Po prostu powiedz TAK

530 17 1
                                    

Był sobie gościu, który posiadał księgarnię w centrum miasta, dwa budynki od AUTO NAPRAW SINGERA, którego Dean chciał zerżnąć. NOVAD POWIEŚCI albo NOVAK, albo coś podobnego. Przypuszczalnie powinien był znać nazwę tego miejsca, skoro je wystarczająco często odwiedzał. Nie, żeby czytał wiele. Dean nienawidził czytać, ale Cas tam był, i warto było kłamać na temat autorów, o jakich nigdy nie słyszał, żeby się po prostu na faceta pogapić. TAKI był gorący. Ciemne włosy, niebieskie oczy, pełne usta. Dean chciał go rozłożyć na swoim łóżku w rozmiarze KING SIZE, wsadzić mu palce w tyłek, który MUSIAŁ być ciasny, i orać nim aż do następnego tygodnia. Problem stanowił fakt, że Castiel nie był typem osoby, która leciała na jednorazówki. Do licha, nie był typem osoby, która w ogóle uprawiałaby seks. Jednak wyglądał, jakby tego potrzebował. Niektóre ze spojrzeń, jakie posyłał w przeszłości Deanowi były tak oczywiste, że mógłby równie dobrze nosić nad głową jaskrawy neon z napisem „Zerżnij mnie!" Wszystko to było jednak bez znaczenia, ponieważ pozostawało faktem, że Dean nie mógł go zwabić do łóżka. Każdy sposób, z każdego kąta, który Dean wypróbował, okazał się niewypałem. To było naprawdę żenujące.

Dean lubił o sobie myśleć, że nieźle wyglądał. Lubił myśleć, że mógłby każdego zaciągnąć do łóżka, gdyby się na to uwziął, ale Cas był niemożliwy, prawdziwie ciężki orzech do zgryzienia. Jednak dziś wieczorem Dean miał plan. Bardziej co prawda środek ostateczny niż cokolwiek dobrze przemyślanego, ale mimo to plan, i miał przeczucie, że to zadziała. Dlatego właśnie Dean znalazł się na parkingu przed księgarnią, na 10 minut przed zamknięciem, aby jeszcze raz spróbować zwabić Casa do łóżka. Albo rzucić na kolana. Dean nie był grymaśny.

Zza lady Castiel ujrzał światła gładkiej, czarnej Impali, przecinające zimową ciemność, podjeżdżającej na zewnątrz. Serce zaczęło mu walić. Wiedział dokładnie, do kogo należał samochód. Do Deana Winchestera. Możliwe, że najpiękniejszego mężczyzny, na jakiego Castiel kiedykolwiek patrzył, i jednego z najbardziej bezpośrednich. Każdego tygodnia odwiedzał jego sklep, mając na podorędziu następną kwestię na zagajenie rozmowy, nowy sposób na zaproszenie go na randkę, i każdego tygodnia Castiel mu odmawiał. Nie było dobrego powodu po temu, by odmawiać Deanowi, szczególnie, że Castiel nie bzykał od ponad czterech lat. Skrzywił się wewnętrznie. Cztery lata wyłącznie z ręką do towarzystwa.

Po zerwaniu z dziecięcym ukochanym, jedyną osobą, z jaką doświadczył czegokolwiek erotycznego, nie miał odwagi randkować, a po późniejszym, żenującym podejściu do jednorazowych przygód, o czym wciąż wzbraniał się myśleć, Castiel odpuścił sobie wszystkie te zagrywki. Oczywiście, to się wydarzyło, zanim spotkał Deana. Gdyby nie jego własna bolesna

niezręczność i nieśmiałość, Castiel byłby się poddał już całe miesiące temu.

Zadzwonił mały dzwoneczek nad drzwiami, kiedy Dean, wyglądając niemożliwie seksownie w swojej skórzanej kurtce i wypłowiałych dżinsach, wkroczył do pustego sklepu. Dłonie Castiela już się pociły, oparte o powierzchnię lady. Oczekiwanie szumiało mu w ciele. Patrzył, jak Dean się zbliżał, zastanawiając się, jaka będzie jego nowa taktyka.

Jak zwykle Dean, podchodząc do lady, miał na twarzy pewien siebie, zadziorny uśmiech. Castiel nieświadomie oblizał usta.

- Hej, Cas – odezwał się zwyczajnie.

- He... - Castiel przełknął. – Hej – odparł, czerwony na twarzy. Czemu się musiał zarumienić?! Odwracając wzrok udał, że prostuje kupę książek za pół ceny, stojących na półce za kasą.

Wszystko, byle uniknąć ciężkiego spojrzenia Deana.

- Więc, kończysz za 10 minut?

Castiel kiwnął głową, wciąż gapiąc się na leżące przed sobą książki w twardych oprawach.

Oneshoty DESTIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz