40

108 11 1
                                    

Vanessa

Biegałam tak dookoła walczących a te dwa typy za mną. Jako że bardzo dużo ćwiczyłam od małego to mogłam z dwie godziny biegać sprintem a oni chyba nie bo już się zmęczyli. No trudno się mówi koniec zabawy w ganianego. Rzuciłam się na jednego z facetów i poturlaliśmy się po ziemi chyba z dwa metry, jezu moje plecy. Gdy już przestaliśmy się turlać usiadłam na chłopaku okrokiem, widziałam ten strach w oczach gdy wysunęłam pazurki. Nie no nie mogę tego zrobić pomyślałam i pierdolnęłam mu z pięści w głowe przez co zemdlał. Obudzi się za dziesięć minut, lepiej dla niego żeby wtedy już nie próbował ze mną walczyć.

Wstałam z chłopaka jednak znowu spadłam na ziemię przyciskana przez tego drugiego typa.

Przewróciłam nas tak że ja na nim siedziałam, przez chwilę się tak turlaliśmy dopóki nie wygrałam i nie wysunęłam pazurów. W jego oczach była tylko nienawiść i chęć mordu. Przeciełam mu tętnice. Krew od razu trysła na moją twarz. Ugh a tak pięknie wyglądałam ehh.

Wstałam z niego i rozejrzałam się. Nikt już nie walczył za to każdy sprawdzał czy nic nikomu nie jest. Kiedy na nich nie znalazł nikt ran spojrzeli na mnie.

- Lepiej się nie ruszaj jak chcesz żyć- szepnęłam ale wiem że chłopak leżący na ziemi (ten którego pierdzielnęłam w głowe) mnie usłyszał i chyba zastosował się do rady.

Podeszłam do mojej rodziny a oni spojrzeli na mnie przerażeni.

-Co? - spytałam.

- Nie czujesz? - spytał wampir a ja pokiwałam głową na nie- Masz głęboką rane na ręce - i pokazał na moją lewą ręke.

Spojrzałam na nią i zobaczyłam strasznie ohydną i głęboką rane.

- Nie czuje bólu tylko obrzydzenie- powiedziałam i podeszłam do schronu. - Carli możesz już wyjść. Związaliście mojego ojca?

- Tak- odpowiedział mój mate i przytulił mnie uważając na ręke.

-Daj opatrze ci to- powiedziała Carli podchodząc do mnie. Chłopak zawarczał na nią więc jej mate zaczął warczeć na niego. Chłopak schował mnie za siebie co także uczynił jej mate.

- Nie no spoko mam się wykrwawić, dobry pomysł padalce- warknęłam wściekła i podeszłam do siostry. Zostałam chyba wywarczana na śmierć ale nic sobie z tego nie zrobiłam to samo Carli.

Zaczęła grzebać w tej ranie bo wiedziała że coś musiało blokować regenerację. Po chwili zaczęła coś wyciągać więc spojrzałam na ranę z obrzydzeniem.

Wyciągnęła długi wilczy paznokieć i włożyła go do kieszeni swoich spodni.

- Fuj po co ci to? - spytałam patrząc na nią.

-Zbieram- ochydniejszej rzeczy chyba na świecie nie ma niż zbieranie paznokci wbitych w kogoś ranę i to jeszcze nie wiadomo kogo. Ble.

Ile u was jest śniegu?
Bo u mnie po kolano a jeszcze nie mam żadnego ładnego zdjęcia tej zimy.

Ta książka będzie może miała jeszcze z 10-15 rozdziałów i koniec. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Do następnego rozdziału! ❤

Nie dotykaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz