Wstałem dość późno o 23, bo przecież zasnąłem o 16, zacząłem planować zemstę, ale nie dam rady sam. Nie poproszę o pomoc Enze'go. On jest za mały i po za tym nie będę go wciągał w moje sprawy. Dobra dam radę, i tak już jutro mnie wypiszą, poszukam tego dupka i go zniszczę, zrobię tak że jego matka go nie pozna. A jak to zgłosi to chuj. Do pierdla pójdę nic się nie stanie. Trochę posiedzę. A jak Addison mnie już nie będzie chciała to będzie koniec "BRADDISON", ale to już będzie koniec, nawet zerwę z nią kontakt.
Myślałem tak z godzinę a potem zasnąłem.
Godzina 10.
Wstałem, nikogo nie było. Więc postanowiłem, że już wstanę i pójdę po wypis czułem się świetnie. Ja nie Ryland, że idę na psy. Podeszłe do doktora i zapytałem czy mogę wypis. Po pięciu minutach dostałem ten wypis. I teraz nadszedł ten dzień.
Już po tobie Ryland!-powiedziałem sam do siebie.Wyszedłem już ze szpitala, i teraz pytanie, gdzie on mieszka?
Wszedłem na instagrama, i zobaczylem jego lokalizację, wstawił zdjęcie pięć minut temu. Jest w pabie. Dobra wkraczam do akcji.
Jestem już pod pabem, wchodzie i krzyczę.
Ja-Gdzie jest ten pedał?
R-No chyba mówisz o sobie.
Ja-Teraz dostaniesz tak że Twoja matka cie nie pozna.Podszedłem do niego i strzeliłem mu w nos potem się żuciłem na niego i zacząłem go bić pieściami, Ryland jak to on próbował się bronić, ale ja silniejszy.
Ludzie próbowali mnie rozdzielić, ale im się nie udało, więc zadzwonili na policję. Po dobrych siedmiu minutach przyjechali, rozdzielili mnie i tego pedała.
Ja-Oh, ale ty masz piękną buźkę!
R-Zamknij ruja pedałe. Pamiętaj oddam ci.Policja mnie zabrała do auta i tam pytali o jakieś rzeczy.
Minęły 30 minut i policja mnie wypuściła, tylko dla tego, że w policji i akurat teraz był mój ziomek. Inaczej by mnie zatrzymali.
Jeszcze nie postanawiałem wracać do domu, wróciłem tam do tego pabu, jak wszedłem wszyscy się ode mnie odsunęli. Rozumiem że umiem się bić, ale żeby zrobić mi korytarz?
Usiadłem i poprosiłem o najmocniejszą wódkę. I siedzialem tam z 2 godziny, poznałem nawet spoko ludzi.
Po tym dwóch godzinach postanowiłem, że wrócę do domu. A więc wysyłem z pabu i ruszyłem w stronę domu.
Jestem już pod domem, zaczynam otwierać drzwi. I tak patrzę, w salonie jest:
Tony, Noah i Dixie.T-Co ci się stało?
Ja-Nic.I ruszyłem na górę do pokoju, mojego i Addison. Jak wszedłem ona tam była. Ja udając że jej tam nie ma usiadłem na swojej części.
A-Dumny jesteś z siebie?
Ja-O co ci chodzi?
A-O to że pobiłeś Ryland'a.
Ja-O już się na skarżył.
A-Jezu Bryc.
Ja-o co tobie chodzi?
A-Jak będziesz się tak dalej zachowywał to. To będzie koniec z nami.
Ja-A może ty tego chcesz? Chcesz być z tą świnią.
A-Nie mów tak o nim!
Ja-Dobra to zakończmy to tu i teraz.
A-Ale o co tobie chodzi?
Ja-Dobrze wiesz.-Wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju.
A-Nie proszę, nie Bryc!Ja już kompletnie nie wiedziałem co się dzieje, poszedłem do chłopaków pokoju.