Między Ross a Leą sytuacja się trochę napięła i wdały się w małą kłótnie.
- Po za tym jaki ty masz problem? - zapytała zirytowana Ross - przecież sama zaprosiłaś go na sobotnią imprezę a wczoraj też jakoś nie sprawiał ci problemów.
- Rosita - zaczęła Lea - Zaprosiłam go bo jest popularny ok? Fakt nie ma znajomych ale jest. Po prostu nie chcę żebyś miała przez niego kłopoty! A skoro twierdzisz że jest dupkiem to dlaczego go bronisz?
- Nie bronie go! Mówię ci tylko jak jest! - Czarnowłosa wyglądała już na mocno wściekłą - Wiesz co Lea? Mam dosyć tej rozmowy pogadamy później.
Rosita odeszła w stronę auta pozostawiając blondynkę samą przed budynkiem szkoły. Lea była równie zła na przyjaciółkę i nie zamierzała iść za nią, szybkim krokiem ruszyła w stronę Lloyda i jego przyjaciół. Chciała wyjaśnić z nimi parę spraw.
Ross jechała przed siebie bez wyznaczonego kierunku chciała poprostu dać upust swojej złości. W pewnym momencie dostrzegła że ktoś za nią jedzie. Na całe szczęście rozpoznała samochód i kierowcę więc zjechała na bok. Chłopak wysiadł z auta i podszedł do niej.
- No i dokąd się tak spieszysz? - zapytał z tym swoim kpiącym uśmieszkiem.
- Jak najdalej od tych debili co oznacza że od ciebie też - warknęła na co chłopak się zaśmiał.
- Znam pewne miejsce w którym możesz rozładować złość. - powiedział.
Dziewczyna była wściekła i miała pewne wątpliwości ale mimo wszystko uznała że nic nie może się jej stać a chwila relaksu napewno się przyda. Dlatego wysiadła ze swojego auta i udała się z Heathem do jego pojazdu.
Droga nie była szczególnie długa i po jakichś dwudziestu minutach byli już na miejscu. Tak przynajmniej powiedział Heath.
- Kiedy mówiłeś o pewnym miejscu nie wiedziałam że masz na myśli pokój w motelu. - powiedziała wysiadając z auta.
- Jeszcze się zdziwisz - uśmiechnął się. Otwierzył drzwi do pokoju i przepuścił Ross jako pierwszą.
Kiedy Ross była już w środku Heath zamknął za nimi drzwi na klucz i usiadł na jednym z łóżek.
- Więc jak według ciebie mam tutaj dać upust całej swojej złości? - zapytała z rozdrażnieniem żałując że w ogóle z nim pojechała.
- Więc Ross - powiedział Heath z uśmiechem na twarzy opierając się o ramę łóżka i z rękoma za głową - Chcesz zagrać w grę?
- W grę? - powtórzyła z rozbawieniem - I na czym ta gra miałaby polegać?
- Na czymś w stylu wyznań. - powiedział po czym wyciągnął z torby dwa piwa - Chcesz się napić?
Ross bez wachania wzięła jedno z piw i usiadła na łóżku na przeciwko.
- Więc zacznijmy tę twoją grę - powiedziała Ross czując że wiele się może wydarzyć.
(Teraz opis będzie z perspektywy Ross)
Heath uśmiechnął się i usiadł na podłodze a ja poszłam w jego ślady. Nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać ale w tym momencie czułam że jestem gotowa na wszystko.
Heath chyba też to wiedział ponieważ na twarzy miał ten swój zawadiacki uśmiech. Jedno było pewne działał na mnie jak nikt inny.
- Mam zacząć? - zapytał na co kiwnęłam głową - Mówię o sobie dwie prawdy i jedno kłamstwo jeśli zgadniesz które jest którym możesz wymyślić mi jakieś zadanie a jeśli przegrasz ja coś wymyślam. Grasz?
- Gram - odpowiedziałam sięgając po kolejne piwo z torby Heatha.
- Zaczniemy łatwo. Jestem jedynakiem, nigdy wcześniej nie byłem naprawdę zakochany i nigdy się nie całowałem. Wybieraj - powiedział z uśmiechem.
- Nie wierzę ci w to że nigdy się nie całowałeś. Jedynakiem jesteś napewno bo słyszałam co nieco w szkole a co do drugiego faktycznie mogłeś nie być zakochany i może czekasz na właściwą osobę. - odpowiedziałam biorąc solidny łyk piwa.
- Zgadłaś - również się napił - Więc moje wyzwanie?
- Odpowiedz mi na pytanie - w mojej głowie zrodził się dosyć głupi pomysł.
- Jesteś prawiczkiem? - po tym pytaniu oboje wybychnęliśmy śmiechem.
- Nie, nie jestem - odpowiedział nadal się śmiejąc. -
- Dobra moja kolej. Nigdy nie przegrałam wyścigu, mam prawko na motor i chyba jestem zakochana. -
- Powiedziałbym że ostatnie ale słyszałem o wyścigu z Leonem. -
- Taaa. Nie wspominaj mi o nim - westchnęłam - Dawaj wyzwanie.
- Zapytałbym kto jest twoim obiektem westchnień ale pewnie i tak mi nie powiesz ale i tak wyzywam cię do odpowiedzenia mi na pytanie - uśmiechnął się - Podobam ci się? W sensie czy uważasz że jestem seksi?
Znowu oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Jeśli cię to uraduje to tak jesteś seksi - powiedziałam przez śmiech.
Graliśmy tak do wieczora i śmiechom nie było końca czułam że wreszcie mogę zobaczyć prawdziwego Heatha. Mieliśmy kończyć ale Heath nalegał na ostatnią rundę, mimo że za oknami było już ciemno.
- Dobrze Heath twoja kolej - powiedziałam śmiejąc się.
- Ok, więc - zamyślił się zamykając oczy i uśmiechając się dziwnie co wyglądało komicznie, przez co nie mogłam powstrzymać śmiechu - Nie śmiej się myślę.
- To coś nowego - zaśmiałam się.
- Hahaha ale zabawne. - powiedział choć sam ledwo powstrzymywał się od śmiechu - Dobra mam. Miałem 5 dziewczyn, chyba też jestem zakochany i za dużo wypiłem.
- Zakładam że za dużo wypiłeś to kłamstwo jesteś trzeźwy a przynajmniej bardziej niż ja. - powiedziałam Ross.
- I tu się mylisz Rosi. Przegrałaś co oznacza że ja wybieram ci zadanie. -
- Dobrze panie Langton miejmy to już za sobą - po raz kolejny się zaśmiałam. Chyba naprawdę za dużo wypiłam.
- Pocałuj mnie - Powiedział Heath a mnie zamurowało.
Ale wyzwanie to wyzwanie prawda? Zbliżyłam się do chłopaka i usiadłam przed nim, położyłam swoją dłoń na jego policzku i delikatnie go pocałowałam jednak reakcji Heatha się nie spodziewałam. Kiedy miałam się odsunąć on przedłużył pocałunek zmieniając go w o wiele bardziej namiętny i przysunął mnie do siebie tak że siedziałam na jego kolanach.
Ja wplotłam swoje dłonie w jego w łosy a jego jedna znalazła się na moich plecach a druga wylądowała na pośladkach.
Coś czuję że dzisiaj do domu nie wrócę.
CZYTASZ
Ninjago: Death Race✅
FanficRosita Rodriguez młoda dziewczyna parająca się nie do końca legalnym życiem, mówimy tu o wyścigach ulicznych które są wręcz jej pasją. W pewnym momencie o wszystkim dowiaduje się jej matka i mając już dość odsyła dziewczynę do ojca, a tam poznaje on...