*POV Hope*
Bella i Edward wrócili wczoraj wieczorem, pościg się nie udał bo Emmett i Paul mieli nieporozumienie, ale przynajmniej odgoniliśmy Victorie, na razie. Stoję właśnie przed szafą i Jasper pomaga mi wybrać strój na dziś, chodź nie chce mi się iść do szkoły strasznie, po pierwsze jest tam nudno i już przerobiłam materiały z tego półrocza, po drugie Kira ma anginę więc na połowie lekcji będę siedzieć sama i będzie mi się nudzić ,po trzecie nie mam dzisiaj chemii w planie, więc nawet nie będę mogła siedzieć na jednej lekcji z Jasperem. Żyć nie umierać.
- To jest ładne- Jasper podał mi zestaw ubrań, które chciał abym założyła:
Niebieskie bojówki, biały sweterek na jedno ramię, czerwone trampki.
-Okej- powiedziałam i zaczęłam się przebierać , ale najpierw musiałam nałożyć maść na siniaki, którą polecił mi lekarz-dietetyk. Była zimna, ale nie przeszkadzało mi to, przyzwyczaiłam się do podobnego uczucia, więc bez problemów, w skupieni mogłam nakładać maść
-Pomogę cię, będzie szybciej-Jasper podał byle jaki powód i sięgnął aby nabrać trochę maści, i tak akurat wybrał siniaka na udach, no po prostu przypadek. Starałam się nie zwracać uwagi na jego ręce. Kiedy skończyliśmy, wytarłam dłonie wilgotną chusteczką , odczekałam, chwile aż maść wyschnie i zaczęłam się ubierać. Włosy związałam w dwa koczki i nie robiłam makijażu
-Masz już sukienkę na imprezę Alice?-zapytał Jasper kiedy schodziliśmy na dół. Jechaliśmy dziś z Edwardem i Bellą, bo Emmett w przypływie szału rozbił maskę samochodu Jaspera, a mechanik skończy robotę dopiero za dwa dni.
-Nie, a co?
- Bo muszę wiedzieć jaki krawat mam wziąć-odpowiedział beztrosko, na co lekko się uśmiechnęłam i pocałowałam go w dłoń, którą miała złączoną z moją
-Fioletowy
Jasper pokiwał głową i uśmiechnął się. Na dole był tylko, tata co oznaczało, że nasze gołąbki się jeszcze nie uszykowały . Mój chłopak oparł się o blat plecami i przyciągnął do swojej klatki piersiowej, z chęcią objęłam go w biodrach, no bo wyżej nie dosięgałam, Jazz ma 191cm wzrostu, a ja 152cm, jest różnica i do duża, 39cm różnicy.
Do kuchni wszedł tata
-Dzień dobry proszę pana -przywitał się Jazz
-Dobry-odpowiedział tata, ku mojemu zdziwieniu w jego tonie nie było ani grama wrogości, co mnie ucieszyło, tata może w końcu zaakceptuje tak 100% mój wybór.
Usłyszałam odgłosy schodzenia po schodach, czyli się już wyszykowali, po chwili zobaczyłam dwie znane sylwetki
-Jedziemy?-zapytał Edward
-Tak-odpowiedział Jasper i całą czwórką ruszyliśmy w stronę szarego Volvo Edwarda, które ładnie błyszczało, chyba nie dawno mył.
Usiedliśmy z tyłu i Edward ruszył, a w radiu zaczęła grać fajna piosenka:
~You change your mind
Like a girl changes clothes
Yeah you P.M.S.
Like a bitch I would know
And you over-think
Always speak cryptically I should know
That you're no good for me 'Cause you're hot then you're cold
You're yes then you're no
You're in then you're out
You're up then you're down
You're wrong when it's right It's black and it's white We fight, we break up We kiss, we make up~
Nuciłam piosenkę pod nosem, a Edward lekko ją ściszył aby było lepiej mnie słychać
-No weź-jęknęłam, nie lubiłam śpiewać tak ,,sucho''
-Co, ładnie siewasz to chcemy posłuchać-uśmiechnął się. Westchnęłam, ale kontynułowałam nucenie
Po 20 minutach dojechaliśmy na szkolny parking, nagle Jasper i Edward spojrzeli z zniesmaczonymi minami na coś, czego nie widziałyśmy
-Co jest?-zapytała siostra
-Czy gdybym was poprosił abyście zostały w samochodzie, zrobiłybyście to?-spytał i wysiadł z samochodu razem z Jasperem, oczywiście nasz upiór nie zna granic więc również wysiadłyśmy
-Oczywiście, że nie-skomentował Edward.
Złączyłam ręce moje i Jaspera i ruszyliśmy w stronę wejścia do szkoły
Przy schodach stał jakiś chłopak w czarnej koszulce, jako iż delikatnie kropił jego włosy były lekko mokrawe, postać odwróciła się i...CDN
(tradycja: sorki za błędy)
ZuzuRiddle
CZYTASZ
Kochaj Mnie | Jasper Hale[3]
Fanfiction|Uwaga: jest to trzecia część serii Hope Swan, jeśli nie czytałeś/aś poprzednich części możesz nie zrozumieć kilku wątków| Po ty jak Cullen'owie wrócili, każdy z nas miał nadzieje na spokojne zakończenie szkoły, ale oczywiście los nigdy nam nie spr...