22

19 5 1
                                    

Obudziłem się, spojrzałem na telefon 10. Kurde, dzisiaj muszę gdzies wyjść, ale bez Dixie. Ona akurat śpi, więc wstałem i poszedłem do sypialni po jakieś ciuchy potem do toalety, załatwić się i ubrać.

Gdy już to zrobiłem wyszedłem z toalety i zacząłem ubierać buty, wszystko robiłem po cichu by się nie obudziła. No i się udało wziąłem telefon i wyszedłem. Od razu napisałem do Noah, Josh i Tonego.

NOAH
Spotkajmy się w Starbucksie.

JOSH
Spotkamy się w Starbucksie.

TONY
Spotkajmy się w Starbucksie.

Żaden z nich nie odpisał to stwierdziłem, że przyjdą. Ja szłem w stronę Starbucksa.

Gdy dotarłem był tylko Noah.

Ja-Gdzie Josh i Tony?
N-Nie mogli przyjść. A o co chodzi?
Ja-Chodzi o Dixi. Dosypała mi coś do picia
N-Dixie? Tobie? Do picia? Co by ci dosypała?
Ja-Jakieś prochy. I jak się obudziłem, zapytalem co mi dosypała. Ona że nic i że to przez to że byłem śpiący.
N-I co ona z tobą mogła robić?
Ja-Nie wiem seks jest normalny, jak nie chcę ona to nie, ale ja zawsze mam ochotę. Sorry.
N-Nie no spoko. To jak się dowiemy co ona robiła?
Ja-Umiesz być niewidzialny?
N-Zawsze.
Ja-To będziesz ją śledził. Przez calutki dzień, zaczniesz od jutra.
N-Kurde, czemu ja?
Ja-Bo powiedziałeś, że umiesz być niewidzialny.-położyłem moją rękę na jego barku i wyszedłem.

Szedłem w stronę domu i zauważyłem Dixi, szła do jakiegoś klubu. Ja oczywiście poszedłem za nią. Był tam jakiś chłopka chyba Sasha, ale nie wiem,słyszałem jak rozmawiali o jakimś planie. Planie? To co oni szykują? Po chwili słuchania usłyszałem jak Dix mówi do niego czy załatwił sprawę z Addison. Kurwa co? Jeszcze ona? Co oni mają do niej? Dixie to wiem, ale on? Szybko wyszedłem niewidzialnie jak i wszedłem, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Noego.

N-Czego?
Ja-Słuchaj, Dixi coś zrobiła z Addison.
N-Skąd wiesz?
Ja-Widziałem jak wchodziła do jakiegoś klubu i ja poszedłem za nią.
N-A wiesz gdzie ona jest?
Ja-Właśnie nie, ale za nie długo się dowiem, będę śledził jej przyjaciela.
N-Jak coś się dowiesz daj szybko znać.
Ja-Ok.-Czekałem na dworze, aż ten pacan wyjdzie z pabu.

Tak szczerze to długo nie musiałem czekać, bo po jakiś dwudziestu minutach wyszedł. Szłem za nim aż się nie zatrzymał, dosyć daleko to było. Ale że on tak z buta chodzi, no dobra. Jak se chcę. Dotarł do jakiegoś domku, zaczął się oglądać i patrzeć czy nikt go nie śledził. Ja szybko się schowałem by mnie nie widział. Potem dobiegłem do tego domku, miał dużo pomieszczeń jak na taki domek, zgubiłem go, ale słyszałem jakieś odgłosy dobiegające z tam tąd. Postanowiłem to sprawdzić i z wielkim strachem powoli z chodziłem tam, starałem się schodzić jak naj ciszej, i akurat chyba mi się to udało. Wyjrzałem przez barierkę której się trzymałem, zobaczyłem coś co mnie obrzydziło, że aż prawie zwymiotowałem.

Kocham cię /Addison RaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz