33. Czakra Tom 1

18 1 0
                                    

W niedziele Harry nie zapominając o posiłkach czasie z Ginny jak i trzema meczami dokończył wstępną fazę swych planów jak i wysłał Posłańca do Śmierciożercy, aby ten przysłał Mrok. Zaznaczył jednak w swoich myślach, że feniks ma się wykazywać ostrożnością a najlepiej by było, aby nikt go nie dostrzegł nawet Ślizgoni. W czasie dnia pojawiła się również odpowiedź od ciotki. Po, mimo, że pisana w milszych tonach jak i zawierająca formy grzecznościowe była kolejnym rozkazem. Rozkazem, który można było określić jednym prostym zdaniem, które brzmiało: Nie nadużywaj mojej cierpliwości. Naprawdę Harry zaczynał coraz bardziej się niepokoić, co tej kobiecie chodzi teraz po głowie. Ba, co się z nią stało przecież dotychczas była dużo spokojniejsza no i bardziej rozważna w swych postanowieniach a teraz zupełnie jak by była inną osobą. Niestety nie mógł się teraz skupiać na ciotce, bo za bardzo pochłaniały go plany domu okolicy zaklęć jak i codzienność nie wspominając o zaczynających się jutro zajęciach z Baronem. Jednak tym ostatnim starał się nie przejmować, bynajmniej nie dzisiaj. W porze kolacji, gdy Harry poszedł do łazienki się odświeżyć pojawił się tam Mrok. Trzeba było zaznaczyć, że kula czarnego ognia pojawiająca się za plecami Harry'ego mało nie spowodowała u niego zawału. O dobyciu różdżki nie wspominając. Po zganieniu a następnie przeproszeniu feniksa zielonooki wręczył mu kopertę, w której umieścił wszystkie swoje notatki jak i list poprosił, aby Mrok już leciał i był ostrożny. Od tej chwili wszystko miało się rozpocząć ryzykowna gra mogąca zapewnić mu ogromny postęp lub też totalnie zniszczyć jego plany. Woląc się tym nie zadręczać czarnowłosy poszedł wraz z innymi na kolację a później posiedział w salonie skupiając się na rozmowach i grach w eksplodującego durnia szachy jak i warcaby czarodziejów. Zdecydowanie powinien poświęcać więcej czasu na takie rozrywki przeszło mu przez myśl. Jednak od razu pojawiły się wątpliwości skąd ma znaleźć na to czas przy tylu obowiązkach i pasjach.
Następnego dnia lekcje minęły dość szybko, co mu odpowiadało po uporaniu się z zadaniami domowymi poszedł na trzecią kondygnację lochów, która była niemal, że nieużywana przez uczniów. No, ale im niżej tym niebezpieczniej nie wspominając o bardziej skomplikowanym układzie korytarzy. Tam wszedł do sali na końcu głównego korytarza i w kilkanaście minut doprowadził ją do stanu używalności. Tak jak wiele lochów na trzeciej kondygnacji jak i na dwóch niższych był w Sali Tortur. Slytherin jak i jego następcy wyraźnie mieli na tym punkcie jakiegoś fioła, bo zwykłym zainteresowaniem czy pasją tego nazwać nie można było. Po ustawieniu wszystkich nieprzymocowanych do podłogi czy też ścian maszyn pod ścianami wyczarował kilka wielkich poduch i usiadł na nich po turecku. Następnie wyczarował Posłańca i wysłał go do Barona ten pojawił się po zaledwie pięciu minutach wyraźnie zaskoczony jak i zachwycony.
- Myślałem, że sam będę musiał cię fatygować i dopytywać czy jesteś gotowy a tu proszę nie dość, że gotowy to i przygotowany pod względem technicznym. Swoją drogą świetnie się składa, że masz łzy feniksa chodź te będą nam potrzebne w dużo późniejszym etapie. No, ale dobrze zacznijmy. - Duch podleciał do niego i zniżając lot ustawił się naprzeciwko niego. - Na wstępie powiedz, co możesz zrobić ze swoją mocą. Chodzi mi o to jak ją kontrolujesz i w ogóle wszystko, co uznasz za stosowne.
- Przepływ w ciele polega na wizualnym obrazie. Mam na myśli to, że wyobrażam sobie moją moc, jako energię. Trudno mi to opisać, ponieważ ma to nawiązania, do Mugolskich bajek a konkretnie anime głównie Japońskiej produkcji.
- Jeśli rozumiem twoja moc ma postać ale masz problem mi to opisać ponieważ ty to widziałeś w tych bajkach i jako tak nie jest ci potrzebny opis tego.
- Zgadza się.
- Bardzo ciekawe. No, ale ja o Mugolach i ich bajkach wiem tyle, co nic albo jeszcze mniej. Ale to mi wystarcza a raczej wystarcza mi wiadomość, że twoja moc ma postać, którą manewrujesz. Proszę kontynuuj.
- W ciele mogę śledzić przepływ mojej energii chodź ta względnie się nie porusza. Co innego, gdy czaruję wtedy czuję wyraźnie jak się porusza kierując się w gęstszym strumieniu do ręki następnie do dłoni i w końcu do różdżki. Natomiast, gdy ta jest poza moim ciałem mogę nadawać jej kształty. Dla przykładu mogę stworzyć jak by rękę mocy, która chwyta różne przedmioty. Jednak jest to niezwykle męczące. W porównaniu do moich, że tak powiem naturalnych zdolności przenoszenia. Wtedy po prostu coś chwytam a nie nadaje kształty. Przepraszam czy nie będzie ci przeszkadzać, jeśli będę nazywał swoją moc Czakrą?
- Oczywiście, że nie a czemu tak chcesz ją nazywać? I w zasadzie, co to jest?
- To nawiązania do anime. Obejrzane we wczesnym dzieciństwie bajki jak i ogólnie, co teraz oglądam, gdy mam ku temu okazję pomogło mi w przeszłości a i teraz mam przeczucie, że w ten sposób łatwiej będzie mi odróżnić czary normalnych ludzi od moich własnych. Poza tym gdyby przyszło mi z kimś rozmawiać czy też z tobą było by to sprytną zmyłką, bo można by pomyśleć, że rozmawiamy o czymś, co oglądałem a nie, co potrafię. Natomiast, jeśli chodzi o samą Czakrę. Jest to energia służąca postacią z anime do różnych zdolności to coś jak by magia tyle, że bez różdżki. Ale to dość złożone, więc może lepiej skupmy się na lekcji.
- Oczywiście. Skoro masz już opanowane tak wiele. - Zaczął ponownie ukrywając zaskoczenie, jakie na nim wywołało same nazewnictwo jak i zdolności chłopaka. On sam nigdy nie był w stanie robić takich rzeczy. Nie wspominając już o zmianie nazewnictwa i tych nawiązaniach do tego anime. Kto wie może chłopak w przyszłości skopiuje coś z tych bajek. No, ale skupmy się na lekcjach te i tak nie będą łatwe. - Podstawą jest kontrola twojej Czakry. Chodzi tu o to abyś nie korzystał z całej mocy a jedynie z odpowiedniej jej ilości. Dla przykładu, aby uleczyć skaleczoną dłoń potrzebujesz trzech jednostek Czakry jednak nie potrafi wszy nad nią panować zużyłbyś wiele więcej, przez co szybko byś się męczył. Dlatego też zaczniemy od kierowania Czakry w daną część ciała i panowanie nad jej przepływem. Jak zapewne wiesz magia emanuje z czarodziei, więc twoim zadaniem jest sprawić, aby twoja Czakra nie emanowała, aby była obecna w konkretnej części ciała. Gdy to opanujesz przejdziemy dalej.
- Czyli, że mam skupić Czakrę w dłoni i zapanować nad nią. Dla przykładu utworzyć rękawiczkę jednak tak by nie emanowała a była stała. Natomiast później, gdy to opanuje odpowiednio tym manipulować, aby marnować jak najmniej Czakry a uzyskiwać jak najlepsze efekty. - Naprawdę było w tym wiele nawiązań do znanych Harry'emu anime. Tam również była mowa o kontroli jak i nie marnowaniu Czakry. Dla przykładu w Naruto była mowa, że każdy Shinobi używając tej samej ilości Czakry może stworzyć więcej klonów, ponieważ lepiej panuje nad swoim przepływ Czakry.
- Dokładnie. - Przyznał nie pojmując jak on był w stanie to pojąć od tak. Mu samemu pojęcie tego zajęło prawie dwa lata. Oczywiście odnosił jakieś efekty lecznicze jednak marnował przy tym dużo mocy, przez co wyrządzało to więcej krzywdy niż korzyści. Pomyśleć, że jeśli Harry dalej będzie wszystko tak łapał w mig i sprawnie pójdą mu ćwiczenia przed końcem roku mogliby już odnieść pierwsze efekty. No, ale czas zacząć ćwiczenia i przekonać się ile talentu w nim jest. - Dobrze teraz skup swoją Czakrę w dłoni.
Baron przyglądając mu się uważnie spostrzegł jak na twarzy chłopaka pojawia się skupienie a następnie jego Czakra nieznacznie wzrasta. Skupiając wzrok na dłoni już po chwili dostrzegł na niej rękawiczkę z Czakry. Naprawdę niezwykłe przeszło mu przez myśl jednak już po chwili jego zachwyt zelżał. Powodem tego było emanowanie tej rękawiczki. Chłopak tracił bardzo dużo Czakry i zapewne był tego nieświadom patrząc na jego twarz.
- Dobrze opanowałeś nadawanie kształtu jednak tracisz bardzo dużo Czakry. Przez co bardzo szybko się zmęczysz jak i efekty leczenia będą gorsze. Postaraj się bardziej skupić zapanować nad tym. W ogóle czujesz jak uchodzi z ciebie Czakra?
- Trochę, ale za słabo. W mojej opinii jest to znikome a według ciebie ogromne. Muszę poćwiczyć.
- Dobrze, więc ćwicz w oparciu o rady, jakie ci dałem.
Harry przez kolejne półtorej godziny ćwiczył z całych sil jednak nie odnosił żadnych efektów, co go irytowało a zarazem zadawalało. Chciał to dobrze opracować i chciał mieć się, na czym skupić i to było właśnie to. Co jakiś czas spoglądał na przyglądającego mu się Barona, ale ten poza zrozumieniem i zachętą nie okazywał niczego.
- Wystarczy. - Oświadczył niespodziewanie Baron, co zaskoczyło Harry'ego.
- Dlaczego?
- Jesteś zmęczony i straciłeś sporo Czakry lepiej nie przesadzać. Poza tym mamy czas i nie chcemy zwracać na siebie uwagi. Nawiasem mówiąc myślałeś o częstotliwości naszych spotkań?
- Wydaje mi się, że dwa razy w tygodniu będzie najlepiej. Powiedzmy w poniedziałki i piątki. Ponad to samodzielnie będę ćwiczył w wolnych chwilach lub gdy poczuję taką potrzebę. Jednak nie będę się przemęczał, bo nie chcę ryzykować, że ktoś coś zauważy.
- Nauczanie cię to sama przyjemność. - Odparł z przyjaznym uśmiechem a Harry odpowiedział mu tym samym.
- Dziękuje Baronie zarówno za możliwość nauki jak i twoją chęć pomocy szczególnie z nazewnictwem, którego używałeś tak jakby to było oczywiste.
- W porządku Harry to dla mnie przyjemność. No a teraz wracajmy do swoich spraw, aby nie wzbudzać nadmiernego zainteresowania u innych.
- Oczywiście. - Odparł zaczynając przywracać pomieszczeniu pierwotny wygląd. Musiał przyznać, że po treningu czary szły mu mozolniej zarówno poruszanie dłonią jak i samo odczucie utraty mocy. Ciekawe jak by było gdyby nie miał tak potężnej różdżki. Swoją drogą nie mógł się już doczekać ponownego spotkania z Olivanderem. No, ale nie czas o tym myśleć swoją drogą dziwne, że teraz to do niego powróciło w końcu tyle miesięcy nawet o tym nie pomyślał a tu nagle coś na kształt tęsknoty a raczej chęć zaspokojenia swojej ciekawości. Dosyć nie czas na to rozkazał sobie i skończył porządki następnie opuścił salę, w której już od kilku minut był sam.

Chłopiec o gadzich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz