Dni w szkole mijały spokojnie a profesor Snape tak samo jak i McGonagall nie dawali po sobie poznać, że byli świadkami jego gry. Choć w przypadku profesorki można było dostrzec delikatną zmianę. Nie okazywała mu już takiego chłodu jak i raz nagrodziła go pięcioma punktami, czym bardzo zaskoczyła uczniów. Jednak nie Harry'ego on nie interesował się taką zmianą tym bardziej, że minęło dopiero kilka dni.
W sobotę Harry wraz z Ginny postanowili, że odwiedzą Hagrida jak i później przejdą się obrzeżami lasu. Mężczyzna oczywiście przywitał ich serdecznie jak i zaproponował gorącą herbatę no i wypieki własnej roboty, których Harry i Gin sprytnie unikali wiedząc, że aby je zjeść trzeba by mieć stalowy zgryz.
- Powiedz mi Ginny jak tam interesy. Słyszałem, że masz wiele zamówień.
- Tak. To dopiero sześć dni a mam już siedemnaście zamówień i to wszystko na specjalne modele. Swoją drogą może i ty się skusisz W końcu trochę muzyki każdemu się przyda.
- Wątpię, aby był na mnie rozmiar. Poza tym nie należę do ludzi zamożnych.
- Co do rozmiaru to nie problem. Gdybyś zamówił zestaw specjalny podałbyś rozmiary jak i materiał, z jakiego ma być wykonane. No, ale kosztowałoby to pięćdziesiąt galeonów albo i drożej. Wszystko zależy od materiałów no i wymiarów.
- Pięćdziesiąt galeonów - Zapytał wyraźnie z niedowierzaniem patrząc na nią jak by jej druga głowa wyrosła. - Przy moich osiemdziesięciu galeonach pensji nigdy nie będzie mnie stać na takie wydatki. No, ale i nie jest to mi tak potrzebne tu mam wszystko, czego mi potrzeba.
- Wiesz Hagridzie pieniądze dla kogoś takiego jak ty to nie problem. - Włączył się Harry chcąc pomóc zarówno gajowemu jak i sobie. Nie wspominając już o tym, że może ubić świetny interes.
- Nie rozumiem
- Jako opiekun Zakazanego Lasu masz dostęp do wielu drogich produktów. Dla przykładu pod sufitem widzę całe pukle włosów jednorożców zapewne zbierasz je z drzew i krzaków.
- Zgadza się. Ale aby móc handlować produktami od zwierzęcymi trzeba mieć pozwolenia. A te są drogie i długo się czeka, jeśli się nie ma kontaktów. Poza tym za duża konkurencja.
- Więc skup się na niegroźnych interesach na pograniczu prawa.
- Co masz na myśli - Dopytał przyglądając mu się bardzo uważnie tak samo jak i Ginny.
- Ja chętnie kupię od ciebie czasami jakieś produkty, które zdobywasz w sposób nie inwazyjny, że tak powiem. Wiesz takie zakupy dałyby mi pewien komfort tajności jak i oszczędności oczywiste jest, że ceny musiałyby być przystępne.
- Tacy młodzi a tacy pochłonięci przez interesy. Lepiej byście skupili się na dzieciństwie. - Powiedział z nutą smutku w głosie patrząc na nich wręcz współczująco.
- Wszystkiego po trochu albo jak wolisz równowaga to zapewnia interesujące jak i wesołe życie. Więc jak dasz się skusić na kilka handelków.
- W zasadzie, czemu nie parę galeonów zawsze się przyda. Więc ile i za co proponujesz - Zaczął nieco poważniejszym głosem.
- Póki, co kupiłbym te włosy. Powiedzmy wszystkie za trzysta galeonów. Będziesz na tym stratny około, stu jeśli dobrze kojarzę ceny.
CZYTASZ
Chłopiec o gadzich oczach
FanfictionJest to opowieść z bloga Onetu który został usunięty. Znalazłam ta opowieść na stronie Blogspot. Opowieść autorstwa Gohan a na stronie Blogspot opublikowane przez Vista674.