34

107 12 1
                                    

.•♫•♬•Vanessa •♬•♫•.

Obudziłam się leżąc na materacu w schronie. Otwierając oczy zobaczyłam nad sobą lewno oddychającą Carli.

- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam przestraszona i zerwałam się na nogi co nie służyło ranie na brzuchu.

- Dlaczego mi nie powiedzieliście o tym?! Też bym przyjechała i pomogła!- zaczęła się na mnie wydzierać.

- Nie umiesz walczyć więc jak chciałaś pomóc!? Widziałaś resztę?! Umią walczyć lepiej od nie jednego a zostali bardzo pobici! - krzyknęłam na nią. Nie powinno jej tu być.

- Dobra niech ci będzie. Macie szczęście że przyjechałam w odwiedziny. Jak was zobaczyłam ledwo przytomnych to nie mogłam nic innego zrobić jak wciągnąć was tu. Oni się obudzili i czekają na was. Reszta zbiera siły.- powiedziała i poszliśmy do drugiego pokoju.

Wszyscy siedzieli już prawie zregenerowani. Więc i ja usiadłam.

-Przepraszam to moja wina. Gdybym tylko nie zemdlała.. - zaczęłam ale nie dane mi było skończyć.

-Nie pierdol głupot. Pokonałaś ich wszystkich i do tego nas broniłaś. Więc teraz damy razem wszyscy radę. - powiedział Samuel.

- Wątpie - odparłam po zaciągnięciu się zapachem.

- Czemu? - pytała Rose

-Czujecie? Jest ich cała wataha. Jeżeli chcemy ich pokonać nie zostaje nam nic innego jak wycie- odparłam zrezygnowana.

(Wycie oznacza poddanie sie i dobrowolne oddanie oprawcy)

- Dobra masz racje. To na trzy? - zapytał Mike

-Tak

-Jeden...
-Dwa...
-Trz...

-Nie- powiedziała Carli.

- Dlaczego?

-Bo muszę wam coś powiedzieć. Nie powinnam wam tego mówić. Nikt nie powinien się dowiedzieć ale w takiej sytuacji muszę. Każdy z was ma...

Nie dotykaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz