2. "Nie masz w sobie za grosz elegancji" 2/2

37 8 0
                                    

– Już? – spytał Ian, unosząc się na łokciach na łóżku, kiedy z impetem wszedłem do mojego pokoju. Nie zdziwił mnie jego widok, często przychodził do naszego pokoju, denerwowało mnie tylko to, że zawsze zajmował moje łóżko. Zgadywałem też, że Garry gdzieś się ulotnił, cudem unikając spotkania z nim. – Sądziłem, że nie zobaczę cię do wieczora, a jest dopiero trzynasta.

– Z Jess poszło mi o wiele szybciej. Wiesz, dwie ręce dodatkowo, plus nie opierdalałem się, udając, że coś robię – wyjaśniłem, machnięciem ręki zganiając go z mojego łóżka. – No i jeszcze jestem śpiący, bo ktoś obudził mnie o godzinę za wcześnie. Więc wypad.

Ian posłusznie odsunął się na tyle, żebym mógł uderzyć górną częścią ciała w materac.

Westchnąłem z ulgą i pewnie zasnąłbym momentalnie, gdyby nie to, że w trybie pilnym musiałem wziąć prysznic.

– No i jak poszło?

– Dobrze. Przez większość czasu sprzątaliśmy, ale potem Jess zaczęła się wygłupiać i oboje zaczęliśmy odpierdalać – mruknąłem dalej z głową w poduszce, nie przejmując się tym, że moje słowa są lekko wygłuszane. – Dodatkowo wylała na mnie wiadro z płynem do mycia, więc śmierdzę jak chemiczne kwiatki.

Sebastian zaśmiał się, wąchając mnie niedyskretnie.

– Masz rację, ładniej niż zazwyczaj – stwierdził, posuwając się jeszcze dalej w dół łóżka. – Ten płyn ci służy, powinieneś używać go częściej.

– Wal się – burknąłem do poduszki. – Idź do swojego pokoju. Nie rozumiem, czemu ciągle przesiadujesz u nas.

– Wiedziałbyś, jakbyś sam mieszkał z Milkensem – prychnął w odpowiedzi. – Koleś śmieci i znowu sprowadził tą swoją irytującą dziewczynę. Od jej piskliwego głosu pęka mi już głowa.

Jerome Milkens był jednym z obrońców w naszej drużynie. Czarnoskóry, wysoki i barczysty, przyciągał dziewczyny jak magnes. Mimo to przez całe liceum trzymał się tylko jednej, ku wielkiej rozpaczy mojego przyjaciela. Zawsze był wobec mnie w porządku, dlatego nie miałem powodów go nie lubić, jednak przez ciągłe narzekania Iana sam zaczynałem mieć go serdecznie dość.

– Ian, byłem w twoim pokoju. Twoje brudne skarpetki leżą wszędzie, a uwierz mi, to wcale nie jest ładny zapach. Śmiecenie Jerome'a to najmniejszy problem – stwierdziłem jedynie sennym głosem.

– Xavier, nie broń go, on zadaje się z Alex – odgryzł się Ian. – Poza tym te jego niewinne śmieci ostatnio nauczyły się mówić i wołają o pomoc.

– Cokolwiek – burknąłem, czując, jak powoli zasypiam. Walczyłem sam ze sobą, żeby nie odpłynąć, w głowie cały czas mając to, że jestem cały oblepiony. – Jakbym miał przez cały czas zwracać uwagę na to, czy ktoś buja się z Alex czy nie, prawdopodobnie nie miałbym z kim rozmawiać.

– W końcu przyznałeś, że jest od ciebie lepsza? – droczył się ze mną Ian, nieudolnie próbując złapać mnie za słówko.

– Nie jest. Ale żebyś się odpierdolił, uznajmy, że jesteśmy na równi.

– Ha! – wykrzyknął zadowolony, podskakując na łóżku. Fala uderzeniowa skutecznie mnie rozbudziła. – Czemu to się nie nagrywa?

– Idź już sobie, przeszkadzasz mi się opierdalać – Zamachnąłem się na niego poduszką, nie trafiłem jednak, przez co ta pacnęła o podłogę.

– Idziesz ze mną na kawę? – zapytał chłopak, kompletnie ignorując poprzednie kilka sekund. – Postawię ci ciasto, jak chcesz.

Byłem okropnie zmęczony, śpiący i w dodatku głodu, więc z ciężkim westchnieniem odpowiedziałem:

The Falling CrownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz