5. "Bawi cię mój ból?" 2/2

34 9 0
                                    


Plusem tej sytuacji było to, że Bakersfield prawdopodobnie miało być całkowicie wyeliminowane z rozgrywek, a typ, który kopnął Iana w twarz, miał ponieść poważne konsekwencje. Minusem, oczywiście poza blizną na czole Warringtona, był fakt, że przez tą sytuację już na pewno straciłem szansę na stypendium z największych szkół. Nie żebym miał wcześniej był faworytem, ale zawsze istniała nadzieja.

Wściekle rzuciłem kask o kafelki, z apatią zauważając, że część plastiku odpadła. Przestało mnie to już obchodzić, mój ojciec był w stanie pokryć tak niewielkie szkody.

Mój ojciec był w stanie pokryć też koszty moich studiów, tak samo, jak pokrywał koszty uczenia się w tej żałosnej szkole...

Głośne klaskanie jednej osoby rozległo się echem po pustej szatni. Rozejrzałem się zdezorientowany po pomieszczeniu, zauważając stojącą w przejściu Alex, uśmiechającą się kpiąco.

– A oto nasz bohater! – wykrzyknęła z udawanym entuzjazmem, klaszcząc jeszcze kilka razy.

– Daj mi spokój – mruknąłem, przeczesując palcami mokre włosy. Jeszcze jej brakowało mi do szczęścia. – Zaraz, co ty robisz w męskiej szatni?

– Stęskniłam się za tobą – wykrzywiła mocno wargi w sztucznym uśmiechu.

Westchnąłem znacząco, otwierając szafkę.

– Idź sobie – poprosiłem. Zdecydowanie nie miałem humoru na jakikolwiek kontakt z Johnson.

Rozczepiłem zapięcie ochraniaczy pod klatką piersiową i spojrzałem na Alex sugestywnie, oczekując że w końcu zniknie, ona jednak uśmiechnęła się pobłażliwie. Nie do końca podobała mi się wizja rozbierania przy niej, ale nie miałem też zamiaru stać jak idiota i czekać, aż z łaski wyjdzie. Musiała się świetnie bawić, obserwując, jak męczę się ze ściągnięciem całego sprzętu przez głowę, szczególnie wtedy, kiedy na chwilę się w nim zablokowałem. Za nic w świecie nie miałem jednak zamiaru prosić jej o pomoc.

W końcu udało mi się uwolnić i zostałem w samym przepoconym, przyklejonym do ciała podkoszulku.

– Nie ściągasz? – zapytała prześmiewczo niskim, uwodzicielskim tonem, kiedy usiadłem na ławce i rozmasowałem sobie kark.

– Wiedziałem, że to nie Byton prosił mnie o nagie fotki – odgryzłem się, trochę zbyt mocnym ruchem próbując ściągnąć koszulkę z ochraniacza. – Prywatny pokaz mogę zrobić ci kiedy indziej. Na dziś mam dość wrażeń.

Parsknęła z pogardą, nawet nie mając zamiaru tego skomentować.

– Wiesz, nie znam się za bardzo na waszym, amerykańskim, futbolu, ale zawsze sądziłam, że polega on na tym, że wiesz, łapiesz piłkę i biegniesz przed siebie, ewentualnie lądujesz na trawie. – odezwała się po chwili milczenia, z wyższością patrząc jak rozwiązuję i ściągam przyklejone do stóp buty. – Ty natomiast zaskakująco często leżałeś na ziemii bez piłki. To jakaś nowa taktyka, a może to ja źle rozumiem zasady?

– Bawi cię mój ból? – zapytałem sarkastycznie, unosząc brwi. Nonszalancko wyprostowałem plecy, patrząc jej w oczy. – Ale jeśli tak bardzo chcesz korepetycje, wystraczy poprosić, z chęcią ci ich udzielę.

Podniosłem leżącą w pobliżu piłkę i bez wysiłku rzuciłem nią w głowę dziewczyny. Uchyliła się w ostatniej chwili, rzucając mi sekundowe, wściekłe spojrzenie.

– Podziękuję, nie wyglądasz na wystarczająco kompetentnego do tej roli – uśmiechnęła się słodko.

– Nie martw się, twój nowy chłopak na pewno potrafi więcej – zakpiłem, szarpiąc za getry. Alex wykrzywiła wargi ze współczuciem. – Albo Novak, twój najlepszy przyjaciel.

The Falling CrownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz