Gdy zaczął wracać do domu i poinformował o tym swoich kolegów telefon w jego dłoni zawibrował sygnalizując połączenie.
- Halo? - odebrał go przystawiając do ucha przeczesując swoje włosy.
- No i co piesku? Dobrze się bawiłeś? - usłyszał śmiech swojego przyjaciela.
- Wręcz świetnie - wywrócił oczami - I proszę, mam dość określenia "piesku".
- Oj pieseczku. Nie podobało ci się bieganie za piłką? - dalej z niego kpił wyraźnie rozbawiony.
- Bardzo - prychnął - Może ty chcesz teraz spróbować? Idealna zabawa na twój intelekt. I nawet nie za trudna.
-Widzę, że nadal jesteś wyszczekany. Może twój pan powinien uderzyć cię w ten pyszczek gazetą? - odpyskował.
- Zgłoszę do niego ciebie. Powiem, że kolega potrzebuje szybkiego zdyscyplinowania. Mógłbym nawet być widzem - zaśmiał się.
- Nie zmusisz mnie żebym tam poszedł. - zaśmiał się rozbawiony - Ale szczerze mówiąc poszedł bym do jakiegoś żeby pośmiać się z tych dziwaków.
- Przestań - mruknął - To jest ich sprawa, każdy ma jakiś fetysz.
- Nie wmówisz mi, że uważasz za normalne przebieranie się za psy i bieganie za piłką. - chłopak znów prychnął kpiąco.
- Przypominam ci, że sami kazaliście mi tam iść z powodu jakiegoś głupiego wyzwania
- Oczywiście to miało być dla jaj. Ale zacząłeś ich bronić. Dlaczego? Czy mam się martwić Leo? -zapytał już poważniej
- N-nie zacząłem! - zająknął się - Nie, nie musisz się martwić. Bardziej to ja się powinienem martwić... - powiedział powoli.
- Czemu? - znów zapytał.
- Chłopaki kazali mi przynieść jakiś dowód pobytu tam. Kompletnie o tym zapomniałem - westchnął
- Czyli będziesz musiał tam wrócić? O Boże jak pięknie. A może specjalnie nie przyniosłeś żeby mieć pretekst do dłuższego udawania pieska?
- Zaczynasz mnie wkurzać - warknął cicho - Wcale nie uśmiecha mi się tam wracać - mruknął, chociaż... Nie do końca było to zgodne z prawdą.
- Oj przecież wiesz, że cię kocham pieseczku. Jeśli chcesz następnym razem możemy podjechać z chłopakami pod dom tego świra i udowodnisz im, że tam poszedłeś
- Dobry pomysł, pokaże im, że ja nie pękam przy pierwszym lepszym wyzwaniu - mruknął w zadowoleniu. W głębi duszy naprawdę chciał tam wrócić z niewiadomej przyczyny.
- No jasne, że nie. Jesteś odważnym pieseczkiem - W słuchawce znów rozległ się kpiący śmiech - Muszę już kończyć. Narka.
- Cześć - prychnął cicho chłopak i rozłączył się wciskając telefon w kieszeń.
Leo odetchnął i ruszył w stronę przystanku autobusowego. W jego głowie wciąż krążyły mu słowa przyjaciela. On naprawdę... Naprawdę chciał tam wrócić, znów być przy tym mężczyźnie i robić te wszystkie... Dziwne rzeczy. Czy już do reszty padło mu na głowę?
Nie... Napewno tylko mu się zdawało. Jutro tu wróci, da chłopakom dowód i zapomni o tym miejscu. Tak, musiało tak być...
Gdy dotarł do swojego domu w środku czekał już jego najlepszy przyjaciel Damon. Siedział na kanapie i patrzył na niego z kpiącym uśmiechem.
- Piesku do nogi - zaśmiał się i podniósł ze stolika babeczkę - Patrz co ci kupiłem. Z wiśniami, twoja ulubiona.
- Za to ci wybaczę - uśmiechnął się wiedząc, że rudowłosy się z nim droczy, po czym wziął ją do ręki i ugryzł kawałek - Świetna jak zawsze.
- Załatwiłem już sprawę z Alex'em i Tom'em. Następnym razem jedziemy z Tobą i poczekamy przed budynkiem. A potem pojedziemy do parku, żebyś mógł się wybiegać - rudzielec wziął jego policzek w palce i potarmosił.
- Och, pieprz się - wziął z kanapy poduszkę i rzucił w niego, na co ten jedynie się zaśmiał.
Gdy chłopcy już się uspokoili Damon włączył film. Jakąś głupią komedie byle by móc spędzić więcej czasu razem.
- A tak na poważnie, wszystko okey Leo? Ten świr cię nie skrzywdził? - objął go ramieniem pytając.
- Nie. I nie mów tak... - westchnął.
- Jak? - zmarszczył brwi.
- No... Tak o nim, nie jest świrem.
- Lubi wkładać innym facetom ogonki i rzucać im piłki. No dobra, jest mniejszym świrem niż ci, którzy się na to godzą, ale jednak... - spojrzał na niego zaskoczony tym, że chłopak broni tych fetyszystów.
- Ludzie... Mają różne potrzeby. Nie powinno nas to obchodzić - wzruszył ramionami - A on był naprawdę miły.
- Miły? -ponownie uniósł brew - Co się tam tak właściwe działo Leo?
- Różne rzeczy... Może i niepokojące, ale nie naciskał na mnie w żaden sposób - zaczął.
- Niepokojące? - Damon był coraz bardziej zmartwiony swoim przyjacielem.
- Było inaczej niż na tych... Niektórych filmach - powiedział cicho - Ten pokój, w którym byłem nie przypominał czerwonego pokoju pełnego dziwnych narzędzi. Bardziej wyglądał na jakąś... Sypialnie dziecięcą z pomalowanymi kolorowo ścianami i chmurkami na suficie.
- Może on dodatkowo jest pedofilem? Tak to brzmi...
- Nie jest - westchnął, patrząc na niego - Nie oceniaj go skoro nie widziałeś go nawet na oczy.
- Ktoś taki jak on nie może być normalny. Jesteś pewien, że cię czymś nie nafaszerował? - Damon spojrzał uważnie w oczy przyjaciela, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Nie - warknął i wstał - Zrobił mi jedynie czekoladę i wiesz co? To była najlepsza czekolada jaką kiedykowlek piłem - powiedział, po czym wcisnął mu w dłonie trzymaną przed momentem poduszkę - A teraz sorry, idę się położyć.
- Ej, Leo. Nie obrażaj się tak odrazu, tylko się o ciebie martwiłem! - krzyknął za nim jeszcze chłopak, zanim drzwi zamknęły się z trzaskiem.
Westchnął i pokręcił głową. Jak widać chłopak potrzebował teraz czasu dla siebie.
*
- No, to dawaj pieseczku. Baw się dobrze a my tu czekamy - zaśmiał się Damon i spojrzał na Leo z wyzwaniem w oczach. Zastanawiał się czy chłopak stchórzy czy znów do niego pójdzie. Przeszła mu przez głowę myśl... A może, on chce tam wrócić? Nie, to nie było możliwe.
Potrząsnął głową.
- Zamierzacie tu siedzieć przez te kilka godzin? - zmarszczył brwi chłopak stając obok auta.
- Kilka godzin? Wystarczy że posiedzisz 30 minut i zaliczymy ci wyzwanie -zaśmiał się Alex.
- Sesje trwają tyle, ile zarządzi pan Connor - powiedział cicho - Wyjdę wtedy gdy on powie, bo inaczej... Byłoby podejrzanie - wymamrotał.
- A co cię to obchodzi, w końcu już nie musisz tam więcej wracać. Olej tego świra.
- Skoro już tam idę... To zamierzam chociaż wypełnić wyzwanie do końca - wycedził, po czym ruszył w stronę drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miłego wieczoru maluchy
Jak się podobał rozdział? Mamy nadzieję, że przypadł wam do gustu. Dobrej nocy
CZYTASZ
„Puppies shouldn't eat chocolate"
RomanceLeo to chłopak, który zawsze miał nietypowe zainteresowania. Nieco inne niż jego rówieśnicy. Dopiero w chwili gdy podczas imprezy dostaje od przyjaciół "wyzwanie" do wykonania zdaje sobie sprawę, że to co z początku miało być tylko zabawą...