7

759 40 16
                                    

Kiedy Ross wyprzedziła drugiego zawodnika i była już blisko pierwszego czuła że wygra. Jednak nie spodziewała się że ten gość okaże się lepszy a już na pewno nie spodziewała się że tym człowiekiem będzie Leon. (Spokojnie nie zawsze będę pomijać wyścigi)

Po za tym że zajęła drugie miejsce i straciła pieniądze co napawało ją ogromnym gniewem bawiła się całkiem dobrze.

Po przekroczeniu mety a tym samym zakończeniu wyścigu Leon przyszedł do niej pogratulować i nadać jej miano godnego przeciwnika. W skrócie okazał się całkiem w porządku gościem. A jako że była dopiero dwudziesta druga postanowiła zostać jeszcze trochę i może poznać kilku nowych ludzi. Wszystko było dobrze do pewnego momentu.

Rosita właśnie rozmawiała z nowo poznaną dziewczyną Leą kiedy ktoś krzyknął

- NINJA!!! SPADAMY!!! -

Wszyscy zaczęli wsiadać do aut i większąści udało się odjechać. Rosita zaczęła szukać "swojego" samochodu jednak nigdzie go nie było w pewnym momencie Lea złapała ją za rękę i pociągnęła w drugą stronę. Razem zaczęły uciekać jednak nie spodziewały się że jeden z tych całych ninja będzie na tyle szybki żeby zagrodzić im drogę.

- Wiecie że takie wyścigi są nielegalne? - zapytał krzyżując ręce.

Ani jedna ani druga się nie odezwały i tak Rosita, Lea i parę innych osób które nie zdążyły zwiać trafiły na komisariat.

- Kto organizował wyścig? - zapytał mężczyzna.

- Po raz dziesiąty powtórzę panu: Nie mam pojęcia - odpowiedziała Rosita mocno już zirytowana.

- W porządku. Zadzwoniliśmy już po twojego ojca będzie po ciebie niedługo. - powiedział po czym wyszedł z pomieszczenia.

- Jeszcze jego tu brakuje - westchnęła do siebie myśląc co mogło się stać z tym autem i że gdyby się nie stało mogłaby teraz oglądać telewizję w domu.

Kiedy Raith po nią przyjechał nie odezwał się dopóki nie znaleźli się w domu.

- Mówiąc że nie będę wtrącać się w twoje sprawy nie miałem na myśli tego że możesz robić to na co tylko masz ochotę. - zaczął spokojnym tonem. - Twoja matka przywożąc cię tutaj miała nadzieję na to że się poprawisz. Co sobie twoim zdaniem pomyśli kiedy się dowie o dniu dzisiejszym?

Ross chciała coś powiedzieć ale ojciec nie dał jej dojść do słowa.

- Idź do siebie -

Dziewczyna posłusznie udała się na górę, zamknęła się w pokoju, przebrała w piżamę i poszła spać. A przynajmniej próbowała zasnąć była wściekła na siebie za to że tak łatwo dała się złapać nie wiedziała też jak bardzo źle będzie kiedy powie Lloyd'owi że zgubiła auto jego kumpla.

- Zakładam że mogę sobie kopać grób - powiedziała w poduszkę.

Następnego dnia gdy zeszła na śniadanie ojca nie było w domu. Nawet żadnej kartki nie zostawił. Ross zjadła kanapkę i wyszła przed dom usiąść na krawężniku i wymyślić jak powiedzieć Lloyd'owi o tym głupim aucie.

Po chwili takiego siedzenia usłyszała za sobą kroki odwróciła się i zobaczyła nikogo innego jak właśnie Lloyd'a.

- Powiem to raz więc słuchaj - zaczęła - Nie mam pojęcia gdzie jest twoje auto. Gliny mogły je wczoraj sprzątnąć po tym jak pojawili się ci cali ninja. -

- Nikt po za mną nie zgarniał auta - powiedział siadając obok niej.

- Więc to ty je zabrałeś? - zapytała nie patrząc na niego.

- Właśnie to powiedziałem. W sumie to zamierzałem cię odwieźć ale zrobiło się zamieszanie i nie mogłem dać się złapać. Sama rozumiesz. -

W tym momencie wypełnił ją niewytłumaczalny gniew i zapragnęła kogoś obwinić o wszystko co jej się wczoraj przydarzyło.

- Tak rozumiem. - zaczęła zirytowanym tonem - Dzięki tobie miałam małą przygodę z policją. A swoją drogą to auto i tak było takie sobie. Wygrałabym gdyby było lepsze ale nie było.

- Obwiniasz samochód o to że zajęłaś drugie miejsce? - zapytał rozbawiony.

- Wybacz ale muszę już iść - powiedziała po czym wstała i ruszyła przed siebie. Po czym dodała w myślach - Byle jak najdalej od ciebie -

Nie spodziewała się jednak że blondyn pójdzie za nią.

- Masz prawo się gniewać - mówił nadal lekko rozbawiony - Przepraszam.

- To było nieszczere - zatrzymała się i spojrzała na niego.

- A właśnie że nie. To były bardzo szczere przeprosiny -

Dziewczyna miała go już po dziurki w nosie.

- Niech ci będzie. Wybaczam. A teraz bądź tak miły i przestań za mną iść. Mam zakupy do zrobienia. - powiedziała i poszła w stronę sklepu.

- Nie potrzebujesz pomocy? - usłyszała za sobą.

- Nie! -

Nadal mam wene. To chyba dobrze.


Ninjago: Death Race✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz