Dean nie lubił pierwszych razów.
To nie tak, że miał cokolwiek przeciwko całej tej „czystości" – do licha, powiedziałby nawet, że to podziwia – ale wbrew temu, co myślał Sam, nie był typem faceta, który odebrałby komuś coś tak cennego dla własnej korzyści.
Dlatego teraz właśnie mówił „nie".
- Czemu nie? – spytał Castiel z tym irytującym, ale też wzbudzającym czułość grymasem na czole. Dean przetarł sobie dłonią twarz i westchnął z irytacją.
- Wiesz, o co prosisz, tak? Ja jestem facetem, ty jesteś facetem. A z facetami tego nie robię.
- Nie byłem świadom, że płeć jest dla ludzi czymś tak ważnym.
- Taaa, spróbuj to powiedzieć tym świrom, którzy oddali swe życia twemu tatusiowi – odpowiedział zdawkowo Dean. Pożałował tego w chwili, w której te słowa padły, ponieważ teraz Cas gapił się na niego tymi szeroko otwartymi, zdenerwowanymi oczami, które tyle razy widywał w twarzy Sama. – Słuchaj, wyjdź gdzieś. Znajdź sobie jakąś laskę. Masz niezłą twarz, masz... - Dean urwał, prześlizgując wzrokiem po ciele Casa w poszukiwaniu czegoś innego - ...cóż, masz... charyzmę. Poproś o to jakąś miłą chrześcijankę.
W tej właśnie chwili Sam postanowił wejść do salonu, co naprawdę nie powinno zaskakiwać, zważywszy, że był to jego dom. Dean spojrzał na niego, udając brak zainteresowania, i odwrócił się w stronę telewizora, kładąc jedną nogę na krawędzi stolika do kawy. Oczywiście, Dean powinien był wiedzieć, że Sam będzie w stanie powiedzieć, iż właśnie zakłócił wyjątkowo niezręczną rozmowę.
- O co chodzi? – zapytał, a z jego tonu wyraźnie wynikało, że pytał, na czym polegał problem, a nie o to, co robili. Dean wzruszył ramieniem i dyskretnie spojrzał w stronę Casa. Anioł zdawał się tego nie wyłapać.
- Dean nie chce mnie pocałować. Stopa Deana zjechała ze stolika.
- KOLEŚ.
- Po prostu chcę wiedzieć, jak to jest – zagłuszył go głos Casa, ostry i pełen goryczy. – Wolałbym raczej zrobić to z kimś, komu ufam.
Sam popatrzył to na jednego, to na drugiego, marszcząc się i bawiąc kluczykami od samochodu. Wyciągnął rękę, położył je na szafce obok i ruszył do przodu. Ujrzał, jak Dean usiadł prosto na sofie.
- Sam?
- A co ze mną, Cas? – zapytał Sam, ignorując brata. Dean przełknął i parsknął z wysiłkiem.
- Ty tak na serio? Sarah skopie ci tyłek, jeśli się dowie, że cmokałeś faceta.- Hej, Cas ma rację, ja też chciałem zrobić to pierwszy raz z kimś, komu ufałem. To ma sens. A Sarah by zrozumiała. – Dean się zagapił. Gapił się i gapił, a kiedy napotkał spojrzenie Casa, słowa, które chciał wypowiedzieć, zaciążyły mu na języku. To on powinien to zrobić. To on był podopiecznym Casa i to on i Cas pracowali razem, by powstrzymać apokalipsę. To zawsze byli oni. – Dean, ja też zazwyczaj nie lecę na facetów, ale to jest platoniczne. Jesteś tak hetero, jak tylko można, i ja też. To naprawdę nic wielkiego.
Sam tak mówił, ale wyglądał na podenerwowanego, kiedy zbliżył się do Casa. Cas zdawał się nie mieć z tą bliskością problemu, choć wydawał się nieco zaskoczony i jakby nieco niezręczny. Sam przysuwał się bliżej i bliżej, i bliżej...- Dobra! Dobra, nieważne, ja to zrobię – Dean znalazł się u jego boku i odsunął Sama z większą siłą, niż zamierzał. Sam się naprawdę lekko potknął i zamrugał, patrząc na Deana z zaskoczeniem.
- W porządku, w porządku. Ochłoń, chłopie – zaśmiał się i zgarnął swoje kluczyki. – Więc was z tym zostawiam – otwarł drzwi i wyszedł, nie odwracając się.
Cóż. Teraz zrobiło się po prostu niezręcznie.
Dean odchrząknął i chciał zakpić sobie z intensywnego spojrzenia Casa, ale jakoś nie mógł się na to zdobyć.

CZYTASZ
Oneshoty DESTIEL
FanfictionCześć! Tu będą publikowane wszystkie oneshoty, które pojawiły się lub dopiero pojawią się na moim profilu. Rozwiązanie ma na celu ułatwienie mi publikacji (inaczej szukam godzinę wszystkiego wśród wersji roboczych). Kocham!