W sobotę Harry wstał bardzo wcześnie, bo jeszcze przed szóstą ogarnął się szybko jak i ubrał w luźne czarne dresy i taką samą bluzę. Założył trampki i niepostrzeżenie opuścił zamek. Na dworze panował lekki chłód jak to o tej porze jednak mu to odpowiadało. Chwilę się porozciągał a następnie ruszył sprintem w kierunku stadionu. Jego plan był dość prosty pobiegać, porozciągać się może coś jeszcze. Chciał utrzymać dobrą formę szczególnie teraz, gdy może być mu potrzebna. Nie wspominając już o tym, że tryb życia uczniów tej placówki był zdecydowanie za mało ruchliwy. Gdy był już na stadionie zaczął biegać nie za szybko, ale i nie za wolno.
Po prawie czterdziestu minutach uznał, że wystarczy jak i że czas zabrać się za kolejne ćwiczenia. Otoczenie nie bardzo sprzyjało, jeśli chodzi o ćwiczenia jednak Harry się tym nie przejmował zaczynając od pompek. Sześć serii po sto plus jeszcze po trzydzieści na prawej a następnie lewej ręce. Od razu czół, że żyje, ale już taki był lubił wysiłek, bo po każdym ostrym treningu stawał się silniejszy i wiedział o tym. Na koniec zostały mu brzuszki jednak nie było zbytnio gdzie ich wykonać. Jak i trzeba było zaznaczyć, że Harry zawsze wykonywał je w parku na drabinkach, więc przywykł do tego, że zwisa głową w dół. Jednak i na to znalazła się rada jak i kolejne ćwiczenie. Podbiegł do słupków bramkowych i zakładając rękawiczki bez palców zaczął się wspinać na sam szczyt. Dobrych pięćdziesiąt metrów wspinaczki dobrze mu zrobiło a wysokość utrudniała jego plany, bo tu powietrze było rzadsze. Jednak to tylko motywowało Harry'ego. Usiadł w obręczy i podtrzymując się stopami słupka odchylił się do tyłu. Musiał przyznać, że ćwiczenie na takiej wysokości było niezwykle podniecające. Po pierwszej serii pięćdziesięciu brzuszków pojął, że nie da rady wykonać ośmiu serii wiec postanowił się ograniczyć do czterech. Gdy zaczynał ostatnią do jego uszu doszły kroki jak i niezadowolone jęki i pomruki. Odchylił się do tylu i spojrzał na płytę stadionu, na którą właśnie wchodziła grupka uczniów odziana w ciuchy Gryfonów. Drużyna gotowa do treningu, choć na pewno nie zbyt chętna zatrzymała się i patrzyła na niego. Widać było, że wszyscy nagle są rozbudzeni jak i w niezłym szoku. Harry niezadowolony z ich pojawienie musiał przerwać ćwiczenia, co bardzo go drażniło. Kolejnym, co go drażniło to, że ktoś go widzi, gdy ćwiczy.
Pościł się stopami i poleciał do tyłu w tym momencie dało się słychać jak dziewczyny piszczą wystraszone. Harry rejestrował ponad to jakieś zamieszanie i jak by świst. Spadając obrócił się tak, że jego nogi były na dole. Złapał się stopami słupka i ślizgał po nim, co i raz łapał się również dłońmi, aby zwolnić tempo spadania. Kątem oka widział jak jeden z chłopaków wisi na swojej miotle kilka metrów nad ziemią. Harry od razu zrozumiał, że owy świst był startem tego chłopaka jak i że miał on zamiar mu pomóc. W zasadzie nic dziwnego, bo jego akcja mogła wyglądać jak by spadał. Może za bardzo się popisał, ale znowu to nie miało być tak chciał szybko zejść. Z resztą, co go to obchodzi to są obcy mu ludzie i ich opinie nic dla niego nie znaczą. Nie wspominając już o tym, że Harry nie był typem, który wstydzi się tego, co robi.
Wylądował gładko na ziemi i zaczesał ręką włosy, które opadły mu na twarz. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak się spocił. Swoją drogą ćwiczenie na takiej wysokości to super sprawa pomyślał spoglądając w górę. No, ale kiedy indziej o tym pomyśli, bo teraz musi się stąd zmyć w miarę bezkonfliktowo. Drużyna ponownie w pełnym składnie jak i z chłopakiem, który tak się wyrywał ruszyła w jego kierunku. Na twarzach chłopaków widział złość tym bardziej, że byli tam bliźniacy. Idące przy nich dziewczyny patrzyły na niego pytająco jak i z zachwytem no, ale co się dziwić. Cienka bluza od dresu wręcz przyklejała się do jego ciała. No a było, do czego bo Harry zawsze miał idealną rzeźbę ciała. No, ale w końcu tego chciała od niego ciotka. Swoją drogą zawsze go to bawiło, że miała tak tłustego męża i syneczka i im nic nie mówiła. A raz, gdy Harry przytył dwa kilko mało go nie zagłodziła, aby wrócił do starej wagi.
CZYTASZ
Chłopiec o gadzich oczach
Fiksi PenggemarJest to opowieść z bloga Onetu który został usunięty. Znalazłam ta opowieść na stronie Blogspot. Opowieść autorstwa Gohan a na stronie Blogspot opublikowane przez Vista674.