Dokładnie za dziesięć szósta oparłem się o parkingową lampę, stojąca najbliżej drzwi internatu. Wysłałem do Jess SMSa, że już czekam i bezmyślnie zacząłem przeglądać social media.
Miałem nadzieję, że mój stan fizyczny nie wystraszy dziewczyny, choć Reed z moją twarzą zrobił co mógł. Moja warga dalej bolała jak cholera, a łuk brwiowy został zreperowany plastrami. Przynajmniej nie było potrzeby jechać do szpitala na szycie. W dodatku musiałem trzymać telefon w lewej ręce, bo moja prawa dłoń nie nadawała się do użytku – ledwo mogłem zginać palce, a przedramię pulsowało tępym bólem przy każdym poruszeniu.
Na Twitterze moją uwagę przyciągnęło zdjęcie grupki przyjaciół, stojących razem na jakimś parkingu i wygłupiających się przed obiektywem. Zmarszczyłem nos z obrzydzeniem i stuknąłem w ekran, chcąc przyjrzeć się im dokładniej. W szczególności jednej osobie, której sądziłem, że już nigdy nie zobaczę.
Noah Byton różnił się od Jamesa praktycznie we wszystkim. Ten starszy brat miał ciemne, krótkie włosy, ułożone na żel niczym prawnik, wygodny i zarazem elegancki styl ubioru oraz uśmiech złotego chłopca. Niedbale trzymał ręce w kieszeniach, pozwalając stojącej obok niego Alex oprzeć się o jego ramię, a sam szczerzył się radośnie, patrząc na stojącego za nim Pata.
Mówiąc szczerze, Noah Byton był złotym chłopcem. Kiedy jeszcze chodził do naszej szkoły, każdy z nauczycieli go wręcz uwielbiał. Był wzorem – ułożony, dobrze uczący się i świetny w sporcie. Nie dało się go nie lubić, każdy w szkole starał się z nim zaprzyjaźnić. Nawet ja nie mogłem odmówić mu jego wrodzonego daru do bycia popularnym. Lubiłem z nim grać i rozmawiać, często żartowaliśmy między sobą i czasem wspólnie imprezowaliśmy. Jeśli ktoś przedstawiłby mi go i Jamesa równocześnie bez podania tego, że są braćmi, nigdy w życiu bym się tego nie domyślił.
Przesunąłem przybliżenie na Alex. Z założonymi rękoma na piersi opierała się o ramię Noaha, uśmiechając się leniwie, jednak nie patrząc w stronę aparatu. James tulił się do jej pleców, robiąc głupią minę, ale wyglądało to tak, jakby Johnson pochłonięta była tylko i wyłącznie przez swoje myśli.
Nawet złoci chłopcy nie byli w stanie zwrócić uwagi Alex pieprzonej Johnson.
Trzask drzwi natychmiast poderwał moją głowę znad ekranu. Nie wiedzieć czemu poczułem się, jakbym został przyłapany na czymś złym. Wyprostowałem więc plecy i przykleiłem uśmiech do swoich ust, patrząc na schodzącą po schodkach Jess.
Dziewczyna miała telefon przy uchu i śmiała się, mówiąc coś do swojego rozmówcy. Szukała mnie wzrokiem pośród stojących na parkingu samochodów, zmierzając zupełnie w innym kierunku, niż powinna, więc uniosłem rękę, zwracając na siebie jej uwagę.
Odmachała mi radośnie i wyszczerzyła zęby, nie przerwała jednak rozmowy. Dopiero kiedy była w stanie zauważyć moją poobijaną twarz, jej mina zmieniła się na przerażoną, a ona sama niemal podbiegła, żeby móc przyjrzeć się mi dokładniej.
– O Boże, Xavier – zakryła usta dłonią, odsuwając telefon od ucha. – Kto ci to zrobił?
Syknąłem, kiedy dotknęła ręką mojego czoła. Starała się być delikatna, jednak mimo to poczułem, jak moja skóra naciąga się pod naciskiem jej palców. Odsunąłem głowę, bojąc się, że strup pęknie i z rany znowu poleci mi krew.
– Zwykłe przepychanki – zbyłem ją, uśmiechając się lekko. Miałem nadzieję, że moja opuchnięta warga nie czyni go przerażającym.
– Xavier, to wygląda okropnie – powiedziała, łapiąc mnie za prawą rękę obiema dłońmi. Przejechała palcami po obitych kostkach, na co wzdrygnąłem się lekko z bólu.
CZYTASZ
The Falling Crown
Teen FictionBo mogli tylko patrzeć, jak ich korona rozbija się o bruk... W pracy mogą pojawić się wulgaryzmy, przemoc i opisy scen erotycznych. Praca wyróżniona w kategorii "Dla nastolatków" w konkursie literackim "Splątane nici", organizowanym przez @glnozyce