6. Rekonesans Tom I

26 0 0
                                    

Severus bardzo długo rozważał słowa jak i zachowanie Pottera. W tym samym czasie oczywiście zajmował się klasycznym podpytaniem uczniów, choć doskonale wiedział, że nikt nic nie powie. Nawet nie chodziło tu o to, że ktoś z wyższych roczników bałby się Pottera. Jego uczniowie a bynajmniej ci, którzy nie byli ślepo zapatrzeni w siebie i swoją krew wiedzieli, że nie powinno się mieszać nie do swoich spraw. Jak i że donosiciele mają bardzo niską notę nawet u niego. Co by o nim nie powiedzieć nienawidził karać uczniów w sposób jawny i oficjalny. Zdecydowanie wolał załatwiać sprawy Slytherinu tylko w Slytherinie i jak na razie nie było z tym problemu.

To, co nie dawało spokoju Severusowi w tym wszystkim to brutalność Pottera. Oczywiście, Malfoyowi należało się za swoje zachowanie, ale nie aż tak. No i to, co ogólnie zrobił nie było powodem do tak brutalnego pobicia. Co w elekcje daje mu solidne podstawy by twierdzić, że nie ważne przewinienie Potter zawsze jest okrutny. Kto by pomyślał syn mojego najgorszego wroga będzie mnie tak fascynować? Pomyślał z swoistym rozbawieniem. Tak gdyby nie to, że Potter jest na pierwszym roku można by go wiele nauczyć. A tak trzeba czekać, aby dowiedzieć się jak reaguje na magię no i dowiedzieć jak ona reaguje na niego.

Jednak teraz Severus nie mógł się dłużej nad tym zastanawiać. Znowu został wezwany przez dyrektora. Swoją drogą ten zaczynał go coraz bardziej irytować ostatnimi czasy. Ciągłe podpytywanie jak i nie słuchanie jego ostrzeżeń. Możliwe nawet, że to, co spotkało Malfoy'a jest swoistym odzewem na ciągłe ataki na umysł Pottera.

- Wzywałeś mnie? - Zapytał ukrywając zaskoczenie widząc siedzącą na krześle przed biurkiem Minerwę. Co ona tu robi? Przecież umówili się, że nie będą rozmawiać o Potterze z nikim niepowołanym. A jak by na to nie patrzył Minerwa właśnie taką osobą była.

- Tak. Profesor McGonagall dowiedziała się o stanie jednego z twoich uczniów i chciała się upewnić, że podjąłeś odpowiednie kroki. Tym bardziej, że uczniowie już zaczynają plotkować. A jak dobrze wiesz potrafią oni wymyślić bardzo niemądre rzeczy tym bardziej, jeśli chodzi o twój dom.

- Zapewniam, że robię wszystko, co w mojej mocy, aby odkryć prawdę. Jednak jak doskonale zdajecie sobie zapewne sprawę w moim domu nie ma donosicieli. Jak i bardzo mało dociera do moich profesorskich uszu.

- Do profesorskich może i owszem. - Zgodziła się uprzejmie kobieta odważnie patrząc mu w oczy. - Jednak jak wiemy masz sposoby na poznanie prawdy. I zawsze ją znasz, choć nigdy nie każesz swoich uczniów. Jak tłumaczysz nie masz dowodów, które są podstawą przy wymierzaniu kary.

- Rozumiem, że chcesz mnie o coś zapytać? I do tego celu wykorzystujesz to spotkanie, aby od razu muc wygłosić swój pogląd. Więc proszę zadaj dręczące cie pytanie abym mógł wrócić do naprawdę ważnych spraw. - Powiedział spokojnie choć zaczynał być zirytowany. Minerwa zawsze chciała wiedzieć wszystko. Jak i dokładnie obserwowała tych, którzy powinni być ukarani a nie byli. A jeśli idzie o tą sprawę na pewno ma w tym osobisty cel. W końcu Potter ją upokorzył i to przed całą klasą. Czego by o tej kobiecie nie powiedzieć nie daruje ona nikomu takiego występku nawet, jeśli wciąż czuje obawy.

- Widziałam jak zaraz po wyjściu ze Skrzydła Szpitalnego odnalazłeś Pottera i rozmawiałeś z nim. Naturalnie uznałam, że on jest winowajcą jednak nie masz dowodów, dlatego też nic mu nie zrobiłeś. A jedynie przestrzegłeś czy też poinformowałeś jak powinien się zachować.

- Czy ty sugerujesz, że pomagam Potterowi uniknąć jakichś kłopotów? - Zapytał spokojnie choć w jego głosie dało się wyczuć kryształki lodu. Nawet jego opanowanie i wyrozumiałość na jej zachowanie miało swoje granice. Tym bardziej, gdy zaczyna go obrażać.

Chłopiec o gadzich oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz