– Xavi... – Lisa niepewnie otworzyła drzwi do mojego pokoju, w którym chowałem się od końca „rozmowy" z ojcem.Błyskawicznie założyłem kaptur bluzy, kryjąc się w jego cieniu i osadziłem się głębiej w poduszkach, wygaszając ekran telefonu, na który bez sensu patrzyłem się przez ostatnie pół godziny.
– Hmm? – zapytałem, starając się nie obrócić w jej stronę.
Materac ugiął się pod ciężarem dziewczyny, kiedy przysiadła na jego krańcu.
– Przyniosłam ci trochę lodu – westchnęła i poczułem przyjemny chłód, kiedy położyła go koło mojej dłoni.
– Niepotrzebnie – mruknąłem, dalej nie podnosząc głowy.
Ostatnim, czego potrzebowałem w tej chwili, były wyrazy współczucia. Nie znosiłem tego pieprzonego smutku na ich twarzach. To uczucie zażenowania i złości, które rodziło mi się wtedy w piersi, było o wiele gorsze niż sam fizyczny ból.
– Xavi, nie musisz się mnie wstydzić – westchnęła, łagodnie gładząc kostki mojej dłoni. – Chcę tylko pomóc.
Powstrzymałem się od wyszarpnięcia ręki i prychnąłem lekko pod nosem.
– Nie masz z czym.
– Pokaż – poprosiła, pokrzepiająco ściskając mnie za rękę.
Zacisnąłem wargi i pozwoliłem jej ściągnąć sobie kaptur, dalej jednak unikając jej wzroku.
Lisa zgrzytnęła zębami, widząc moją twarz.
Nie mogło być tak tragicznie, w końcu uderzył mnie tylko dwa razy, jednak dziewczyna nie widziała mnie wcześniej w gorszym stanie. Zawsze wiedziała, jaki jest mój ojciec, ale nigdy nie posunął się do niczego dopóki rodzina jego brata dawno nie wyjechała z domu. Pierwszy raz przed sobą miała wizualny dowód miłości Josha Davisa.
– Przyłóż do oka, może nie zrobi się takie fioletowe – mruknęła w końcu, wciskając mi w rękę woreczek z lodem.
Skinąłem głową w podziękowaniu, nie widząc sensu w kontynuowaniu tego teatrzyku. Zresztą, zimny okład naprawdę pomagał w chwilowym uśmierzeniu bólu.
– Powiesz mi, co się tam stało? – poprosiła niepewnie, wracając do uspokajającego gładzenia mojej dłoni.
– Nie ma o czym mówić, naprawdę – westchnąłem i położyłem się na plecach, wolnym okiem patrząc na sufit. – W twarz dostałem za to przy stole, w żołądek przywalił mi dopiero, kiedy zacząłem się śmiać, że jest żałosny.
Był żałosny. Doskonale wiedział, że nie mogłem mu oddać, dlatego pozwalał sobie na więcej. W wyrównanej walce nie miałby ze mną szansy.
Lisa milczała, zamierając na chwilę, jakby zaskoczona.
– Potem przez pół godziny pieprzył o tym, jaką jestem porażką, wypominając mi moje oceny i każdą akcję ze szkoły – kontynuowałem gorzko. – Groził, że jak się nie poprawię, to przeniesie mnie do szkoły w Teksasie i będę z nim mieszkać. Będzie mnie "nadzorować" – prychnąłem z pogardą i przełknąłem gulę wściekłości, narastającą w moim gardle. – Może i ludzie w Long Pine są nudni i denerwujący, a przez Johnson będę miał nadciśnienie na starość, ale nie chce stamtąd wyjeżdżać. Wszystko jest lepsze niż on.
Dziewczyna dalej nie odezwała się ani słowem, pozwalając mi wyrzucić z siebie całą frustrację. Położyła się obok mnie, splatając nasze palce i obserwując ze mną sufit, który powoli zmieniał kolory wraz z okalającymi go światełkami LED.
CZYTASZ
The Falling Crown
Teen FictionBo mogli tylko patrzeć, jak ich korona rozbija się o bruk... W pracy mogą pojawić się wulgaryzmy, przemoc i opisy scen erotycznych. Praca wyróżniona w kategorii "Dla nastolatków" w konkursie literackim "Splątane nici", organizowanym przez @glnozyce