Z powodu burzy rozmów na sali uczniowie byli nie świadomi tego, co się działo przy stole Slytherinu a i tak nie byli by oni w stanie tego pojąć. To było coś, co tylko Ślizgoni mogli zrozumieć. To były słowa i wydarzenia, które miały znaczenie tylko w oparciu o tradycje, w jakiej żył ten dom. Nawet inni szlachetnie urodzeni i o podobnych aspiracjach nie pojęliby tych słów tak jak to czynili Ślizgoni. Jednak to nie na uczniach powinniśmy skupiać swą uwagę. Stół nauczycielski to tam powinna skupiać się teraz cała uwaga na tych nielicznych, którzy właśnie domowi węża się przyglądali i starali się pojąć, co tam się działo. Profesor Snape tak samo jak dyrektor był świadom, co tam się dzieje tylko dzięki Legimencji to właśnie dzięki niej byli oni również świadomi tego, co działo się z uczniami. Oczywiste było, że zaglądali oni do wielu umysłów, aby się przekonać na jak wielu uczniów te słowa wywarły takie same wrażenie. Nie małym szokiem dla nich było, że obecnie wśród Ślizgonów nie było nikogo, kto nie uważałby Harry'ego za lidera. Było to tym bardziej nieprawdopodobne, bo wszyscy myśleli niemal, że to samo zupełnie jak by ktoś ich zaczarował jednak oni wiedzieli, że to niemożliwe nawet ktoś tak potężny jak Albus nie był by w stanie zaczarować tylu uczniów na raz ba do tego potrzeba by było kogoś kilkukrotnie silniejszego od niego a jak wszyscy wiedzieli ktoś taki nie istniał. Owszem prastare wampiry wśród tych byli tacy, co przewyższali go mocą jednak nawet oni nie mieli by tyle mocy i zdolności nie wspominając o tym, że byli w Hogwarcie a tu właśnie dyrektor był najpotężniejszy, co sprawiało, że ta zmiana była jeszcze bardziej niezwykła i niepojęta a zarazem tak fascynująca. Jednak tylko Severus był w stanie docenić to, czego był świadkiem. Jego marzenie jedno z nielicznych się spełniło. Jego dom jego uczniowie, za których oddałby życie w końcu się zjednoczyli w końcu powróciła najważniejsza i najcenniejsza ze Ślizgońskich tradycji. Slytherinie pozwól, aby to trwało, aby Potter nie zmarnował tego, co udało mu się stworzyć pomyślał z mieszaniną desperacji i nadziei. Kolejnym, co natychmiast pochłonęło jego myśli to, to, co musi zrobić. Musi zakończyć grę z Potterem i okazać mu pełne poparcie jak i surowość, na jaką tylko lider może zasłużyć. Tak zaczyna się nowa era. Era odradzającej się tradycji i nadziej dla magicznego świata i tych dzieci, które dopiero poznają, co to prawdziwe życie.
Dni mijały a w szkole wciąż panowała napięta atmosfera plotek i domysłów jak i oczywistej niewiedzy i cichego podziwu. Jedynie Ślizgoni wyłamywali się spośród uczniów żyjąc swoim życiem nie okazując niczego publicznie a i w swoim domu poza widocznymi oznakami szacunku, które czynili w kierunku Harry'ego nie okazywali nic więcej. Jednak, pomimo że nie zostało wypowiedziane żadne potwierdzenie tego, o czym wszyscy myślą oni wiedzieli i wiedzieli również, że sam Harry to wie. W zasadzie chyba tylko Baron rozmawiając z swoimi ulubieńcami niezauważalnie zyskiwał od nich potwierdzenie i zapewnienie, że zmiana, którą wszyscy czuja jest prawdziwa jednak i w tych rozmowach nic nie było do końca jasnye. Kolejnym znaczącym faktem było oczywiście zachowanie Gryfonów ci wyraźnie uważali, że Potter obraził ich dom i ich samych a i ciche szepty o tym, że Potter sprzedał dwójkę Gryfonów do nauczycieli nie poprawiała jego pozycji. I nikogo nie obchodziło, jakie było ich przewinienie liczyło się tylko to, że on ich wydał i pobił. Chodź oczywiście były odłamy od takiego zachowania jednak zgodnie z słowami w artykule ci uczniowie siedzieli cicho nie szukając zwady a nawet, jeśli już ktoś coś powiedział był ignorowany lub też okazywało mu się jawną wrogość na ramach szkoły, co się działo w samym Gryffindorze tego nie wiadomo.
Sam Harry niewiele przejmował się zachowaniem innych domów za to robił wszystko, aby Ślizgoni czuli jego poparcie jego siłę i jego oddanie dla domu. Bardzo pomocny przy tym okazał się Baron jak i Draco oraz Pansy. To właśnie z nimi Harry rozmawiał na ramach domu. W przypadku Barona były to typowe zapewnienia o jego oddaniu jak i chęci wprowadzenia zmian jednak bez żadnych konkretów chodź już teraz dało się widzieć poparcie. Chodź Harry był pewny, że jeśli zacząłby dla przykładu nawracać uczniów na tolerancję ci by się od niego odwrócili jednak on nie był na tyle głupi. Jeśli zaś chodziło o Dracona i Pansy były to rozmowy uświadamiające, jaki jest świat i jacy są ludzie. Poprzez te rozmowy Harry delikatnie wskazywał im drogę ku tolerancji jednak wiedział, że nie może zrobić nic więcej. Oni muszą dorosnąć i podjąć samodzielne decyzje chodź w ich rodzinach będzie to trudne jednak jest nadzieja i tylko od nich zależy czy z niej skorzystają. Kolejnym ważnym wydarzeniem w ostatnich dniach była część pracy domowej z Historii Magii. Chodziło tu konkretnie o Golemy, o których był referat. Chodziło tu o pierwsze w historii stworzenie i zastosowanie tych potworów jak to opisywały księgi. Golem był to żołnierz mogący służyć zarówno do walki jak i do obrony. Jest to wykonany z gliny człowiek nie czuły na ból strach czy tez wyrzuty sumienia. Nie umie n samodzielnie myśleć i jest absolutnie oddany stwórcy. Harry pisząc o nich bardzo się nimi zafascynował i po skończeniu wszystkich prac domowych zaczął szukać informacji na temat tych tworów. Ferie sprzyjały takim poszukiwaniom, bo biblioteka była niemal, że opustoszała z nielicznymi wyjątkami. Jednak Harry nie zatracał się w swych poszukiwaniach spędzał czas w salonie, aby dać uczniom odczuć swoją obecność bawił się z Ginny i innymi pierwszorocznymi Ślizgonami z zaznaczeniem, że wszyscy oni zaczęli się do siebie zbliżać. Nie było mowy, aby wszyscy byli przyjaciółmi jednak kolegami owszem oraz co oczywiste rodziną, która zarówno się chroni jak i uczy od siebie i nie ignoruje reprymend, jeśli ich zachowanie było niewłaściwe.
W połowie drugiego tygodnia ferii, gdy Harry wraz z innymi jadł kolację do sali wleciała sowa ze sporym pakunkiem owiniętym w szary papier. Jako że o tej porze rzadko pojawiały się sowy z paczkami przykuło to uwagę zebranych. Sowa podleciała do stołu Slytherinu i upuściła paczkę, którą Harry zwinnie złapał. Sowa wylądowała przed nim i od razu wystawiła nóżkę, do której był przywiązany list. Harry odwiązał go a spostrzegając, że sowa jest wyraźnie zmęczona i głodna transmutował dzbanek z wodą w małą białą myszkę. Sowa nie wahała się ani chwili podkasując i łapiąc ją szponami. Następnie skinęła w podzięce głową i odleciała zapewne, aby skonsumować myszkę. Tymczasem Harry usiadł na miejscu i otworzył list pod bacznym okiem uczniów jednak nie Ślizgonów ci zajmowali się sobą chodź oczywiście kątem oka zerkali na jego reakcje.
Witaj Harry
Muszę przyznać, że jak ty już coś wymyślisz to ręce opadają. Włosie Testrali skóra Mantykory włosie Jednorożców pióra czarnych jak i zwykłych Feniksów a ja muszę myśleć jak to połączyć i zaczarować, aby miało żądane efekty. Naprawdę czasami żałuję, że jesteś takim geniuszem. No, ale będzie tego narzekania. Oczywiście udało mi się chodź musiało to potrwać. Tak jak prosiłeś zmieszałam włosie Testrali, dzięki czemu plecak będzie widoczny tylko dla ludzi, którzy widzieli czyjąś śmierć. Co do magii piór będzie się on pojawiał, gdy pstrykniesz palcami i wymówisz w myślach Mega Pak. Dzięki niciom z włosia Jednorożców jest on niezwykle wytrzymały jak i tylko dzięki temu mogłam wykonać wewnętrzne kieszenie ze skóry Mantykory. Musisz jednak uważać może nie reagować na magię. Jeśli zaś chodzi o zabrudzenia bardzo zaawansowane zaklęcia chwytające a nieczyszczące. Materiały nie chłoną niczego, więc wszystko jest na powierzchni. No to by było chyba tyle. Ach tak zapinki suwaki i guziki wykonałam z wzmocnionego przez magię srebra. Wiem, że chciałeś metal, ale on mi nie pasował mam nadzieje, że się nie pogniewasz.
No nic będę kończyć mam sporo zamówień. Swoją drogą gdybyś spostrzegł wśród siódmo rocznych Ślizgonów kogoś z talentem do zaklęć podeślij go do mnie. Rozszerzyłam sprzedaż wysyłkową na inne szkoły w całej europie. I pomimo dwójki pomocników nie wyrabiamy się. Ach tak przydałby się też ktoś do ochrony transportu.
Zapewne dziwią cię moje prośby. To z powodu artykułu w proroku. Uznałam, że twoja pozycja wzrośnie, jeśli załatwisz komuś stałe zatrudnienie. Tym bardziej, że kojarzę, że lubisz być przyczyną poprawy życia tych, którzy nie mieli łatwego startu.
Sam
Naprawdę cudowna i inteligentna kobieta. Swoją drogą bardzo pomysłowa. Harry nawet nie pomyślał o innych krajach i szkołach a trzeba przyznać, że to właśnie w szkołach jest największy popyt. No i jeszcze jej prośby sam powinien był o tym pomyśleć. No, ale na szczęście otaczają go mądrzy współpracownicy, którzy dopowiadają to, co mu umyka. No, ale tym zajmie się za jakiś czas teraz czas na jego nową zabaweczkę. Schował list do koperty a tą do kieszeni i sięgnął po paczkę rozrywając papier. Widok min uczniów był po prostu przekomiczny i Harry nie mógł się powstrzymać od głośnego długiego śmiechu jednak w końcu się opanował widząc, że co niektórzy zaczynają na niego patrzeć jak na wariata. Zaczął bardzo dokładnie oglądać plecak jak i wziął go w dłonie, co dla uczniów było niepojętym. No, ale wśród nich była zaledwie garstka, która tak jak on mogła dostrzec to cudo. Czerń chodź w jasnym odcieniu z cienkimi śladami białej pobłyskującej nici. Błyszczące srebrne klamerki a po otwarciu i suwaki naprawdę piękna rzecz przeszło mu przez myśl. W dodatku emanująca taką cudowną magią prawdziwe cudo.
- Yyy Harry? - Zagadnęła go niepewnie Gin wyraźnie nie mogąc już wytrzymać.
- To zamówiony przeze mnie plecak.
- Ale tu nic nie ma. - Stwierdziło kilka głosów, co sprawiło, że Harry uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To bardzo wyjątkowy plecak. Obłożony potężną magią i wykonany z niezwykłych materiałów. A dostrzec go mogą tylko ci, którzy widzieli jak ktoś umiera. - Po, mimo że Harry starał się mówić tylko do Ślizgonów był pewnym, że kilkoro innych uczniów przy najbliższym stole mogło go usłyszeć. - No, ale później się nim zajmę a wy bracia i siostry na pewno odpowiednio zinterpretujecie, czemu właśnie taki zamówiłem.
- Harry tak z ciekawości to z widzeniem go to nie jest jakaś magia? - Zagadnęła go wyraźnie zaciekawiona Laura spoglądając na jego dłonie jak by chciała dostrzec trzymany przez niego plecak.
- W zasadzie nie chodź z magią się wiąże. To dość proste, gdy wie się trochę więcej o naszym świecie. Lub jeśli interesuje nas pewna dziedzina, dzięki której można poznać odpowiedź.
- Już wiem. - Wyrwała się nagle Gin, na której twarzy wciąż malowało się zamyślenie. Harry nie miał wątpliwości, że już to rozgryzła w końcu z Hagridem rozmawiali już o Testralach. W zasadzie Harry tak kierował ich rozmowami, aby omówić wszystkie znane mu z jego występów zwierzęta. - Hagrid on mówił...
- Gin nie psuj uczniom zabawy poza tym, po co zdradzać coś tym, którzy nas nie szanują. Lepiej zostaw to na później jestem pewny, że nasi bracia i siostry chętnie cię wysłuchają. - Wszedł w jej w słowo widząc jak pozostałe domy nasłuchują słów Ginny z swoistym napięciem. Nie ma tak łatwo pogłówkujcie.
To, co najbardziej obchodziło obecnie Harry'ego to zachowanie nauczycieli wśród tych nie było nikogo, kto by nie widział plecaka jednak pojęcie, czemu tak jest wyraźnie nie było łatwe. No, ale znając życie szybko do tego dojdą pomyślał z zadowoleniem. Naprawdę zachowuję się jak dziecko z tymi gierkami no, ale w końcu trzeba mieć trochę radości.
- Jasne. - Zgodziła się spoglądając na pozostałe domy z wyższością trzeba było przyznać, że wyglądała w tedy dość nieprzyjaźnie, co nie podobało się Harry'emu. Gin nie była typem człowieka, któremu do twarzy z takimi emocjami. - Swoją drogą to genialne. Pewnie było sporo pracy.
- No było. Jak to napisała producentka ręce opadają przy mojej pomysłowości. Wiesz tak w tajemnicy ci powiem, że współczuje jej ile musiała się nagłowić, aby poskładać do kupy zamówione przeze mnie produkty. - Niby tajemnica a mówił tak, że przynajmniej kilka osób z domu węża go słyszało, ale o to chodziło. Przed nimi nie chciał tak wiele kryć poza tym okazywał im w ten sposób zaufanie.
- Więc to nie wszystko.
- Ależ nie to tylko powierzchnia, choć z pewną domieszką. Za to wnętrze to dopiero jest fenomen a jaki potężny.
- Co masz na myśli?
- Powiem tak. Wnętrze tego plecaka wytrzymało by każde znane mi zaklęcie czarno magiczne i nawet nie było by na nim rysy. - Gdy to mówił nagle go olśniło. Skóra Mantykory blokuje wrogie zaklęcia. Oczywiście nie jest tak skuteczna jak na żywym okazie, ale jednak. Gdyby tak wykonać z niego ubranie chroniłoby przed sporą ilością zaklęć. Chodź nie można by mu do końca ufać, ale przydatne zawsze by było. Jednak z drugiej strony same koszta. Wyłożenie wnętrza kosztowało Sam pewnie ze trzy tysiące nie wspominając o innych produktach jak i całokształcie. Muszę zapamiętać, aby polecić Śmierciożercy, aby ten przelał na jej konto odpowiednią sumę z adnotacją, aby rozbudowała interes w końcu bez tego mogłaby ona źle zrozumieć tą wpłatę. No nic później się tym zajmę.
- Super. - Zaperzyła się wyraźnie zachwycona, ale i wyraźnie niezadowolona, że nie może dostrzec tego plecaka.
- Fakt. - Przyznał wiedząc, że później na samotności będzie musiał jej wyjaśnić, o co chodzi. Tym bardziej, że moc ochronna, jaką będzie znała szkoła nie będzie prawdą no, ale w końcu o iluzję chodzi. Naprawdę projektując plecak nie pomyślał na wet jak wiele może on zmienić w postrzeganiu uczniów. Wiedząc o tym ci będą obawiać się ataków na niego wiedząc, że plecak może posłużyć mu za tarczę.
CZYTASZ
Chłopiec o gadzich oczach
FanficJest to opowieść z bloga Onetu który został usunięty. Znalazłam ta opowieść na stronie Blogspot. Opowieść autorstwa Gohan a na stronie Blogspot opublikowane przez Vista674.