17

146 12 0
                                    

Vanessa

Nie daje sobie już rady z nimi dwoma. Jeden jest poturbowany a ten drugi nawet nie ma zadrapania. Za to ja krwawię z nosa i wargi.

Gdy po raz kolejny dostałam w brzuch to nie wytrzymałam. Ryknęłam na cały głos zamykając je na chwilę. Gdy spowrotem je otworzyłam widziałam na fioletowo. Moje oczy zapewne świeciły jak dwa brylanty. Gdy chłopak chciał mnie ponownie uderzyć złapałam jego ręke i rzuciłam nim o ściane. Zapewne jest nieprzytomny. Drugi z mężczyzn rzucił się na mnie z pazurami więc zrobiłam to czego uczyła mnie ciocia Meje złapałam za jedną z rąk i wyrwałam pazura. Przez ten ruch chłopak już nigdy nie będzie mieć tego pazura.

- Ty szmato! - ryknął ale ciszej niż ja i zaczął iść w moją stronę. Gdy był wystarczająco blisko rzuciłam nim o ściane.

Przeżyłam. A krzyk już dawno ucichł. Pobiegłam od razu w stronę gdzie kierowała się kobieta. Znalazłam ich. W sensie chłopca na środku pomieszczenia i kobiety do okoła niego. Patrzyły na niego z obrzydzeniem. Już ich nie lubię. Jak można traktować tak niewinne dziecko? Szmaty.

- Nikt nie wpadł na pomysł go obronić? - wywarczałam.

- Nie bo to jest sierota. Nie potrzebujemy go tu. Po za tym nawet wilka od niego nie czuć- odparła chyba najstarsza z nich.

- Czyli to znaczy że możecie go zostawić na pożarcie? Czyli jak mi się nie podoba że ta dziewczyna ma dużo makijażu na twarzy to też powinnam ją gnębić? - zapytałam.

- No nie ale.. - nie zdążyła dokończyć bo jej przerwałam.

- Nie ma żadnego ale! Albo zachowujecie się jak stado albo większość z was bedzie przechodzić mój egzamin zaliczeń! Osoby które go nie przejdą umrą i tyle! - warknęłam.

- Dobrze luno- odparły skruszone.

-Ty - pokazałam na dziewczynę która wstydziła się tego co one zrobiły. Czarnowłosa wystąpiła z szeregu. - Bierzesz małego i za mną.

Kobieta go wzieła i wyszliśmy z domu głównego do naszego. W sensie mojego i mojego 'ukochanego'.

Nie dotykaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz