Vanessa
Po wyjściu mojego matę i odczekaniu dwóch minut od razu przestałam się uśmiechać.
- Wiem że kłamiesz. Co prawda nie znam tu żadnej osoby żeby to przekazać ale ja to wiem. Bo jestem z watahy Fioletowego Księżyca. A my nie atakujemy.
- Sprytna jesteś. Szkoda że właśnie teraz moje wilki bedą atakować twoje a ja zajmę się tobą. Twój matę jest taki głupi. - odparł i dotkonął mojego policzka. Zobaczyłam że z lasu zaczęły wybiegać wilki prosto na dom watahy.
- To dobrze że ja jestem mądrzejsza od niego i kazałam mu zapowiedzieć atak.
- I co z tego skoro ja mam ciebie?
- Do herbaty dolałam ci nasennik- powiedziałam dumnie
- Nie działają na mnie nasenniki dla ludzi - parsknął śmiechem.
- Ale dla niedźwiedzi tak - i poszłam w stronę komody. Chociaż przyjechałam tu wczoraj to wiem gdzie trzyma liny.
Wyciągnęłam najdłuższą i najgrubszą. I poszłam w stronę chłopaka. Zaczął zasypiać więc osunął się po ścianie przy której wcześniej stał.
-Suka- zdążył powiedzieć zanim zamknął oczy.
I teraz muszę grubasa podnieść. Do czegoś się chyba przydały te podnoszenie brata. Więc z trudem przerzuciłam go przez ramię i rzuciłam na krzesło. Dobrze że jest z metalu. Przywiązałam go bardzo mocno do krzesła i przysunęłam krzesło tyłem do ściany.
Wyszłam sobie z domu kiedy dopadł mnie ogłuszający krzyk. Inni chyba go nie słyszeli bo nic nie robili żeby obczaić skąd on dochodzi. Poszłam w jego kierunku. Pobiegłam do domu gdzie od razu skierowałam się w dół schodów.
- To on? - zapytał chyba ten z obcej watahy.
- Tak - odparł drugi i chcieli wejść na schody ale zobaczyli mnie.
- Jako pierwsza chcesz się nam postawić czy wolisz stracić głowe? - zapytał ten pierwszy który trzymał za bluzkę małego chłopca.
Stanęłam w pozycji bojowej.
- Luno nie rób tego! Ten chłopiec i tak jest nie potrzebny! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Wyglądała strasznie. Nie że była zakrwawiona czy coś tylko miała kilka warstw tapety na mordzie.
- Jedyną osobą która jest tu nie potrzebna to ty - warknęłam. - pojedyńczo poproszę.
Pierwszy ruszył na mnie ten co odezwał się jako pierwszy i co trzymał chłopca. Chłopca oczywiście rzucił w kąt.
Chłopak chciał mnie przycisnąć do ściany ale mu się wymsknęłam. Ale nie zauważyłam że drugi też na mnie poszedł i walnął mnie w brzuch.
- Bierz stąd chłopca debilko! - krzyknęłam do dziewczyny a ona od razu wykonała rozkaz i zniknęła za rogiem.
CZYTASZ
Nie dotykaj mnie
WerewolfAutorka okładki: @Julex360 Druga część książki 'To on, ten idiota' Dzieci Melissy po wielu latach w nadziei że wróci ich tata postanowili wreszcie o nim zapomnieć i zacząć żyć na całego. Mieli plan wyjechać pod namioty. Razem ze sobą zabrali kuzynos...