7. Braterska miłość Tom 2

11 1 0
                                    

Harry wraz z Gin zaledwie czterdzieści minut po wymianie zdań z panią Black przeprosili państwo Malfoy i się pożegnali tłumacząc, że jak na jeden wieczór mieli dość wrażeń a i dobrze będzie, gdy zebrani wnikliwie przemyślą to, czego byli świadkami. Zaraz po powrocie do domu usiedli w pokoju relaksacyjnym. Harry rozmawiał cicho z Serafiną na temat jej samopoczucia jak i zasięgu jej zmysłów, gdy nagle przerwała mu wyraźnie niezadowolona Gin.
- Przestań w końcu z nią syczeć! - Ginny nie mogła po prostu tego znieść odkąd tylko wrócili.
Harry wolał rozmawiać z tym gadem niż z nią i to zadowolenie niemal, że szczęście docierające po przez jej opaskę. Nie mogła tego pojąć to był wąż głupi wąż w dodatku wydany na świat przez tą bestię Czarnego Pana a Harry zachowywał się tak jak by to ona była teraz jego najlepszą przyjaciółką.
- Może raczyłbyś się do mnie odezwać coś mi wyjaśnić chyba sobie na to zasłużyłam! -
W tym momencie w Gin uderzyła słaba fala smutku jednak ona czuła, że to jest tłumione uczucie Harry musiał odczuć go przynajmniej dwa razy więcej niż jej pozwolił poczuć. Jej serce ścisnęło się a widok jego opanowanej spokojnej maski spowodował ból, jakiego dawno nie czuła.
- Wybacz byłem przekonany, że to rozumiesz. W końcu sama powiedziałaś, że on mnie naznaczył. - Powiedział z wręcz nie naturalnym spokojem i ciepłem emanującym z jego głosu.
To jeszcze bardziej ją zabolało zraniła go a on mimo to wszystko ukrywa dusi w sobie, aby jej nie ranić. Na pewno już wie, jakie towarzyszą jej emocje a mimo to nie zmienia nic nie pozwala jej poczuć prawdy tym samym dając złudną nadzieję, że to tylko przywidzenie wynikające ze zmęczenia.
- Serafina Pekkala tak się nazywa jak się zapewne domyślasz jest córką Nagini. Ta od upadku swego pana może kilka miesięcy góra rok później zamieszkała u Malfoy'a i zniosła jajo. Przez wszystkie te lata przekazywała jaju swoją moc doświadczenie wiedzę gatunku, jakim jest. To wszystko oznacza, że w Serafinie jest spore nagromadzenie mocy Czarnego Pana a to sprawia, że czuję do niej więź i ona do mnie. Najprościej mówiąc powstała między mną a nią więź, jaka łączyła Go z Nagini. I jest to więź, którą tylko śmierć może rozerwać jednak to bardzo skomplikowane i nawet dla mnie do końca niejasne. No, ale jestem tylko dzieckiem, przed którym długa droga i niezliczona ilość ksiąg i zwojów do poznania. Natomiast teraz starałem się poznać jej możliwości i trochę poznać. - Zrobił krótką przerwę i poprosił, aby Serafina udała się na obchód po domu i jego okolicy. - Mruczek.
- Tak. Czym Mruczek może panu służyć?
- Proszę zleć, aby Pysia przygotowała nam gorącą herbatę a ty w tym czasie towarzysz mojej...towarzyszce w obchodzie. Gdybyście kogoś spotkali wyjaśnij, że nie może jej stać się krzywda i że wyjaśnię wszystko jutro.
- Tak proszę pana. - Powiedział posłusznie i zniknął a Serafina po zachęcie Harry'ego ruszyła do wyjścia.
Nim doszła do drzwi pojawił się skrzat i machnięciem dłoni otworzył jej drzwi tym samym puszczając ją przodem. Harry usiadł wygodnie w fotelu opierając się i układając dłonie na podłokietnikach.
- W zasadzi nie wiem, co miałbym ci powiedzieć. - Zaczął z ledwie wyczuwalnym zmęczeniem w głosie. - Nagini posiada moc Czarnego Pana, co sprawia, że czuje do niej sentyment, że tak to określę. W czasie rozmowy błagała mnie abym przyjął jej córkę i pozwolił jej żyć. Gdybym tego nie zrobił Serafina by umarła a Nagini czuła ból zarówno po stracie jak i po zadaniu, którego nie wykonała a to uczyniłoby z niej krwiożerczą bestię, nad którą nawet Czarny Pan nie miał by absolutnej kontroli. Łącząc fakty analizując je a również słuchając swoich uczuć przyjąłem ten dar życia i to wszystko, co mogę ci powiedzieć.
- Ja...to znaczy chciałam zapytać. - Starała się jakoś nad sobą panować wiedząc, że Harry nie pozwoli jej na smutek.
Czuła jak jego moc płynie przez opaskę pocieszając ją a zarazem uspakajając jednak to nie mogło jej pomóc nie w tak słabej ilości. Wiedziała, że Harry nie użyje więcej, bo wtedy było by pewnym, że go wyczuje a tego on nie chciał a i ona nie chciała, aby on wiedział. Zaczęła się wstydzić tego, że tak szybko się rozwijała tak szybko chłonęła wiedzę, którą jej przekazywał.
- Powiedziałeś, że tylko śmierć może was rozłączyć i że taka sama więź, istniała między Nagini i Voldemortem. - Użyła całej swojej siły woli, aby wypowiedzieć to imię bez zająknięcia i ku swemu zdumieniu mieszającemu się z zadowoleniem udało jej się. Jednak to delikatny uśmiech Harry'ego ponownie rozgrzał jej serce i duszę. - Więc czy to nie oznacza, że on żyje?
- Dokładnie to oznacza. - Odparł i w tym momencie na stoliku pojawiły się dwa kubki z parującą herbatą.
- Ale...- Pisnęła nie wierząc własnym uszom.
Zagadnęła o tym tak, aby ciągnąć temat a tymczasem on jej mówi, że Voldemort żyje. Nie coś tu musi być nie tak przesłyszała się albo coś. Może to Harry jest bardziej zmęczony albo po prostu się myli.
- Nie ma żadnego, ale on żyje jednak nieznany jest jego los. Możliwe, że jest potępioną duszą a może zaklętym gdzieś wspomnieniem. Jednak to bez znaczenia to, co się liczy to fakt, że wcześniej czy później powróci i będzie zapewne jeszcze silniejszy niż był.
- Ale skąd ty. - Zapytała z przerażeniem nie pojmując jak on może o tym mówić z takim spokojem.
- Mam swoje źródła i zapewniam cię nie mylą się. Nawiasem mówiąc musisz strzec tej wiedzy, jeśli ktoś się o niej dowie moje a także i twoje życie będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Dlatego też proszę poświęć cały wolny czas i siły na tworzenie swych barier.
- Sama nie dam rady.
- Spokojnie niedługo zorganizuję ci nauczycielkę, która na pewno przyśpieszy twoją naukę. Ale teraz skończmy już ten temat jestem zmęczony a mój umysł przemęczony. No a czeka mnie jeszcze dzisiaj trochę pracy o jutrze nie wspominając.
- Harry odpocznij. - Poprosiła nagle sobie uświadamiając jak bardzo zmęczony jest jej przyjaciel.
Najlepszym tego dowodem mogły być coraz gorzej tłumione odczucia takie właśnie jak zmęczenie i ból głowy. Gin wolała nie myśleć, jaka musi być prawda skoro ona odczuwa tylko przecieki.
- Kiedyś na pewno, ale nie teraz. - Odparł sącząc swoją herbatę i mrużąc oczy w zamyśleniu. - Swoją drogą, jeśli chcesz możesz zostać do jutra Mruczek dostarczy ci wszystko, czego będziesz potrzebować z Privet Drive.
- Nie! - Powiedziała stanowczo wstając z miejsca i podchodząc do niego.
Złapała go za ramię oburącz i z nie małym trudem zmusiła, aby wstał. Ten patrzył na nią z zaskoczeniem i zdziwieniem wymalowanym na twarzy starając się nie wylać herbaty.
- Gdzie jest twoja sypialnia? - Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nawet nie zainteresowała się tym jak teraz mieszka jej przyjaciel.
- Ale...
- Zamknij się i odpowiadaj albo idziemy na dwór wrzucę cię do basenu i nie wypuszczę do póki nie zaczniesz odpowiadać na zadane pytania.
- Ostatnie piętro ostatni pokój po prawo.
- Prowadź! - Rozkazała pchając go w kierunku drzwi. - I ani słowa albo idziemy nad basen.
Harry spuścił głowę a ramiona mu opadły, przez co wyglądał jak zbity pies jednak szedł zgodnie z rozkazem. Gdy byli na piętrze na drodze stanął im Mruczek wraz z Serafiną, która wszystko obwąchiwała i wszystkiemu się przyglądała.
- Poleć Mruczkowi, aby dzisiaj wykonywał moje polecenia tak jak by to były twoje!
- Mruczku słuchaj jej. - Powiedział jedynie bez zastanowienia.
- Oczywiście proszę pana. - Odparł skrzat a tymczasem Harry wymieniał jakieś uwagi z wężem.
- Poproś ją, aby dzisiaj została z skrzatami w kuchni i zapewnij, że one się nią zajmą. - Rozkazała a Harry pokiwał głową i zaczął syczeć.
Co zaskoczyło trochę Gin to w jej opinii ciepłe spojrzenie Serafiny a następnie kiwanie główką jak by dokładnie wiedziała, co zamierza.
- Mruczku proszę poproś Pysie, aby ta udała się na Privet Drive i dostarczyła mi koszulę nocną. Leży w sypialni na łóżku.
- Tak panienko.
Chwilę później byli już w sypialni Harry'ego gdzie właściciel został oddelegowany pod zimny prysznic. W tym samym czasie Ginny szybko poszła piętro niżej do pokoju gościnnego i również wzięła szybki prysznic. Zostawiając w łazience ubrania przeszła w białej koszuli nocnej sięgającej kostek z powrotem do pokoju Harry'ego. Ten stał przy łóżku z czarnej dwu częściowej piżamie na oko z jedwabiu. Wciąż miał zbolałą minę jednak Gin się tym nie przejmowała doskonale czuła jego zadowolenie. Niestety tutaj jej zdecydowanie zaczęło coraz bardziej słabnąć. Kazała mu się położyć i sama również podeszła do łóżka. Zbierając w sobie wszystkie siły położyła się przy Harrym i z bijącym sercem objęła go tym samym zatrzymując na łóżku. Gin nie wiedziała skąd, ale wiedziała, że jeśli zostawiłaby go samego ten by nie spał tylko się stąd wymknął i zaczął pracować albo coś.
- Mruczku proszę zgaś światło i nie wpuszczaj tu nikogo do póki nie pozwolimy ci zejść ze straży. - Rozkazała chodź jej głos delikatnie drżał.
- Tak panienko.
Gdy skrzat zniknął za drzwiami Gin korzystając ze wszystkich posiadanych sił a zarazem miłości do Harry'ego starała się nie drżeć. Bała się oczywiście odkąd wuj i ojciec ją zgwałcili na samą myśl o bliskości takiej jak ta wzdrygała się w zasadzie dużym zaskoczeniem było dla niej, gdy kochała się z Natalią, że jej obawy się nie potwierdziły. Jednak teraz było inaczej Harry był mężczyzną i ona to czuła całą sobą po, mimo że tego nie chciała bała się jednak nie mogła pozwolić sobie na słabość. Jej przyjaciel jej potrzebował i potrzebował odpoczynku oraz silnej ręki, którą tylko ona miała, a raczej tylko ona mogła bez ryzyka nim tak dyrygować. Na szczęście po kilkunastu minutach Harry usnął a ona zaczęła się uspokajać czując jak przez jej opaskę przepływa szczęście bezpieczeństwo nadzieja miłość i coś, co utwierdzało ją w przekonaniu, że jest siostrą Harry'ego. Nie Ślizgonką o nie siostrą w pełnym tego słowa znaczeniu on był jej bratem teraz stał się nim niezaprzeczalnie. Owszem wcześniej używali takich określeń, ale dopiero teraz dla obojga nabrało to prawdziwego i pełnego wymiaru i Gin nie miała wątpliwość, że Harry czuje tak samo.

Chłopiec o gadzich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz