Miesiąc po wydarzeniach z poprzedniego rozdziału.
- To na jak długo wyjeżdżasz? - zapytała Ross leżąc na kanapie i grając w grę na PlayStation.
- Nie wiem. To zależy od mojego szefa. - Odpowiedział Raith pakując ostatnie rzeczy.
- Cieszę się że znalazłeś nową pracę. - zapauzowała grę i usiadła.
- Ja też. - mężczyzna usiadł koło niej - Ale obiecaj że mogę ci zaufać i kiedy wrócę dom nadal będzie na swoim miejscu a ciebie nie będę musiał odbierać z aresztu -
- Obiecuję. - westchnęła - Przecież od miesiąca nie zrobiłam nic głupiego.
- Tak, a pamiętasz gościa w sklepie? -
- Hej! To on zaczął! -
Na tą odpowiedź Raith się zaśmiał i wstał. Złapał torbę i przewiesił ją przez ramię jednak za nim wyszedł powiedział:
- Trzymaj się. Zadzwoń do staruszka od czasu do czasu żeby dać znać że wszystko ok -
- Przecież nie wyjeżdżasz na wieczność - powiedziała Ross wracając do gry.
Usłyszała jeszcze tylko odgłos zamykanych drzwi i odjeżdżający samochód. Przez czas nieokreślony miała cały dom dla siebie. A że cała sprawa wyglądała dosyć poważnie to liczyła na coś około tygodnia spokoju, no może dwóch.
- Tylko co ja będę robić przez ten cały czas?- szepnęła do siebie.
Z nikim po za Chrisem i Leą nie miała szczególnie kontaktu a jego też nie było a co do dziewczyny, prawie nigdy nie miała czasu. Z Leonem spotkała się raz i na tym się zakończyło a Lloyd jej unikał, na całe jego szczęście. Kiedy Leon powiedział Rosicie co było nie tak z samochodem na wyścigu wściekła się, pisała do blondyna i próbowała się do niego dodzwonić a czasem nawet znaleźć go na mieście wszystko tylko po to żeby powiedzieć mu jakim dupkiem jest. Teraz jednak minęło tyle czasu że miała to gdzieś, a pod nieobecność ojca planowała cały czas grać z przerwami na sen.
Niestety ten wspaniały plan na życie zepsuła jej pewna osoba która pojawiła się pod jej domem i bezczelnie zadzwoniła dzwonkiem kiedy Ross drzemała.
- No już idę do cholery - zawołała czarnowłosa gdy dzwonek zabrzmiał po raz trzeci.
Gdy Rosita otworzyła drzwi ujrzała obcą jej dziewczynę.
- Przepraszam ale cokolwiek sprzedajesz nie mam przy sobie pieniędzy a jakbym miała to i tak bym nie wzięła. Do niewidzenia - Ross już miała zamykać drzwi kiedy dziewczyna się odezwała
- Nie wiem z kąd ten pomysł ale niczego nie sprzedaje. -
- Nie? -
- Nie. -
- No to w takim razie kim jesteś i co chcesz? Jeśli coś od mojego ojca to przykro mi ale wyjechał służbowo. - zapytała Ross.
- Ja tu jestem tylko po to żeby ci coś przekazać. - Dziewczyna podała Rosicie złożoną na pół kartkę, po czym rozejrzała się i odeszła bez słowa.
- To było dziwne, tak myślę...- Czarnowłosa zamknęła drzwi po czym oparła się o nie plecami i rozłożyła kartkę.
Ponoć mnie szukałaś. Nie mogę się inaczej skontaktować. Spotkajmy się w miejscu gdzie odbył się twój pierwszy wyścig w tym mieście.
- Przysięgam że jeśli to ten blond włosy dupek, co jest pewne bo nikogo innego nie szukałam, to niech lepiej się pakuje bo jak go zobaczę to wyślę na tamtą stronę. -
Kiedy już chwilowy przypływ złości minął zaczęła się zastanawiać dlaczego nie może się inaczej skontaktować? Kim do cholery była ta dziewczyna i czy ktoś ją śledził?
- Ojciec mnie zabije -
CZYTASZ
Ninjago: Death Race✅
FanficRosita Rodriguez młoda dziewczyna parająca się nie do końca legalnym życiem, mówimy tu o wyścigach ulicznych które są wręcz jej pasją. W pewnym momencie o wszystkim dowiaduje się jej matka i mając już dość odsyła dziewczynę do ojca, a tam poznaje on...