15

158 12 0
                                    

Vanessa

Siadłam se na kolana mojego matę bo nie mam się do kogo przytulić a on zawsze chętny. Siadnęłam na nim okrokiem, obiełam go i położyłam głowe w zagłębienie jego szyi. Chłopak mnie mocno obiął i tak siedzieliśmy.

- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytał mój matę.

- O tym czy nie mógłbyś przenocować przez kilka dni mojej watahy. Jest tylko sto osób reszta albo zmarła albo z własnej woli poszła do innej watahy. Zaatakowano nas. Tylko my zdążyliśmy uciec. - odparł jakby miał to wyćwiczone.

- Przez kogo zaatakowani?- zapytałam.

- Przez watahe Fioletowego Księżyca- odparł od razu.

- Kłamiesz. A zaraz będzie atak na naszą watahę - odparłam bez zastanowienia.

- Nie kłamie, przysięgam. - odparł i zmienił trochę głos na skruszony.

~Powiadom ich o ataku~ powiedziałam mojemu matę w myślach.

- Kłamiesz. Wataha Fioletowego Księżyca hmmm- odparłam przedłużając żeby nasi zdążyli się przygotować. -  Z tego co wiem oni nie atakują jedynie się bronią - zeszłam z kolan mojego matę i poszłam wstawić wodę na herbate. - Coś do picia kochani? - odparłam bez fałszu w głosie.

-Kawę kochanie - odparł Ernest.

-Poproszę herbatę - powiedział nasz gość.

- Owocowa, zwykła, cytrusowa, malinowa czy truskawkowa?- i zaczęłam wyciągać szklanki - Sypiesz dwie prawda kochanie? - i spojrzałam na niego wzrokiem pełnym miłości.

- Tak skarbie

- Cytrusową- powiedział gość.

- Wracając to od kiedy do kiedy chcielibyście przenocować? - zapytał tym razem Ernest.

- Od dziś przez pięć dni. Piątego się wyniesiemy.

-I gdzie zamierzacie iść?

- Nie wiem na razie. Mam nadzieję że coś znajdę przez ten czas.

On dalej go zajmował a ja zalałam wszystkie napoje i do napoju gościa nalałam trochę substancji usypiającej dla niedźwiedzia. I zaniosłam to na stół. Wszystkim pod nos. Przyniosłam jeszcze łyżeczki, cukier i mleko.

~Przygotowani? ~przesłałam to mojemu przeznaczonego.

~Kobiety i dzieci w schronie pod domem a mężczyźni w domu gotowi do obrony. Nie zachowują się podejrzanie. Mecz oglądają~ odpowiedział nalewając mleka do swojej kawy.

~Możesz już do nich iść, ja się zajmę tym kłamcą. Tylko niech wypije trochę herbaty~ odparłam.

Po niespełna pięciu minutach chłopak wypił całą herbatę pod moim czujnym okiem.

- Ja muszę iść skarbie. Zajmij się naszym gościem. Pokój pokaż i tak dalej. Pa kochanie- i pocałował mnie w policzek.

Nie dotykaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz