5. Taki pracodawca to skarb Tom 2

9 1 0
                                    

Gdy Dudley poszedł do domu przy stolikach powróciły wcześniejsze rozmowy, co znaczyło, że kobiety skupiały się na poznaniu się i rozmawianiu o różnicach między światowych. Z zaznaczeniem, że Pani Weasley, co jakiś czas podpytywała bezpośrednio o Harry’ego lub dom. Natomiast pani, Diggory bardziej skupiała się na sprawach towarzyskich. Harry tym czasem kończył tłumaczyć bliźniakom aspekt prawny prowadzenia samochodu poddanego magii. Ginny i Luna zaczęły rozmawiać o szkole i swoich oczekiwaniach, z czego skorzystała Gin i podłączyła się do rozmowy. Jedynie Percy i Ron siedzieli cicho, co jakiś czas wymieniając niezadowolone spojrzenia.
- Młode damy niech nie zapominają, że Hogwart przejdzie w najbliższym czasie liczne modernizacje. – Zwrócił się do dziewczyn, gdy temat z bliźniakami się wyczerpał a ci zaczęli między sobą wymieniać jakieś uwagi, których Harry nie mógł dosłyszeć.
- Modernizacje? – Zapytała Ginny spoglądając na niego z uśmiechem i lekkim rumieńcem. Harry pomyślał, że ta dziewczynka coś za często się rumieni patrząc na niego. No, ale cóż nie miał na to wpływu.
- Mam rozległe plany modernizacji szkoły w szczególności Slytherinu. O ile w pierwszej klasie działo się za, wiele aby wprowadzić więcej zmian to w zbliżającym się roku będzie inaczej. W zasadzie już niedługo rozpoczną się prace nad wstępnym projektem. Niestety nie jest to łatwe, ponieważ staroświeckie podejście świata do nauki i życia młodych adeptów magii jest bardzo ograniczone. Jednak jestem wytrwały i mam w tym wszystkim swoje cele, co tylko umacnia moje postanowienia i sprawia, że stają się jednymi z najważniejszych na zbliżający się rok.
- Jasne Potter musi wszystko zmienić, aby było tak jak on chce. – Warknął Ron, za co został upomniany spojrzeniem matki a bliźniacy i obie Ginny spojrzały na niego wrogo.
- Dlaczego by nie. – Odparł beztrosko nie mając zamiaru się z nim kłócić. – Jestem najlepszym uczniem na roku moje zdolności znacznie przewyższają poziom szkolny. Metody nauki, jakie preferuje sprawdzają się dużo bardziej niż te znane uczniom. Moje zajęcia dodatkowe cieszą się ogromnym poparciem zarówno uczniów jak i nauczycieli. Poza tym jestem łącznikiem obu światów, co sprawia, że bez problemu uzyskam poparcie sfery czysto krwistej jak i Mugolskiej. Podejrzewam również, że uczniowie poprą mnie bardzo chętnie mając w pamięci ile korzyści i rozrywki dzięki mnie mają.
- A co tak bardzo chce pan zmienić w Hogwarcie, który od chwili założenia działał bez zarzutu wychowując kolejne pokolenia czarodziejów. – Zapytała z wojowniczą nutą pani Weasley. Naprawdę trudno jest polubić tą kobietę przeszło mu przez myśl.
- Hogwart jest na etapie średniowiecza tak samo jak jego uczniowie. Ciągle tylko jedno i to samo, czego efekty widzimy do koła. Korupcja i protekcja to, jeśli tyczy się polityki. Idąc dalej wychowanie i znajomość świata czarodziej wpuszczony między Mugoli rzuca się w oczy a gdyby odebrać mu różdżkę nie przeżyłby tygodnia. I co jest najgorsze czarodzieje stoją w miejscu, podczas gdy Mugole ewoluują z dnia na dzień. Jeszcze kilka naście lat a będą nas przewyższać a jeśli odkryją nasz świat bez trudu go zniszczą a będą chcieli go zniszczyć, ponieważ nasi politycy nie umieliby się z nimi dogadać. Natomiast modernizacje, o których mówię sprawią, że młodzież zacznie się rozwijać inwestycje, jakie prowadzę w obu światach rozruszają gospodarkę i sprawią, że zaczniemy bardziej się jednoczyć z Mugolami. – Na twarzach wszystkich poza Gin Petunii oraz Dudleya, który do nich dołączył Harry widział szok i niedowierzanie. Ponad to w przypadku Bliźniaków Ginny jej koleżanki pani Diggory oraz jej syna Harry już widział oznaki poparcia. Jedynie Pani Weasley Percy oraz Ron zachowywali się jak by to, co mówił było obelgami. – Kończąc ten pasjonujący wykład powiem jedynie, że jestem za częściową Mugolizacją szkoły. Z zaznaczeniem, że Mugoloznastwo powinno być obowiązkowe od klasy pierwszej i prowadzone przez Mugola. Ponieważ czarodziej nawet najmądrzejszy nie pojmie tego, co obecnie się dzieje na rynku technologicznym.
- Pan mówi o Mugolizacji szkoły. Przecież to niewykonalne obecna tam magia…
- Przepraszam, że przerwę. – Uciął jej z przepraszającym uśmiechem. – Technologia nie jest mi potrzebna. Poza tym …a nie o tym nie mogę jeszcze mówić. – Stwierdził, że lepiej będzie nie wspominać o pracach Sam. Większe zaskoczenie, gdy jej się uda. – Wracając do tematu. Mówię o praktycznym podejściu do spraw z magią niezwiązanych. Ale jest to temat tak rozległy, że i cały dzień by nie starczył, aby go omówić. Zaznaczę przy tym, że pewne działania będą załatwiane w Ślizgoński sposób i lepiej, aby pewne informacje nie wyszły poza grono wtajemniczonych. No, ale jak na mój gust jest za gorąco na tak poważne tematy no a tych i tak kilka już poruszaliśmy a w końcu spotkaliśmy się tu, aby lepiej się poznać a nie wymieniać upodobaniami do życia i polityki.
- Właśnie Harry. – Podjęła Gin chcąc po części zakończyć te tematy, które z powodu Weasleyowej zaczynały ją irytować a raczej ta kobieta ją irytowała. Jej spojrzenie i słowa, jakie kierowała do Harry’ego i ta obłuda, gdy rozmawiała z jego ciotką. – Skoro już o upale mowa może wskoczylibyśmy w stroje kąpielowe i skorzystali z basenu, który kusi swoją obecnością.
- Jeśli o mnie chodzi nie mam nic naprzeciw. W zasadzie dobrze by było zostawić panie same, aby mogły porozmawiać swobodniej a my wskoczylibyśmy do wody i trochę ochłonęli. Mam nadzieje, że nikt nie ma nic naprzeciw?
- Wiesz stary bardzo chętnie, ale żadne z nas nie ma kąpielówek a dziewczyny strojów. – Powiedział jeden z bliźniaków z niezadowoleniem w głosie a drugi dodał.
- Gdybyś dał wcześniej jakiś cynk to byśmy się przygotowali.
- Nie ma żadnego problemu. Gin pożyczy coś dziewczynom a Lina to dopasuje. My jesteśmy prawie, że tych samych postur, więc nie ma problemu. Ron i Percy patrząc na ich miny nie przyłączą się do nas, więc wszystkie problemy są rozwiązane. Chyba, że wasze mamy mając coś naprzeciw takiemu podejściu?
- Jeśli synowi to nie przeszkadza. – Odparła pani Diggory spoglądając na syna.
- Ja i tak mam kąpielówki. Po przyjęciu miałem zamiar wyskoczyć nad jeziorko. – Wyjaśnił wyraźnie zadowolony perspektywą kąpieli.
- Mamo możemy prawda? – Powiedziała Ginny tak słodziutkim głosem, że matka nie była w stanie jej po prostu odmówić i na zgodę skinęła głową.
- Doskonale. Mruczek.
Ciche pop i skrzat już stał przed nim oczekując polecenia.
- Powiadom Linę, aby spotkała się z dziewczynami w pokoju gościnnym, który na dzisiaj zajęła Gin. Niech ma ze sobą różdżkę i będzie gotowa pielęgnować swoje zainteresowania. Następnie wróć i zabierzesz bliźniaków do łazienki a tam dostarczysz im dwie pary kąpielówek z mojej szuflady. Weź te nowe. –
- Oczywiście. – Odparł i zniknął w tym czasie dziewczyny podniosły się i ruszyły żwawym krokiem do domu. Po jeszcze nie doszły do drzwi jak wrócił skrzat i zajął się bliźniakami.
- No to, co wyskakujemy z ciuchów i korzystamy póki luźno. – Zaproponował wstając i spoglądając na Cedrika.
- Yyy jasne. – Odparł z niepewną nutą również wstając.
Podeszli obaj do basenu i każdy stając przy innym leżaku zaczęli się rozbierać. Uwadze Harry’ego nie uszło, że chłopak ma z tym wyraźny problem a to było pokierowane spojrzeniami wszystkich zebranych. Harry natomiast nie miał z tym problemów szybko zdjął podkoszulek i spodenki. Wręcz czół na sobie wzrok kobiet szczególnie pani Diggory jego idealna rzeźba wyraźnie się jej podobała, co go nie dziwiło. Aby się trochę z nią podrażnić przeciągnął się a następnie lekko napiął mięśnie. Podszedł do basenu i wskoczył od razu zaczynając płynąć na drugą stronę woda była idealna nie za ciepła i nie za zimna, co było zasługą kolejnych zaklęć. Słyszał jak Cedrik dopytuje czy Dudley do nich dołączy, co było stratą czasu w jego opinii. Dudley nie umiał pływać i co ciekawsze nie lubił nawet o tym myśleć no, ale każdy ma swoje upodobania. W końcu chłopak powoli wszedł do wody i zaczął się zanurzać aż w końcu zniknął cały pod wodą.
- Może mały wyścig. Powiedzmy w jedną i drugą stronę. – Zaproponował Harry zatrzymując się koło chłopaka i stając na palcach. Musiał to robić, aby nie na łykać się wody. Basen był zróżnicowany głębokościowo od brzegu metr a dalej dochodził do dwóch i znowu malała głębokość.
- Czemu nie. – Odparł i oboje podeszli do krawędzi przy trampolinie. Uwadze Harry’ego nie uszło, że chłopak uważnie przygląda się jego włosom, co go wcale nie dziwiło.
- Zaczynamy na trzy. – Polecił, gdy już obaj zajęli miejsca. –
Raz Dwa Trzy
I wystartowali na początku szli równo jednak przy połowie stężenie Czakry w mięśniach Harry’ego zaczęło wzrastać, co dawało mu przewagę. Jednak w przeciwieństwie do walki z Edem teraz uważnie śledził jej przepływ a by nie powtórzyła się sytuacja ze szkoły. Gdy dopłynął do końca miał już nad Cedrikiem przewagę długości ciała zanurkował robiąc obrót pod wodą i odbijając się nogami od kafelków wystrzelił składając ręce z przodu. Co zaskoczyło nawet go wynurzył się dopiero przy połowie i od razu ruszył całą szybkością hamując Czakrę. Robił to zarówno z powodu ryzyka jak i świadomości, że szybszy być nie musi i tak trochę przesadził. Dopłynął do końca a Cedikowi brakowało jeszcze jednej czwartej długości basenu jednak chłopak i tak dawał z siebie wszystko, co podobało się Harry’emu. Chłopak wiedział, że przegrał a jednak walczył, aby no właśnie, aby co zastanowił się. Możliwości było kilka duma podejście do życia wrodzona zaciekłość lub naturalna chęć dawania z siebie wszystkiego nawet, jeśli nie można wygrać.
- Świetnie pływasz. Muszę przyznać jeszcze nie widziałem kogoś tak szybkiego. – Powiedział, gdy złapał oddech i znowu przyglądał się jego włosom.
W tym momencie od domu zaczęły iść dziewczyny a za nimi chłopacy. Ginny i Luna miały na sobie żółte jedno częściowe stroje kąpielowe, które idealnie na nich leżały natomiast Gin miała na sobie dwu częściowy struj. Należało przy tym zaznaczyć ze bardzo wyzywający i idealnie podkreślający jej wdzięki. Najlepszym tego dowodem byli bliźniacy idący za dziewczynami i wlepiający wzrok w pośladki Gin. Co nieźle rozbawiło Harry’ego to wyróżniające się na ich kąpielówkach erekcje naprawdę zero kontroli nad własnym ciałem pomyślał z mieszaniną zazdrości i niezadowolenia.
- Widzę, że już zaczęliście się bawić. – Powiedziała Gin wyraźnie dobrze się bawiąc kusząc tak chłopaków.
- A i owszem. No, ale wskakujcie będzie weselej.
Wszyscy zaczęli wchodzić do wody i zaczęły się kolejne wyścigi jak i ogólne pluskanie i dobra zabawa. Uwadze Harry’ego nie uchodziło, że są wnikliwie obserwowani przez Rona i Percego a także panią Weasley.
- Harry jak ty to robisz, że twoje włosy są suche? – Padło niespodziewanie pytanie ze strony Cedrika, który wyraźnie nie mógł już dłużej wytrzymać. Tym bardziej, że wszyscy poza Gin ciągle spoglądali na jego suche włosy.
- To w zasadzie proste. Nim wszedłem do wody uwolniłem trochę swojej mocy magicznej i pokryłem nią włosy. Woda spływa po mocy, dzięki czemu włosy są suche. Poza tym to idealny trening kontroli przepływu, który wciąż muszę dopracować, aby uskutecznić swoje zdolności magiczne. Poza tym strasznie nie lubię suszyć włosów przy ich długości bywa to strasznie irytujące i czasochłonne. Szczególnie tego nie lubię w takich sytuacjach, co innego po kąpieli wtedy to wręcz przyjemne i kojące.
- Patrzcie. – Powiedziała niespodziewanie Gin wskazując palcem na niebo.
Harry tak samo jak inni podniósł głowę i zobaczył dwa Hipogryfy na wysokości około czterdziestu metrów. Piękne i potężne skrzydła przyległe do równie potężnych i majestatycznych ciał. Hipogryfy wykonywały niezwykłe ewolucje, co zapewne dla większości było niczym podniebny taniec. W pewnym momencie hipogryfy ustawiły się naprzeciw siebie i patrzyły sobie w oczy a ich skrzydła, co i raz delikatnie się stykały ze sobą.
- Piękne. – Wyrwało się Ginny, na której twarzy dało się dostrzec zachwyt. – Pamiętasz, co mówił Hagrid. Teraz jest termin godowy a to zapewne zaloty.
- Masz rację. – Zgodził się Harry nie opuszczając głowy.
Naprawdę cudowny widok myślał patrząc na kolejne finezyjne ewolucie, od których aż biły zwierzęce rządze moc uczuć. Tak Hagrid mówił im, że Hipogryfy to bardzo uczuciowe stworzenia obelga od człowieka może je zranić bardziej niż zaklęcie a i one zawszę wtedy stają sie bardzo agresywne. Niestety nie mógł pozwolić, aby te gody trwały dłużej tym bardziej, że stworzenia zniżyły lot i obecnie były dokładnie nad parasolami około dwudziestu pięciu metrów nad ziemią siedzący tam również się im przyglądali stojąc tak by parasole nie zasłaniały.
- Mruczek.
- Tak paniczu?
- Sprowadź tu Eda najlepiej niech się aportuje przy basenie.
Skrzat tylko skinął głową dostrzegając, co się dzieje na niebie i zniknął. Dziewczyny chciały już zapytać, co się dzieje jednak nim któraś otworzyła usta usłyszeli trzask aportacji i przy basenie stał Ed z różdżką w dłoni. Przelotnie spojrzał na niebo a następnie na Harry’ego oczekując rozkazu.
- Znasz zaklęcie Błyskawicy?
- Oczywiście.
- Więc wykonaj je z pełną mocą. Tylko nie traf żadnego chce je tylko odstraszyć. Co, jak co ale para gruchających Hipogryfów to coś, czego nie chcę obserwować bez odpowiednich zabezpieczeń a tych chwilowo zorganizować nie mogę. –
- Harry, ale może moglibyśmy pozwolić im. – Zapytała z nadzieją Gin. To, co robiła ta para było takie cudowne no i piękne i te emocje, które widziała, którymi one wręcz emanowały.
  - Siostrzyczko wiesz przecież, że w czasie godów są agresywne a jeśli te odniosą skutek uznają nas nie tylko za podglądaczy, ale i zagrożenie. One nie atakują ludzi, jeśli ci im nie zagrażają a my po, mimo że tego nie chcemy jesteśmy zagrożeniem dla potomstwa, o które będą się starać, dlatego też muszę je przegonić. To będzie z korzyścią dla nich. Pamiętaj siostrzyczko Hagrid dokładnie nam o tym opowiadał nie możemy teraz nie wykorzystać posiadanej wiedzy było by to oznaką głupoty i braku szacunku.
- Ja to wszystko wiem, ale one tak pięknie wyglądają.
- Nie martw się będą jeszcze okazje, aby się napatrzeć. Poza tym zawszę można zorganizować sama wiesz, co i wchłonąć.
- Panie Potter? – Dopytał Ed nie wiedząc czy ma atakować czy nie. Niby dostał rozkaz jednak rozumiał, że brakiem szacunku było by wykonanie go, gdy jego pracodawca prowadzi rozmowę i to w dodatku z tak bliską sobie osobą.
- Atakuj tylko pamiętaj nie chcę ich ranić. – Chłopak skinął, że rozumie i przez chwilę jak by celował czy też starał się przewidzieć kolejne ruchy hipogryfów.
- Effetto di Lampo!
Z końca jego różdżki wyleciała niebieskie wiązki i przeplatając się ze sobą leciały w kierunku gruchającej parki. Co nie uszło uwadze Harry’emu dało się słyszeć szelest jak by ćwierkot ptaków. Sama elektryczność nabierała na sile z każdym przebytym metrem. Gdy błyskawica zbliżała się do Hipogryfów wyglądała niczym kręcący się wokół własnej osi pocisk. Minęła stworzenia o około dwa metry jednak uwadze Harry’ego nie uszło, że rozrzut, jaki powstał popatrzył jednego a jego dzioba wyrwał się przeciągły pełen bólu pisk. W następnej chwili błyskawice rozprysły się a parka zaczęła lecieć w kierunku lasu.
- Dziękuję Ed.
Ten tylko skinął głową i deportował się wiedząc, że nie będzie potrzebny.
- Harry a co z ministerstwem? – Zapytał niespodziewanie jeden z bliźniaków, gdy Hipogryfy znikły im z widoku.
- To znaczy?
- No to uwalnianie mocy przecież oni wykrywają takie rzeczy.
- No a ty jesteś sławny na pewno ta okolica jest teraz dodatkowo sprawdzana.
- Mnie nie mogą wykryć, a raczej należy powiedzieć, że nie są w stanie wykryć tego, co obecnie robię. Ale może przeniesiemy się na leżaki za nim dokładniej to wyjaśnię. – Wszyscy się zgodzili, więc przeszli na leżaki i ustawiając je bliżej siebie położyli sie wygodnie bądź też usiedli. – Więc tak niesforna magia bądź też magia, jaką może wykryć ministerstwo. W obu przypadkach mowa o użyciu mocy, która opuszcza nasze ciało i dokonuje czarów. W pierwszym przypadku zawsze jest mowa o dużej ilości mocy i niekontrolowanych efektach, co automatycznie ułatwia wykrycie. W drugim przypadku mówimy o mniejszym zużyciu mocy, ale wyraźniejszym polu magicznym, co sprawia, że ministerstwo natychmiast to wykrywa. Natomiast ja uwalniam moc i formuje z niej osłonę sprawiając, że moc wciąż jest częścią mnie, czyli nie emanuje silnie na zewnątrz nawet, jeśli teraz wszyscy pracownicy ministerstwa próbowaliby wykryć moje sztuczki nie udałoby im się to. Co innego gdybym użył więcej mocy lub gdyby moja magia oddaliła się od ciała wtedy powstały by zawirowania i dowody.
Rozmawiali tak jeszcze dobre czterdzieści minut skupiając się na zagadnieniach z mocą. Co bardzo podobało się Harry’emu woleli oni mówić o ogólnych aspektach a nie skupiać się na nich. Niestety nadszedł czas na pożegnanie się, więc dzieci poszły się ubrać a Harry wymieniał uprzejmości z paniami.
- Wiesz Harry chętnie byśmy jeszcze kiedyś cię odwiedzili.
- Właśnie miło się z tobą spędza czas szczególnie, gdy można swobodnie pogadać.
- Jesteście tu zawszę mile widziani jednak ze względu na dość pracowity tryb życia nie mogę zaproponować wam swobodnych odwiedzin. Jednak, jeśli uprzednio napiszecie nie powinno być problemu z zorganizowanie spotkania.
- Jasne możesz być pewny. I bądź pewny, że następnym razem tych nudziarzy zostawimy w domu. – Powiedział jeden z bliźniaków spoglądając na Rona i Percy’ego, za co matka obdarzyła go karcącym spojrzeniem.
- Jak by, co dajcie mi znać też chętnie wpadnę. – Powiedział z nutą niepewności Cedrik.
- Jasne. – Zapewnił go a następnie zwrócił się do wszystkich. – W zasadzie pod koniec miesiąca ciocia wydaje przyjęcie na moje dwunaste urodziny. Jeśli tylko znajdziecie czas i nie przeszkadza wam liczne nagromadzenie Ślizgonów serdecznie zapraszam.
- Jasne tylko wyślij jakieś listy wiesz etykieta. – Powiedzieli równocześnie bliźniacy i wszyscy z wyjątkiem pani Weasley Rona i Percego zachichotali.
- Nie ma sprawy i tak będę wysyłał zaproszenia. No, ale nie zatrzymuję.-
Ostatnia wymiana grzeczności i Ina odprowadziła gości do komnaty komunikacyjnej. Ciocia postanowiła iść wziąć kąpiel a Harry wraz z Gin poszli do jej pokoju, aby wysłać rzeczy jak i ją do domu. Jeszcze chwilę porozmawiali jak i nawzajem się zapewnili, że postarają się, aby takie spotkania zdarzały się częściej a może nawet i w szerszym gronie pożegnali się.
Zaraz po zniknięciu Gin Harry nie tracąc czasu poszedł do swej pani wręcz czół, że ta domaga się jego obecności. Gdyby byli teraz na Privet Drive doskonale by wiedział, czego ona oczekuje a tak nie dowie się do póki jej nie zobaczy. Wszedł do jej komnat i przechodząc do łazienki gdzie jego pani stała już pod prysznicem przyglądał się jej pięknemu ciału. Jej delikatne ruchy, które nie wątpliwie były pieszczotami jak zawszę się mu podobały. Piersi miała już nabrzmiałe a i jej mysia na pewno była wilgotna pomyślał.
- Może umyje mojej pani plecki.
Ta tylko skinęła głową nawet na niego nie spoglądając, więc Harry wyskoczył z ubrań i wszedł do kabiny. Wziął mydło w żelu i wylewając trochę na plecy zaczął je myć łącząc to z pieszczotami. Czół, że coś dręczy jego panią i co gorsza nie potrafił określić, co to jest bez inwazyjnego wejścia w jej umysł a tego nie chciał robić wolał zbierać jej wolne myśli.
- Ja tu nie pasuję. – Odezwała się a w jej głosie Harry wyczuł smutek i dziwną mieszankę niezadowolenia złości i doskonale znanej mu władzy. – One były takie dziwne rodzina dom to ich aspiracje. No może nie do końca Diggory lubi się pobawić, ale na balach i tego rodzajach stypach a ja.
- Spokojnie moja pani. – Powiedział przytulając się do jej pleców. Jego dłonie znalazły się natychmiast na piersiach i mysi a przyrodzenie ułożyło między pośladkami. – One są mężatkami o ograniczonym światopoglądzie. To czysto krwiste czarownice wychowane w średniowiecznej wieże, że miejsce kobiety jest w kuchni. Ty jesteś inna młoda piękna i pełna życia. Prawdą jest, że w tym świecie nie możesz być taka, jaka byś chciała tylko ciemna strona bawi się tak jak preferujesz a tam pójść nie możesz, bo nawet ja nie byłbym w stanie zapewnić ci tam bezpieczeństwa. Za dwa trzy lata może wtedy miałbym dość środków, ale nie teraz.
- Więc co mam siedzieć w domu i się starzeć czekając aż ty wprowadzić w życie więcej swoich planów! – Jej głos był zimny a ciało napięło się, co zaczęło zastanawiać Harry’ego. Ostatnimi czasy nic się nie działo a wręcz układało tak jak chciał i to bez inwazji na jej umysł a raczej bez znaczących inwazji. Tymczasem teraz zachowywała się jak by wszystko to, nad czym pracowali gdzieś prysło.
- Moja pani nie powinna tak nie doceniać swojego kochanka. Moja pani jest moją rodziną w jej żyłach płynie moja krew a to znaczy, że szczęście mej pani jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy. – Powiedział z mocą i zaczął mocno pieścić jej najwrażliwsze punkty sprawiając, że z jej ust zaczęły wydobywać się ciche pojękiwania. – Prawdą jest, że magiczny świat nie jest dla mej pani, ale i w nim będzie mogła się pobawić chodź spokojniej niż by chciała. Natomiast swą energię i rządzę wykorzysta w najlepszych nocnych klubach całej europy. Niczym królowa będzie odwiedzała kluby dostępne tylko elitom będziesz uwodzić i kusić zdobywać i porzucać jak na panią przystało. Podoba ci się taka perspektywa.
- O tak. – Wyjęczała a jej głos drżał silnie z podniecenia.
Zbierając falę kolejnych wolnych myśli Harry błyskawicznie ją zanalizował i dał jej to, czego pragnęła teraz najbardziej.

Chłopiec o gadzich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz