Vanessa
Siadłam se na kolana mojego matę bo nie mam się do kogo przytulić a on zawsze chętny. Siadnęłam na nim okrokiem, obiełam go i położyłam głowe w zagłębienie jego szyi. Chłopak mnie mocno obiął i tak siedzieliśmy.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytał mój matę.
- O tym czy nie mógłbyś przenocować przez kilka dni mojej watahy. Jest tylko sto osób reszta albo zmarła albo z własnej woli poszła do innej watahy. Zaatakowano nas. Tylko my zdążyliśmy uciec. - odparł jakby miał to wyćwiczone.
- Przez kogo zaatakowani?- zapytałam.
- Przez watahe Fioletowego Księżyca- odparł od razu.
- Kłamiesz. A zaraz będzie atak na naszą watahę - odparłam bez zastanowienia.
- Nie kłamie, przysięgam. - odparł i zmienił trochę głos na skruszony.
~Powiadom ich o ataku~ powiedziałam mojemu matę w myślach.
- Kłamiesz. Wataha Fioletowego Księżyca hmmm- odparłam przedłużając żeby nasi zdążyli się przygotować. - Z tego co wiem oni nie atakują jedynie się bronią - zeszłam z kolan mojego matę i poszłam wstawić wodę na herbate. - Coś do picia kochani? - odparłam bez fałszu w głosie.
-Kawę kochanie - odparł Ernest.
-Poproszę herbatę - powiedział nasz gość.
- Owocowa, zwykła, cytrusowa, malinowa czy truskawkowa?- i zaczęłam wyciągać szklanki - Sypiesz dwie prawda kochanie? - i spojrzałam na niego wzrokiem pełnym miłości.
- Tak skarbie
- Cytrusową- powiedział gość.
- Wracając to od kiedy do kiedy chcielibyście przenocować? - zapytał tym razem Ernest.
- Od dziś przez pięć dni. Piątego się wyniesiemy.
-I gdzie zamierzacie iść?
- Nie wiem na razie. Mam nadzieję że coś znajdę przez ten czas.
On dalej go zajmował a ja zalałam wszystkie napoje i do napoju gościa nalałam trochę substancji usypiającej dla niedźwiedzia. I zaniosłam to na stół. Wszystkim pod nos. Przyniosłam jeszcze łyżeczki, cukier i mleko.
~Przygotowani? ~przesłałam to mojemu przeznaczonego.
~Kobiety i dzieci w schronie pod domem a mężczyźni w domu gotowi do obrony. Nie zachowują się podejrzanie. Mecz oglądają~ odpowiedział nalewając mleka do swojej kawy.
~Możesz już do nich iść, ja się zajmę tym kłamcą. Tylko niech wypije trochę herbaty~ odparłam.
Po niespełna pięciu minutach chłopak wypił całą herbatę pod moim czujnym okiem.
- Ja muszę iść skarbie. Zajmij się naszym gościem. Pokój pokaż i tak dalej. Pa kochanie- i pocałował mnie w policzek.
CZYTASZ
Nie dotykaj mnie
WerewolfAutorka okładki: @Julex360 Druga część książki 'To on, ten idiota' Dzieci Melissy po wielu latach w nadziei że wróci ich tata postanowili wreszcie o nim zapomnieć i zacząć żyć na całego. Mieli plan wyjechać pod namioty. Razem ze sobą zabrali kuzynos...