Valentin był dla Leony niczym zakazany owoc. Skryty i melancholijny, jednak kiedy już się uśmiechał, bił od niego blask, który ją przyciągał. Był też diabelnie atrakcyjny, kilka lat młodszy i, na litość boską, właśnie został przyjęty na posadę jej asystenta. W oczach większości ludzi Valentin był kolejnym millennialsem, który urodził się w czepku. Przystojny, bogaty i uprzywilejowany - dokładnie tak o nim mówili. Nikt jednak nie wiedział, że za tym wszystkim krył się ciężar, który dźwigał w sercu, od kiedy tylko sięgał pamięcią. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego z własnej woli wrócił po pięciu latach z Luizjany prosto do Warszawy. Prawdę mówiąc, on sam też tego nie wiedział. Ta posada miała być bezpieczną odskocznią. Spokojną przystanią, w której miał przycumować do czasu, aż nie poczuje się lepiej. Nie przewidział tylko jednej rzeczy. Nie był w stanie kontrolować swoich uczuć do Leony, a i ona prawdopodobnie je odwzajemniała. Było wiele powodów, dla których nie powinni wdać się w romans, ale on nie dbał o żaden z nich. Mogła być młodą wdową starszą od niego sześć lat i na dodatek jego nową przełożoną, ale i tak chciał, by należała tylko do niego. Romanse w pracy zawsze są ryzykowne. Szczególnie wtedy, gdy twoje serce jest puste, a ty czujesz się złamany...
42 parts