Epilog. "Niech cię szlag, Xavierze Davisie"

11 3 0
                                    

Muzyka w mediach: Chet Faker & Flume - Drop the Game


Nie wiem, ile czasu wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknął Xavier. Tanie, kremowe drewno, najprawdopodobniej jakaś sklejka, z pasami ciągnącymi się w dół. Pod naciskiem pękłaby pewnie bez większego oporu. Beznadziejna, jak wszystko w tej szkole.

Powinnam się pakować, wrzucać wszystkie swoje rzeczy do zbyt małej walizki, a zamiast tego siedziałam dalej na podłodze, wpatrując się w cholerne słoje na drewnie i odtwarzając w głowie ostatnie kilka minut.

Po jaką cholerę tutaj przyszedł? Żeby mnie dobić?!

Wiedziałam, że to nieprawda. Że chciał po prostu zamknąć ten rozdział. Ale mimo tego, to ja teraz kuliłam się w swoim pokoju, niezdolna do poruszenia żadnym mięśniem, kiedy on wracał do życia, które toczyło się dalej swoim torem.

Mój telefon zawibrował, a rozświetlony ekran przez chwilę zaburzył idealny spokój pokoju. Podniosłam go z apatią i odblokowałam, pobieżnie czytając wiadomości na podglądzie.

Noah Byton Wiem, że wyraziłaś się jasno już wielokrotnie i na pewno nie chcesz tego znowu słuchać, szczególnie przez telefon, ale wiesz, że nie mogę tego tak zostawić. Boli mnie to, jak łatwo skreśliłaś jakąkolwiek możliwość związku. Doskonale wiesz, że zawsze za tobą szalałem i zrobię wszystko, bylebyś dała mi choć jedną szansę. Proszę, nie rezygnuj z Nas.

Noah Byton Mam gdzieś, co gadają ludzie lub co będą gadać. Obchodzisz mnie tylko Ty. Niech James się wypcha, razem z rodzicami. Wiem, że by nam wyszło, jeśli tylko dałabyś Nam szansę.

Noah Byton Kocham cię.

Patrzyłam na te wszystkie wiadomości, w środku siebie nie czując nic poza wyrzutami sumienia. Sama doprowadziłam do takiej sytuacji, przez rok spotykałam się z nim, doskonale wiedząc, że nie wiążę z nim żadnych planów ani przyszłości.

Nie powiedziałam mu o Davisie i nie czułam się z tego powodu winna. Noah był ledwo przyjacielem, z którym nie łączyło mnie nic poza rozwianą przeszłością, pełną zakłamań związanych z emocjami. Tak naprawdę między nami nigdy nic nie było, sypiałam z nim tylko dlatego, że był bratem Jamesa i było to w jakiś sposób ekscytujące.

Starszy Byton nigdy nie miał w sobie czegoś, co przyciągałoby mnie do niego tak bardzo, jak do Davisa. Był jak kartonowy wycinek bez osobowości, jedynie prezentujący się na tyle estetycznie, żeby chcieć na niego patrzeć. Nigdy nawet nie lubiłam z nim rozmawiać, czując się zazwyczaj, jakbym dyskutowała z wyimaginowanym konsultantem telefonów, próbującym pokazać mi się z jak najlepszej strony, żeby opchnąć mi jakiś szajs.

Xavier natomiast... Nie rozumiałam tego zupełnie. Tej ekscytacji połączonej z obrzydzeniem, którą odczuwałam na samą wzmiankę jego imienia.

Prawdopodobnie nigdy nie zwróciłabym na niego najmniejszej uwagi, gdyby nie Elizabeth. Po usłyszeniu po raz któryś z kolei, że Davis ma „takie słodkie dołki w policzkach jak się uśmiecha" myślałam, że wyjdę z siebie. Zaczął odrzucać mnie jeszcze przed naszym pierwszym spotkaniem.

Wiedziałam, że El w głównej mierze robi to wszystko, żeby James był zazdrosny (wychodziło jej to tragicznie, on albo tego nie zauważał, albo skutecznie ignorował), zyskała jednak jedynie to, że miałam ochotę udusić Xaviera zanim nawet się poznaliśmy.

Prawda była taka, że Davis wcale nie był taki przystojny, jak mu się wydawało. Miał w sobie to... coś, co skupiało na sobie wzrok, jednak nie był typem pięknego chłopca, nie nadawałby się na modela. Swoją popularność wśród dziewczyn zawdzięczał atletycznej sylwetce i dziwnemu kultowi, jaki panował wśród jego kolegów z drużyny. Połowa z nich uważała go za wcielenie boga, na co zawsze narzekał Pat.

The Falling CrownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz