewczyna skinęła głową mimo że nie do końca wierzyła ojcu, wiedziała że mówi prawdę ale tylko częściowo i myśląc o tym udała się do swojego pokoju.

Godzinę później zeszła na dół i zamiast ojca zastała białą kartkę na której było napisane

Wyszedłem, wrócę wieczorem. Też mogłabyś się przejść napewno krzywda ci się od tego nie stanie na słońcu też się raczej nie spalisz. Żartuje.

                  Raith

Rosita postanowiła skorzystać z rady ojca i wyjść na chwilę z domu. Mając nadzieję że po drodze się nie zgubi. Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła przed siebie po raz pierwszy przyglądając się miastu. Zaczęła się zastanawiać dlaczego za dzieciaka tak bardzo nienawidziła tego miejsca? Przecież teraz wydawało jej się świetne. Żadnej kontroli ze strony nadopiekuńczej matki która teraz magicznie przestała taka być i nawet ojciec nie jest już największym dupkiem świata. Co do Steve'a...to nadal kretyn i chyba już zawsze nim będzie.

Z zamyślenia wyrwało ją zderzenie z czymś lub raczej kimś.

- Wybacz - powiedziała osoba na którą Ross wpadła.

- Nie no spoko mogłam poprostu patrzeć przed siebie - powiedziała i spojrzała na osobę która stała przed nią.

Był to blondyn o zielonych oczach.

Chyba będziecie dostawać rozdziały w nocy bo tylko w tedy mam czas i ochotę pisać. 😂

Ninjago: Death Race✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz