8. "Francuski to język miłości, więc czemu go używasz?" 3/3

45 8 3
                                    

Johnson stwierdziła, że zajmie nam stolik, co nie było za trudne, bo terminal świecił pustkami i poza jednym krzesełkiem, wszystko było wolne. Wybrała najbardziej odludne miejsce, z czym nie miałem zamiaru się spierać. Im mniej osób zobaczy mnie w jej towarzystwie, tym lepiej dla mojej reputacji.

Podczas kiedy ona rozwaliła się w fotelu, od niechcenia otwierając kupioną wcześniej książkę, ja podszedłem do baru złożyć zamówienie. Baristą był chłopak niewiele starszy od nas, który uśmiechnął się sztucznie, kiedy postukałem palcami w blat, czekając, aż mnie obsłuży. Nie spieszyło mu się, za co nie za bardzo go winiłem. Pewnie tylko dorabiał sobie na czesne, na jego miejscu też nie przykładałbym się do roboty. Mimo wszystko przeszły mnie ciarki na myśl, że tak niewiele dzieli mnie od podobnego losu. Utknąć w pracy, której nienawidzę, bez studiów i perspektyw.

Wszystkie te przemyślenia zatarły się w momencie, w którym wyciągnąłem kartę bankową, żeby zapłacić. Mój tatuś nigdy nie pozwoliłby na to, żebym tak splamił jego nazwisko. Jeśli dalej czegoś ze sobą nie zrobię, do końca życia będę płacił jego pieniędzmi, tak, jak robiłem to teraz.

Dałem chłopakowi napiwek równy podwojonej wartości naszego zamówienia, a mimo tego uwijał się niezmiernie wolno. Zapisał też moje imię z błędem jako „Zaver", na co tylko westchnąłem. Jakoś „Alex" nie była taka trudna do przeliterowania.

Kiedy podałem kubek Johnson, spojrzała na mnie protekcjonalnie i od razu chciała uchylić pokrywkę.

– Nie otwieraj – zagroziłem. Wpadłem na genialny pomysł ominięcia wyboru złej kawy, po prostu kupując jej zupełnie co innego, więc zdjęcie denka wszystko by popsuło. – To oszukiwanie.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, pewnie zastanawiając się niby w jaki sposób, ale posłusznie wzięła niewielki łyczek i niemal natychmiast okropnie się skrzywiła.

– Co do... – Z obrzydzeniem ściągnęła wieczko, żeby spojrzeć do środka. – Xavier, to nie jest kawa.

– Wyglądasz na kogoś, kto pije herbatę – stwierdziłem spokojnie, starając się nie uśmiechnąć.

– Nienawidzę herbaty – powiedziała z oburzeniem, odkładając kubek na stół i przesuwając go w moją stronę.

To by było na tyle z mojego sprytnego planu.

– Jesteś Brytyjką – przypomniałem jej tym samym tonem, popychając go z powrotem. – Zapłaciłem za to.

– Twój portfel jakoś będzie musiał znieść to upokorzenie, bo nie mam zamiaru tego pić.

Westchnąłem i porwałem kubeczek, pociągając z niego duży łyk. Alex spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, z którego potrafiłem odczytać jedynie nutkę zaskoczenia.

– Skąd wiesz, że nie jestem na nic chora? – zapytała, z dziwną uwagą obserwując, jak kładę kubek z powrotem na blat.

– Nie pomyślałem o tym. Później się przebadam, dzięki za troskę.

Na sekundę zacisnęła zęby.

– Nie trafiłeś – stwierdziła oczywiste, a ja wzruszyłem ramionami. – A ja nie mam teraz czego pić.

– Możesz wziąć moją kawę. – Podsunąłem jej swój napój czubkiem dwóch palców.

Alex przyjrzała mu się z ostrożnością, jakbym proponował jej truciznę.

– Nie, dzięki. Nie lubię czarnej.

– Skąd wiesz, że piję czarną?

Dziewczyna tylko westchnęła z irytacją, jakby to było oczywiste.

The Falling CrownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz