Dzień Ślubu Hope i Jaspera
Siedziałam na brzegu łóżka Rosalie, podczas gdy ona i Alice wybierały kosmetyki. Była 6 rano, a ślub miał się odbyć o 16, całe 10h , który zapewne spędzę w wielkim stresie, a szczególnie z kilku powodów:
1- Mamy, Phil'a i jego rodziny nie będzie, bo jedyne lotnisko w ich mieście zamknięto
2- Kiry nie będzie, bo zaczęła przechodzić okres stawania się wilkołakiem, choć każdy myślał, że nie odziedziczyła genu
A co najlepsze o tych dwóch sytuacjach dowiedziałam się wczoraj.
Z zadumy wyrwał mnie dźwięk otwierania drzwi, przez które weszła Bella
-Hej, Edward powiedział mi , że się szykujecie i może mogłabym jakoś pomóc ?-zapytała siostra siadając obok mnie
- Dotrzymać Hope towarzystwa i trzymać ją w tym pokoju, bo na dworze trwają przygotowania-powiedział Alice, która była w swoim żywiole.
Powierzyłam Ali wygląd ogrodu bo wiedziałam, że zrobi to dobrze i , że na pewno będzie nam(mi i Jazz'owi) się podobać.
-Denerwujesz się?-zapytała cicho siostra
- Nie, ale jest mi przykro-powiedziałam, a siostra kiwnęła głową, bo wiedziała dlaczego
- Wiem, że to cię nie pocieszy, ale będę trzymała tablet i ona będzie cię widzieć-powiedziała cicho
I miała racje, w ogóle mnie to nie pocieszyło, bo ten dzień jest najważniejszy w moim życiu, a mojej mamy tam nie będzie. Nagle przypomniałam sobie coś o czym zapomniałam
-Hej, Rose- zwróciłam się do blondynki, która spojrzała na mnie pytająco
-Mogłabyś przyprowadzić Carlisle'a?
-Jasne-kiwnęła i wyszła tak samo jak dziewczyny, ale one wytłumaczyły się tym że chcą nam dać trochę prywatności .
Po chwili do pokoju wszedł dr. Cullen
-Hej Hope, Rose powiedziała , że chcesz mnie widzieć
-Tak-wstałam z łóżka i podeszłam do niego nie pewnie- Jest taka sprawa, wiesz, dużo dla mnie zrobiłeś i na prawdę jesteś osobą , na której bardzo mi zależy, i chciałabym, abyś razem z moim tatą poprowadził mnie do ołtarza
Kiedy skończyłam mówić, Carlisle porwał mnie w swoje ramiona
-Będę zaszczycony-mówił wzruszonym tonem, a ja lekko się uśmiechnęłam
2 godziny przed ślubem
Siedziałam na stołku przed toaletką i starałam się nie marszczyć kiedy Rose upinała mi włosy, strasznie je ciągnąc i co chwila za to przepraszając. W tym samym czasie Bella i Alice malowały mi paznokcie na biało z brokatowym pobłyskiem
- Jest stres?-zapytała Rose kończąc zaplatać mi fryzurę : upięcie zaczynało się na dole, tworzyło ala koka, a we włosy były powpinane stokrotki, dwa pierwsze pasma były wypuszczone i polokowane.
Spojrzałam na swoje odbicie
-Wyglądam pięknie Rose, dziękuje-szepnęłam
-Wszystko dla przyjaciół- powiedziała przytulając się do moich pleców
-Dobra to teraz czas na makijaż! - pisnęła Alice i dobrała się od mnie:
Na usta nałożyła czerwono-różową pomadkę, cienie do oczy były w kolorze pudrowego różu i bieli, zrobiła mi lekkie kreski i wyregulowała brwi, ostatnim krokiem był róż na policzkach
Musiałam zacząć mrugać oczyma, aby odpędzić łzy
-Dziękuje Alice
W odpowiedzi dostałam uśmiech
-Dobrze, to my skoczmy ubrać się w kiecki i wracamy-powiedział Rose, no bo dziewczyny oprócz sukienek to były już gotowe
Popatrzyłam w lustro, moje druga strona uśmiechała się do mnie i przyłożyła rękę do lustra, zrobiłam to samo i usłyszałam szept w mojej głowię
~Damy radę
Uśmiechnęłam się do ,,niej'' z wdzięcznością i w tym momencie do pokoju weszły dziewczyny ubrane w zielone, zielone sukienki
-Nie-szepnęłam
-Tak-odpowiedział Alice- to twój kolor i to dosłownie- wskazała na moje oczy, a ja w myślach przyznałam jej racje, to mój kolor - a teraz wskakujemy w kieckę
Podeszła do szafy i wyciągnęła pokrowiec z sukienką. Bella otworzyła usta w szoku, zapomniałam, że ona jako jedyna jeszcze jej nie widziała
-Pasuję do ciebie-szepnęła
Podeszłam do Alice, która pomogła mi ją założyć, a Rose wpięła mi welon...CDN
(sukienka Hope w media 2)
W następnym rozdziale, długo wyczekiwany prze ze mnie moment
(tradycja: sorki za błędy)
ZuzuRiddle
CZYTASZ
Kochaj Mnie | Jasper Hale[3]
Fanfiction|Uwaga: jest to trzecia część serii Hope Swan, jeśli nie czytałeś/aś poprzednich części możesz nie zrozumieć kilku wątków| Po ty jak Cullen'owie wrócili, każdy z nas miał nadzieje na spokojne zakończenie szkoły, ale oczywiście los nigdy nam nie spr...