▪️◾◼️Rozdział 25◼️◾▪️

191 25 2
                                    

- Magia Śmierci: Czarny Smok! - krzyknęłaś, a nad tobą pojawił się wielki Smok, lecący do góry w stronę elfa i małej elfki

Zanim ktokolwiek cokolwiek zdążył zrobić, zwierzę przyszpiliło ich do ziemi swoimi wielkimi, kościstymi łapami.

- Tch! Reflect Refrain! - krzyknął elf, a w stronę Smoka wystrzeliło wiele strug światła

Manipulując zwierzęciem, zmieniłaś układ jego kości, a każdy atak elfa przeleciał przez niego i poleciał gdzieś dalej.

- Nie miałeś szansy na wygraną. Dzięki mnie i tak masz resztkę many. - oznajmiłaś prześmiewczo, wzlatując do góry i stając koło swojego Smoka, z pogardą patrząc na elfa, który okazał się być okupantem ciała Gauche - Cieszcie się porażką, elfie pomioty. - powiedziałaś, każąc Smokowi docisnąć ich do ziemi

Krótką chwilkę rozkoszowałaś się ich głośnym i rozdzierającym powietrze agonalnym krzykiem. Cieszył cię nawet głos łamanych kości, które pojedynczo pękały pod wpływem nacisku. Pierwszej... Drugiej... Trzeciej...

- [Imię]! - krzyknął ktoś z dołu, wyrywając cię z tego transu

Chyba ten ktoś chciał ci przekazać, że już starczy.

Odwołałaś więc Smoka, wzięłaś za nogi dwójkę nieprzytomnych elfów i razem z nimi zleciałaś na dół.

- Robota odwalona perfekcyjnie. - oznajmiłaś dumna z siebie, lądując przed Astą

- Pamiętaj jednak, że to ciało Gauche i małej Marie. Nie możesz im od tak robić krzywdy. - powiedział Asta, wymijając cię i przykładając swój miecz do ciała najpierw Marie, a później do Gauche

Ciekawe kogo kości pękły.

Tak czy siak, gdy Asta zdejmował z nich zaklęcie, świat nad waszymi głowami pękł, a po chwili z powstałej dziury wyleciała reszta waszej paczki razem z elfem. Dokończyli swoją walkę z okupantem ciała Dorothy, wygrywając, po czym spadając na was razem z obłoczkiem wełny.

- Wróciliście!! Cieszę się, że nic wam nie jest!! - zawołał Asta, wygrzebując się z chmurki

- My cali i zdrowi! Z tego co widzę to wy też! - powiedziała radośnie Vanessa

Podczas gdy Charmy znowu zaczęła karmić wszystkich, a Asta zdejmował zaklęcie z Kapitan Koralowych Pawi, ty patrzyłaś z małym uśmiechem na tę wesołą hałastrę. Do tej pory cały czas wahałaś się między lubieniem ich, a nienawidzeniem. Jednak po tylu wspólnych akcjach, chyba ich lubisz. Są zabawni i dostarczają dużo rozrywki. I jedzenia.

Stojąc wśród nich, czułaś jak każdy spoza Byków + ziom w czerwonych włosach się na ciebie patrzy. I nie tylko. Czułaś też jak w twoją stronę pędzi-

- Ojej. - powiedziałaś tylko, łapiąc Aste za nadgarstek i przyciągając do siebie, jednocześnie tworząc z niego swoją żywą tarczę

- Tch. - warknął Nozel, powstrzymując swoje ostrza z rtęci

- He? Czy ja właśnie posłużyłem za tarczę?? - zapytał zdezorientowany chłopak, stojąc w bezruchu przed tobą

- Tak, bo wasz kolega chyba się zagalopował. - oznajmiłaś, uważnie obserwując srebrnowłosego mężczyznę, który stał niedaleko was

- Czemu taki potwór jak ty się tutaj znajduje? - zapytał Kapitan Srebrnych Orłów, nie odwołując swojego zaklęcia i równie uważnie na ciebie patrząc

- A co, nie wolno? - spytałaś, wciąż stojąc za Astą. Bałaś się, ale ani trochę nie dałaś tego po sobie poznać

- To nie tak Kapitanie Nozel. - rzekł od razu Asta - [Imię] jest z nami. Pomoże nam w walce! - zapewnił

🖤Miłość Demona🖤Asta x Reader🖤Black Clover 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz