11. Cholerny test Tom I

23 1 0
                                    

Następnego dnia wyłączając chwile spędzone w Pokoju Wspólnym nie dało się dostrzec, aby Ślizgoni byli przestraszeni. Jakby na to nie spojrzeć zarówno opis kary jak i samo zachowanie Harry'ego i wszystkiego, co z tym związane przerażało absolutnie każdego. Tym bardziej, że jeszcze chyba nigdy nie było ucznia, który wzbudzałby taki strach nie pokazując, tego, co potrafi. Lub też nie wyróżniając się agresją i zamiłowaniem do tortur oraz ich pochodnych. A Potterowi się to udawało i oczywiste było, że nikt nie chce sprawdzać, jakie są możliwości chłopaka tym bardziej, że wszyscy wciąż czekali na rozwój wypadków. Każdy czuł, że niedługo wydarzy się coś ważnego jednak jak na razie nic się tak naprawdę nie działo. Poza salonem wszyscy zachowywali się jak gdyby nigdy nic a w przypadku Pottera nawet w pokoju wspólnym zachowywał on się bez widocznych zmian. Zbliżała się pora kolacji i uczniowie zaczęli gromadzić się w Wielkiej Sali tak samo jak nauczyciele. Ogólny gwar rozmów jak i odgłosów towarzyszących posiłkowi. Można nawet powiedzieć, że była to normalna kolacja, jakich wiele w Hogwarcie. Jednak tylko do pewnego momentu do czasu, kiedy cała sala została wypełniona potężnym odgłosem wybuchu. Piski jak i krzyki oraz ogromna chmura czarnego dymu zasłaniającego stuł nauczycielski. Oczywiste było, że na sali zapanował chaos jak i wielu uczniów rzuciło się do ucieczki. Jednak Ślizgoni niemal, że natychmiast się zatrzymali spostrzegając, że Potter tak samo jak Macnair nawet nie drgnęli wręcz przeciwnie oni wciąż jedli posiłek zupełnie jak by nic się nie wydarzyło. W następnej chwili chmura dymu zaczęła się rozmywać ukazując stojących jak i uzbrojonych nauczycieli przed nimi w powietrzu coś się unosiło. Wielu uczniów, którzy byli już w holu zaczęło się wracać do Wielkiej Sali za namowami innych, którzy dostrzegali to dziwne zjawisko. W końcu, gdy cały dym zniknął uczniowie jak i nauczyciele ku swojemu zaskoczeniu jak i przerażeniu dostrzegli dwie unoszące się w powietrzu ludzkie głowy, z których wciąż kapała krew. Na sali panowała absolutna cisza jak i oczywisty paraliż, który został przerwany przez dwa nakładające się na siebie charczące głosy.

- Czemu nie usłuchałeś Dumbledore! Czemu musieliśmy umrzeć! CZEMU!

W następnej chwili obie głowy upadły na posadzkę i potoczyły się po niej do stup stojących uczniów, którzy odskakiwali do tyłu lub też wskakiwali na ławki byle tylko te ich nie dotknęły. To, czego nie byli w stanie dostrzec sparaliżowani uczniowie to jak spojrzenie Dumbledore'a i profesora Snape'a przenosi się na Pottera. Nie trudno było w nich dostrzec obawę, niedowierzanie jak i lekkie obrzydzenie. Na twarzy chłopaka natomiast absolutny spokój i skupienie.

- Musimy coś z tym zrobić. - Dało się słyszeć cichy niemal nie dosłyszalny dla uczniów głos profesor McGonagall. Dyrektor w odpowiedzi na ten szept machnął swoja różdżką a obie głowy zniknęły kolejne machnięcie i z posadzki zniknęła też krew.

- Proszę niech wszyscy wrócą na swoje miejsca już po wszystkim. - Zaczął typowym dla siebie ciepłym głosem a na jego ustach gościł dobrotliwy uśmiech. Harry musiał przyznać sam przed sobą, że podziwiał tego człowieka za jego spokój. No i oczywiście potęgę jednak właśnie o to w tym chodziło. Bądź dumny ze swego wroga jak to mówią. -Spokojnie drodzy uczniowie nie jest to sprawa, którą powinniście się kłopotać. Zapewniam, że ...

Jednak w tym momencie do Wielkiej Sali wleciał Mrok i od razu zaczął nucić swą pieśń. Momentalnie dało się słyszeć kilka pisków jak i dostrzec jak uczniowie a i część nauczycieli wzdryga się. Jednak nie zdążył minąć pierwszy szok jak od strony stołu nauczycielskiego wystrzelił niebieski promień rzucony przez profesor McGonagall. Harry nawet się nie zawahał zrywając się z miejsca i dobywając swojej różdżki.

Chłopiec o gadzich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz