- Gadaj ktoś ty i jak zawładnąłeś Gauche! - krzyknęłaś zdenerwowana, przykładając chłopakowi ostrze do gardła
- Zabijesz przyjaciela? - zapytał aktualny okupant ciała Gauche
- To zależy od mojego humoru. - oznajmiłaś, przyciskając miecz do jego krtani
Mężczyzna zaśmiał się cicho i spojrzał na ciebie z zaciekawieniem.
- Nie jesteś człowiekiem, prawda? - spytał
- No brawo Sherlocku. Wcale nie widać tego po skrzydłach, ogonie i rogach. - warknęłaś
- Mam na imię Drowa i jestem elfem. A ty kim jesteś? - zapytał przyjacielskim tonem
- Demonem chcącym zniszczyć każdego człowieka, który kiedykolwiek przyczynił się do mojej krzywdy. Imienia nie muszę ci zdradzać. - oznajmiłaś
- Demonem, tak? Nie powinienem zmawiać się z tak nieczystymi siłami, ale skoro ty też żywisz urazę do ludzi to może zechcesz do nas dołączyć? - zaproponował z uśmiechem
- Was? Więcej się was namnożyło? - spytałaś zaskoczona
- Jest nas tyle, ile było kiedyś. Zanim ludzie nas zabili. - oznajmił elf
Zaczęłaś się zastanawiać nad jego propozycją. W sumie to była całkiem spoko. Jednak przypomniał ci się Asta, o którym swoją drogą wcześniej zapomniałaś. Nie możesz tak o zrezygnować z niego i z demona w jego grimoirze. Nie tym razem.
- Chcecie zabić wszystkich ludzi? Tak bez wyjątku? - zapytałaś, zabierając z jego gardła miecz
- Wszystkich. Jeńców nie bierzemy.
- Jeśli ładnie poproszę to oszczędzicie jednego?
- Nie.
Kurcze. Czyli najlepsza dla ciebie możliwość odpadła.
- Może wam pomogę, ale pod jednym warunkiem. - powiedziałaś po chwili namysłu
- Jakim? - spytał zaciekawiony Drowa
- Mana. - powiedziałaś, wyciągając rękę w jego stronę - Daj mi trochę swojej many. Samodzielna regeneracja jej zbyt długo u mnie trwa, a latanie i bicie się na 30% mojej mocy nie jest wyśmienitym pomysłem.
Elf spojrzał na ciebie podejrzliwie.
- W jaki sposób chcesz ją wziąć? - zapytał, unosząc do góry jedną brew
- Magia Śmierci: Żniwiarz. - powiedziałaś, a twoje ciało zaczęła pokrywać czarna mana, która po chwili w ciebie wsiąkła - Dzięki temu zaklęciu mogę ją z ciebie wyssać. - oznajmiłaś
- Hmm. Jeśli nie ukradniesz mi jej całej to chyba możemy pójść na taki układ. - rzekł elf - Więc? Co mam zrobić?
- Nie ruszać się i stać spokojnie. - powiedziałaś, zachodząc elfa od tyłu i po chwili wpijając się w jego szyje
Mana tego elfa miała pyszny smak. Była słodka, ale i delikatna, z nutką czegoś ostrego podbijającego smak
- Oi, już wystarczy. - rzekł poirytowany Drowa
Nie chcąc słuchać jego marudzeń, uderzyłaś go rękojeścią swojego miecza w szyję. Mężczyzna bezgłośnie kaszlnął i zemdlał przez siłę uderzenia, a ty wciąż rozkoszowałaś się jego maną. Miał jej naprawdę wiele. Może dobijesz do 32% swojej mocy, wysysając ją całą. W końcu nie chciałaś nawiązywać współpracy z jakimiś marnymi elfami. Tym razem najwyższy priorytet ma demon Asty.
Gdy poczułaś, że w ciele chłopaka nie zostało już prawie nic, odkleiłaś się od niego. Zawsze wyznawałaś wiarę, że picie z samego dna kubka jest gorsze i mniej smaczne. Dlatego nigdy nie dopijałaś niczego do końca. Wyjątkiem był tylko sok [smak soku], ALE TYLKO ŚWIEŻY.
CZYTASZ
🖤Miłość Demona🖤Asta x Reader🖤Black Clover 🖤
FanfictionMiłość Demona... Pytanie tylko którego do kogo lub kogo do którego. Akcja opowiadania dzieje się w okolicach 70 odcinku Black Clover i idzie "wzwyż", że tak powiem, więc jeśli nie skończył*ś tej serii to najpierw obejrzyj do końca, a później tu wró...