Seven

2.9K 85 15
                                    

Stałam z Bellą, Edwardem i tatą pod komisariatem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stałam z Bellą, Edwardem i tatą pod komisariatem. Ed, podwiózł nas do taty, bo mieliśmy zjeść wspólnie kolację. Byłam rozkojarzona i czułam zbliżające się uczucie wizji, a w okolicy nie było żadnej toalety, bo ta na komisariacie jest w remoncie 

-Gotowy na kolacje?-zapytała tatę  Bella

-Tak, ale we troję, tak?-zapytał , pokazując swoją jawną niechęć do Edwarda, co mnie lekko rozśmieszyło

-Tak we troję, Edward jest na specjalnej diecie- wyjaśnił siostra

Edward pożegnał się z nią pocałunkiem i podszedł do mnie, objęłam go i dostałam krótkiej wizji

Wizja:

Rude loki, które tak dobrze znałam  , Vicotria, biegła przez las, ktoś ją chyba gonił. Zobaczyłam dobrze mi znaną posturę Emmetta, którego odrzuciła od siebie 

Rzeczywistość:

Kiedy wróciłam do ,,żywych'' miałam nadzieje, że wizja nie była długa, bo wciąż byłam w ramionach Edwarda

-Byłą krótka, zaledwie kilka sekund-usłyszałam jego szept przy uchu i odsunęliśmy się od siebie posłałam mu lekki uśmiech i patrzyłam jak zmierza w stronę samochodu.

Nagle się zatrzymał i zwrócił do Belli

-Alice kazała ci przypomnieć o bilecie, który dostałaś na urodziny-powiedział, i już wiedziałam co chcę zrobić, wywieźć Bellę z miasta, mimo , że to nie było okej w stosunku do niej, popierałam jego  pomysł, bo ja jeszcze mogłam się jakoś  obronić, a Bella nie, i pokazała to doskonale sytuacją z Laurantem.

-Jaki bilet?-zapytał tata

-2 bilety do Phoenix(nwm jak się to pisze), chcieliśmy aby Bella mogła zobaczyć się z mamą-odparł spokojnie Edward- w ten weekend jest ostatni termin, moglibyśmy pojechać-stwierdził

- To na pewno bezpieczne ?-zapytał tata

-Tak tato, a po za tym będę z Edwardem- siostra ,,połknęła haczyk''

-Jakoś mnie to nie uspokaja-powiedział tata idąc w stronę radiowozu

Wyjęłam telefon i napisałam do Edwarda o mojej wizji, nie chciałam aby tata o tym  wiedział, ale Cullenowie musieli wiedzieć o Victorii 

Wsiadłam do samochodu wyłapując lekko zdziwioną twarz Edwarda, już po chwili dostałam sms'a

{Edward}: Dziękuje za informacje, Jasper zajrzy do ciebie wieczorem i wytłumaczy ci cały plan

{Hope}: Okej

*POV Jasper*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*POV Jasper*

Siedzieliśmy całą rodziną w salonie i oglądaliśmy wiadomości o kolejnym morderstwie w Seattle , byliśmy niemal pewni , że to wampiry, ale nic nie mogliśmy zrobić. Nagle do pomieszczenia wszedł Edward, a nasze oczy zwróciły się w jego stronę. Carlisle wyłączył telewizję i spojrzał na niego pytająco

-Hope miała wizje- na imię mojej dziewczyny lekko się uśmiechnąłem , ale tylko na sekundę, bo skoro chodzi o wizje to  za pewne nie jest to nic dobrego

-Wizja ta potwierdza wizje Alice, Victoria będzie tutaj nie długo, i będziemy ją gonić na granicy-dokończył swoją wypowiedź

-A co z Bellą?-zapytała Esme

-Jutro wyjeżdżam z nią do Phoenix-odpowiedział, ale jego zdanie wzbudziło złość w Rose

-Jesteś najszybszy i wyjeżdżasz, świetnie- stwierdziła sarkastycznie 

-Rose- upomniał ją Carlisle

-Nie ważne to wszystko?-zapytała

-Tak, godzinę i czas pościgu już ustaliliśmy-oznajmił Carlisle 

Rosalie wstała z miejsca i ruszyła w kierunku drzwi

-Gdzie idziesz?-krzyknął za nią Emmett

-Do Hope, jej obecność działa na mnie uspokajająco 

I wyszła, a  ja przyznałem jej w myślach rację . Obecność Hope roznosiła sobą spokój, i umiała poprawić nastrój. Co prawda chciałem się już  z nią zobaczyć ,ale skoro Rose poszła to nie będę się wtrącać w dziewczyńskie sprawy. Cieszy mnie również to , że obie się dogadały, Hope jest dla mnie najważniejsza i nie chciałem aby była smutna z powodu zachowania Rosalie, z kolei Rose, była moją rodziną i też nie chciałem dla niej ciągłych nerwów, których doświadcza i tak z Bellą.

Nagle poczułem dłoń na ramieniu, był to Hunter

-Masz ochotę na małe polowanie- skinąłem głową i już po chwili biegłem przez las, szukając swoją ,,ofiare'' 

Padło na jelenia, ich krew nie była moją ulubioną, ale nie była też najgorsza. Oczywiście mogłem złapać coś lepszego, ale byłem lekko rozkojarzony myślami o Hope, mojej  Hope..CDN

CDN

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


(tradycja: sorki za błędy)

ZuzuRiddle

PS: Będzie dziś rozdział, informacja dla osób aktywnych w komentarzach 

Kochaj Mnie | Jasper Hale[3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz