17

473 25 15
                                    

Między Ross a Leą sytuacja się trochę napięła i wdały się w małą kłótnie.

- Po za tym jaki ty masz problem? - zapytała zirytowana Ross - przecież sama zaprosiłaś go na sobotnią imprezę a wczoraj też jakoś nie sprawiał ci problemów.

- Rosita - zaczęła Lea - Zaprosiłam go bo jest popularny ok? Fakt nie ma znajomych ale jest. Po prostu nie chcę żebyś miała przez niego kłopoty! A skoro twierdzisz że jest dupkiem to dlaczego go bronisz?

- Nie bronie go! Mówię ci tylko jak jest! - Czarnowłosa wyglądała już na mocno wściekłą - Wiesz co Lea? Mam dosyć tej rozmowy pogadamy później.

Rosita odeszła w stronę auta pozostawiając blondynkę samą przed budynkiem szkoły. Lea była równie zła na przyjaciółkę i nie zamierzała iść za nią, szybkim krokiem ruszyła w stronę Lloyda i jego przyjaciół. Chciała wyjaśnić z nimi parę spraw.

Ross jechała przed siebie bez wyznaczonego kierunku chciała poprostu dać upust swojej złości. W pewnym momencie dostrzegła że ktoś za nią jedzie. Na całe szczęście rozpoznała samochód i kierowcę więc zjechała na bok. Chłopak wysiadł z auta i podszedł do niej.

- No i dokąd się tak spieszysz? - zapytał z tym swoim kpiącym uśmieszkiem.

- Jak najdalej od tych debili co oznacza że od ciebie też - warknęła na co chłopak się zaśmiał.

- Znam pewne miejsce w którym możesz rozładować złość. - powiedział.

Dziewczyna była wściekła i miała pewne wątpliwości ale mimo wszystko uznała że nic nie może się jej stać a chwila relaksu napewno się przyda. Dlatego wysiadła ze swojego auta i udała się z Heathem do jego pojazdu.

Droga nie była szczególnie długa i po jakichś dwudziestu minutach byli już na miejscu. Tak przynajmniej powiedział Heath.

- Kiedy mówiłeś o pewnym miejscu nie wiedziałam że masz na myśli pokój w motelu. - powiedziała wysiadając z auta.

- Jeszcze się zdziwisz - uśmiechnął się. Otwierzył drzwi do pokoju i przepuścił Ross jako pierwszą.

Kiedy Ross była już w środku Heath zamknął za nimi drzwi na klucz i usiadł na jednym z łóżek.

- Więc jak według ciebie mam tutaj dać upust całej swojej złości? - zapytała z rozdrażnieniem żałując że w ogóle z nim pojechała.

- Więc Ross - powiedział Heath z uśmiechem na twarzy opierając się o ramę łóżka i z rękoma za głową - Chcesz zagrać w grę?

- W grę? - powtórzyła z rozbawieniem - I na czym ta gra miałaby polegać?

- Na czymś w stylu wyznań. - powiedział po czym wyciągnął z torby dwa piwa - Chcesz się napić?

Ross bez wachania wzięła jedno z piw i usiadła na łóżku na przeciwko.

- Więc zacznijmy tę twoją grę - powiedziała Ross czując że wiele się może wydarzyć.

(Teraz opis będzie z perspektywy Ross)

Heath uśmiechnął się i usiadł na podłodze a ja poszłam w jego ślady. Nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać ale w tym momencie czułam że jestem gotowa na wszystko.

Heath chyba też to wiedział ponieważ na twarzy miał ten swój zawadiacki uśmiech. Jedno było pewne działał na mnie jak nikt inny.

- Mam zacząć? - zapytał na co kiwnęłam głową - Mówię o sobie dwie prawdy i jedno kłamstwo jeśli zgadniesz które jest którym możesz wymyślić mi jakieś zadanie a jeśli przegrasz ja coś wymyślam. Grasz?

- Gram - odpowiedziałam sięgając po kolejne piwo z torby Heatha.

- Zaczniemy łatwo. Jestem jedynakiem, nigdy wcześniej nie byłem naprawdę zakochany i nigdy się nie całowałem. Wybieraj - powiedział z uśmiechem.

- Nie wierzę ci w to że nigdy się nie całowałeś. Jedynakiem jesteś napewno bo słyszałam co nieco w szkole a co do drugiego faktycznie mogłeś nie być zakochany i może czekasz na właściwą osobę. - odpowiedziałam biorąc solidny łyk piwa.

- Zgadłaś - również się napił - Więc moje wyzwanie?

- Odpowiedz mi na pytanie - w mojej głowie zrodził się dosyć głupi pomysł.

- Jesteś prawiczkiem? - po tym pytaniu oboje wybychnęliśmy śmiechem.

- Nie, nie jestem - odpowiedział nadal się śmiejąc. -

- Dobra moja kolej. Nigdy nie przegrałam wyścigu, mam prawko na motor i chyba jestem zakochana. -

- Powiedziałbym że ostatnie ale słyszałem o wyścigu z Leonem. -

- Taaa. Nie wspominaj mi o nim - westchnęłam - Dawaj wyzwanie.

- Zapytałbym kto jest twoim obiektem westchnień ale pewnie i tak mi nie powiesz ale i tak wyzywam cię do odpowiedzenia mi na pytanie - uśmiechnął się - Podobam ci się? W sensie czy uważasz że jestem seksi?

Znowu oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Jeśli cię to uraduje to tak jesteś seksi - powiedziałam przez śmiech.

Graliśmy tak do wieczora i śmiechom nie było końca czułam że wreszcie mogę zobaczyć prawdziwego Heatha. Mieliśmy kończyć ale Heath nalegał na ostatnią rundę, mimo że za oknami było już ciemno.

- Dobrze Heath twoja kolej - powiedziałam śmiejąc się.

- Ok, więc - zamyślił się zamykając oczy i uśmiechając się dziwnie co wyglądało komicznie, przez co nie mogłam powstrzymać śmiechu - Nie śmiej się myślę.

- To coś nowego - zaśmiałam się.

- Hahaha ale zabawne. - powiedział choć sam ledwo powstrzymywał się od śmiechu - Dobra mam. Miałem 5 dziewczyn, chyba też jestem zakochany i za dużo wypiłem.

- Zakładam że za dużo wypiłeś to kłamstwo jesteś trzeźwy a przynajmniej bardziej niż ja. - powiedziałam Ross.

- I tu się mylisz Rosi. Przegrałaś co oznacza że ja wybieram ci zadanie. -

- Dobrze panie Langton miejmy to już za sobą - po raz kolejny się zaśmiałam. Chyba naprawdę za dużo wypiłam.

- Pocałuj mnie - Powiedział Heath a mnie zamurowało.

Ale wyzwanie to wyzwanie prawda? Zbliżyłam się do chłopaka i usiadłam przed nim, położyłam swoją dłoń na jego policzku i delikatnie go pocałowałam jednak reakcji Heatha się nie spodziewałam. Kiedy miałam się odsunąć on przedłużył pocałunek zmieniając go w o wiele bardziej namiętny i przysunął mnie do siebie tak że siedziałam na jego kolanach.

Ja wplotłam swoje dłonie w jego w łosy a jego jedna znalazła się na moich plecach a druga wylądowała na pośladkach.

Coś czuję że dzisiaj do domu nie wrócę.

Ninjago: Death Race✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz