21. Pierwszy powrót Tom 2

6 2 0
                                    


Marlen nienawidziła pojawiać się w Ministerstwie szczególnie w ich siedzibie głównej. Było to jej zdaniem jedno z najgorszych miejsc w całej Anglii i czego by od niej nie chciało zawsze kończyło się tak samo. Obecnie już drugą godzinę siedziała z córką na korytarzu czekając aż łaskawie przyjmie ich szef departamentu. Jak by tego wszystkiego było mało wyznaczono im dwójkę Aurorów, którzy mieli pilnować czy aby Mika nie wpadnie w szał. Równie dobrze mogłaby wstać, aby wyjść do łazienki a ci uznali i by to za próbę ucieczki i zaczęli ją torturować. Jednak po mimo wściekłości, jaką czuła jej uwadze nie uchodził jeden fakt a mianowicie siedzący nieopodal niej mężczyzna. Nie wiedzieć, czemu była ona przekonana, że interesuje się on stojącymi po obu stronach ławki Aurorami. Zupełnie jak by ich pilnował albo coś takiego. Kolejnym, co rzucało jej się w oczy to inny mężczyzna czekający dużo dalej, który co i raz spoglądał w ich kierunku i cały czas przepuszczał nowo przybyłe osoby. Na koniec pozostawało zachowanie Miki, która wyraźnie była dzisiaj podenerwowana. Nie dziwiło to Marlen, ponieważ rozumiała ona, że córka chce się spotkać z Potterem w końcu był jej Mistrzem i taka długa nieobecność nie mogła działać na nią dobrze tym bardziej w pierwszych tygodniach powstającej więzi. Na szczęście Mika umiała się kontrolować jak i była posłuszna swemu Mistrzowi a to automatycznie oznaczało, że nie zaatakuje nikogo bez jego zgody no chyba, że ten ktoś zaatakowałby pierwszy wtedy tylko bezpośredni rozkaz Mistrza mógłby zmienić jej zachowanie.
W końcu sekretarka pana Diggorego poprosiła je do gabinetu oczywiście para Aurorów ruszyła za nimi. Co nie uszło jej uwadze mężczyzna, który tak zwracał jej uwagę jak by się tym zaniepokoił. Gdy były już w gabinecie mężczyzny zostały ugoszczone bardzo dobrze a Auroży zostali przed gabinetem razem z sekretarką. Cała ta sytuacja wydawała się bardzo dziwna Marlenie, ponieważ dotychczas jej córka była zawsze traktowane jak dzikie zwierze a nie jak człowiek. Jednak odpowiedź na takie zachowanie pojawiła się niemal natychmiast, gdy mężczyzna zaczął przepraszać za popełniony błąd. Z jego słów wynikało, że ktoś źle zinterpretował ostatnie raporty na temat jej córki i stąd to całe zamieszanie. O ile Marlen była zadowolona faktem, że nie musi tłumaczyć oczywistych praw jej córki to cała sprawa wydawała jej się jeszcze bardziej podejrzana.
Niecałe pół godziny później obie były już w domu Pottera i kierowały się nad basen gdzie czekał na nie chłopak. Marlen, gdy tylko zobaczyła go unoszącego się na wodzie zadrżała. Doskonale widziała plecy chłopaka, na których były paskudne blizny. Gdy obrócił się w ich kierunku wyraźnie się uśmiechał jednak bardziej kierował to do dziewczyny leżącej na leżaku niż do nich. Wtedy też kobieta zobaczyła kolejne jego blizny, przez co ponownie zadrżała. Niby widziała je w prasie jednak na żywo prezentowały się o wiele gorzej tym bardziej w kontraście z jego wesołą twarzą.
- Czy wiecie, dlaczego zostałyście wezwane do Ministerstwa z nakazem osobistego stawiennictwa. – Zapytał Harry, który dopiero, co skończył rozmawiać prze lusterko z Jun.
Nim Marlen zdążyła chodźmy pomyśleć o odpowiedzi jej córka wystąpiła do przodu i zaczęła mówić posłusznym i pełnym szacunku głosem.
- Ponieważ nasze umysły są otwarte na magię Mistrzu. Gdy nakazano nam czekać pilnowali nas i atakowali nasze umysły. Jednak z mojego nic nie wyciągnęli.
- A z umysłu twojej matki? – Zapytał wyraźnie zadowolony zachowanie dziewczyny.
- Jej umysłu strzegł mężczyzna wysłany tam by nas chronić jednak pewności nie mam, że dobrze wykonał powierzone mu zadanie.
- Skąd tak wiele wiesz? – Zapytał zaskoczony przyglądając jej się bardzo uważnie.
- Jestem sługą swego Mistrza wiem o wszystkim, co on o ile jest to jego pragnieniem.
- Słucham?
- Mika chciała przez to powiedzieć, że magia, jaka jest obecna między wami pozwala na transfery myśli. Pańska świadomość decyduje o tym ile jej pan wysyła o ile wiem jest to niekontrolowane. Opisałam to dokładniej dla pana. – Powiedziała szybko chcąc pomóc córce jak i wiedząc, że nie potrafiłaby ona tak dobrze ubrać tego w słowa.
- Ciekawe muszę przyznać. Jeśli dobrze rozumiem dzięki temu stanie się ona taką, jaką chciałbym, aby była w swych najgłębszych pragnieniach.
- Tak proszę pana.
- Będę sługą swego Mistrza nie więcej i nie mniej.
- Dobrze, więc niech moja sługa idzie się przebrać i dołączy do nas chcę cię lepiej poznać. Natomiast, jeśli chodzi o panią również zapraszam jednak nie wymagam, aby się pani przebierała czy też wchodziła do basenu. Najlepiej powiedzieć, że chcę, aby mi pani powiedziała podstawy, bez których nie będę mógł opuścić domu w towarzystwie pani córki.
Kobiety skinęły głowami i obie udały się do domu z zaznaczeniem, że Mika niemal biegła.
- Wiesz nie rozumiem jak możesz tak spokojnie się przy niej zachowywać. Przecież to ona tak cię poraniła a pomimo że to ukrywasz wiem jak bardzo bolą cię te blizny i nie mówię tu o bólu fizyczny. – Powiedziała podnosząc się do pozycji siedzącej Gin a jej włosy zafalowały i zasłoniły piersi skryte za skąpym bikini.
- Ona może okazać się kimś niezwykle cennym w moich szeregach. Poza tym pastwienie się nad nią czy też pozwolenie, aby ją zabili nie było by korzystne. Chodź szczerze ci się przyznam, że gdy tak na nią patrzę mam ochotę jej przyłożyć. Co gorsza nie wiem czy to z powodu tego, co ze mną zrobiła czy może z powodu zmian, jakie we mnie zaszły. – Przyznał szczerze wiedząc, że przed nią jedną nie chce niczego zatajać.
Wiedział, że jej umysł nie jest jeszcze dość szczelnie chroniony, ale poczyniła ogromne postępy i zasługiwała na nagrodę. Nagrodę, którą jest jego szczerość jak i dopuszczenie jej bliżej jego interesów szczególnie, jeśli chodzi o sprawy oczywiste i znane.
- Ale chyba nie będziesz jej…- Nie mogła dokończyć tego zdania coś jej na to nie pozwalało i podejrzewała że to strach wywołany samą myślą że Harry by mógł.
- Nie wiem. – Przyznał z nutą niepokoju w głosie. – Jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że jestem zmęczony bólem i problemami i mam ostatnio ochotę komuś przyłożyć. Nie chcę tego, ale może się zdarzyć, że to ona będzie tą, która odczuje moją słabość. Na pewno nie będę się nad nią pastwił ani nic takiego, ale jakiś pojedynczy cios czy coś takiego nie zaskoczyłoby mnie.
Gin poczuła jak jej serce zaciska się z bólu z powodu jego słów. Rozumiała to a co gorsza rozumiała, że takie zachowanie skrzywdzi go. Chciałaby móc mu jakoś pomóc, ale wiedziała, że nie jest w stanie. Rozumiała, że w ciągu najbliższego miesiąca Harry będzie cierpiał zdecydowanie więcej niż jest w stanie znieść. Gdyby, chociaż mógł odłożyć wyjazd do szkoły jednak to było nie możliwym i pomyśleć, że to wszystko dla ludzi, który tak naprawdę się o niego nie troszczą i w nosie mają jego uczucia i pragnienia.
W tym momencie z domu wyszła Mika ubrana w żółte bikini i chustę owiniętą wokół tali i sięgającą piszczeli. Zmysłowym chodź szybkim krokiem znalazła się nad basenem i zrzuciła z siebie chustę ukazując ty samym żółte stringi. Wskoczyła do wody i błyskawicznie znalazła się przy Harrym zataczając wokół niego koła.
- Co to? – Zapytał spostrzegając swój herb między piersiami dziewczyny.
Był niczym rzeźbienie na skale, co sprawiało, że pięknie prezentował się między jej dużymi piersiami tym bardziej, że był bardzo wyraźny.
- Tu zranił mnie człowiek czyniąc mnie swą sługą.
- Trochę jaśniej? – Dopytał zaczynając żałować, że nie ma tu jej matki jak i że jeszcze nie zapoznała się z notatkami na jej temat.
- Poprzez ostrze pełne mocy naznaczyłeś mnie, jako swoją własność a to jest tego dowód. To tu jest twoja moc to tu zaczyna się wszystko, co z magią mego Mistrza związane.
- Rozumiem. – Przyznał zaskoczony, ale i zarazem zafascynowany.
W tym momencie z domu wyszła matka ubrana w luźne szorty i luźny biały bezrękawnik. Podeszła do nich i zajęła miejsce zaraz obok Gin. Nie trudno było spostrzec, że jest ona skrępowana sytuacją, w której się znalazła.
- Czemu mnie wtedy zaatakowałaś? – Zadał dręczące go od bardzo dawna pytanie podpłynął przy tym do krawędzi basenu i podpierając się na rękach pozwalał swobodnie unosić się swojemu ciału.
- Człowiek zakłócał mój sen nie pozwalał mi być z mą panią tak jak tego oczekiwała. Zaczął przyzywać, co złościło mnie i drażniło moje zmysły, więc zaatakowałam, aby go uciszyć. Jego pragnienia chodź rozkazem nie były odczułam, jako żądania wydane przez niegodnego mego posłuszeństwa.
- Jeśli dobrze rozumiem to moja muzyka cię sprowokowała i nakierowała na mnie?
- Tak Mistrzu.
- Panie Potter, jeśli wolno. – Odezwała się niepewnie Marlen obawiając się, do czego może doprowadzić ta rozmowa.
- Proszę się nie krępować i mówić szczerze. – Zachęcił ją zaciekawiony jej wyraźnym niepokojem.
- Musi pan. – Jej uwadze nie uszło jak na te słowa chłopak lekko się krzywi. – zrozumieć, że Mika postrzega świat w bardzo specyficzny sposób. Dla niej ludzie są wrogiem, który kusi jej naturę, dlatego też nie darzy ich żadnym szacunkiem. W związku z tym pan z przed pojawienia się pańskiego herbu jest dla niej wrogiem i cokolwiek panu zrobiła nie żałuje tego.
- Chwila. – Przerwał jej chcąc się upewnić, że dobrze rozumie. – Mam rozumieć, że ona nie żałuje, że mnie poraniła, ponieważ wtedy byłem nic nie wartym człowiekiem. Natomiast teraz jestem jej Mistrzem, ale i tak nie żałuje ona tego, co zrobiła, ponieważ wtedy jeszcze nie miałem nad nią władzy.
- W zasadzie tak.
- Naprawdę ciężko się to wszystko zapowiada. – Powiedział czując jak wzrasta w nim irytacja a mięśnie niebezpiecznie drgają.
Rozmawiali jeszcze z godzinkę nim Harry nie postanowił się ewakuować. Musiał to zrobić, ponieważ bliskość, jaką był zmuszony okazać Mice drażniła go i to bardzo.

Chłopiec o gadzich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz