Rozdział 28 "Master"

5.5K 163 34
                                    

Stał przed nim wysoki czarnowłosy mężczyzna. Miał śniadą cerę a jego włosy były lekko przydługie i starannie uczesane. Nie miał ani śladu zarostu a jego przyjemny zapach czuł aż z tej odległości. Był również bardzo oficjalnie ubrany. Podobnie jak on na jakimś ważnym egzaminie na studia. W tym, że człowiek przed nim miał nienagannie zapięty krawat i idealnie dopasowaną marynarkę.

- Witam. - mężczyzna uniósł brew widząc jak chłopak wlepił w niego wzrok nie mówiąc nic - Connor spodziewał się dziś mego przybycia. Mogę wejść? - zapytał przyjemnie kojącym tonem.

- O-oczywiście - wyjąkał chłopak i od razu otworzył drzwi - Przepraszam, że musiał Pan czekać, zawołam Coni'ego... Sir Connor'a

- Zaraz przyjdę. Leo zrób herbatę! - Usłyszeli głos z łazienki na który przybysz prychnął cicho. - A więc Leo - objął wzrokiem figurę uległego.

Ten spuścił wzrok pod jego uważnym spojrzeniem. Było trochę stresujące. Nie wiedział czy powinien się odzywać. W końcu jednak uznał, że niezręczna cisza jest jeszcze gorsza.

- Zapraszam - wskazał na pokój - Zrobię... H-herbatę.

- Dziękuję chłopcze - mężczyzna podążył za nim do salonu - Nazywam się William chodź oczekuję byś zwracał się do mnie Sir lub Panie. Tak nakazuje etykieta.

- Naturalnie, S-Sir - skinął głową. Czyli był to ktoś z obrębu "tego" znajomych jego pana. Też był Masterem? Jego ton bardzo pasował. - Nie wypada mi inaczej - powiedział, po czym ruszył w stronę kuchni zatrzymując się. Nie kulturalnie było by mu do niego z niej krzyczeć - Życzy Pan sobie jakąś konkretną herbatę? - zapytał cofając się.

- Cóż. Z tego co wiem w szafce z herbatą jeden ze słoiczków jest podpisany
"Wyschnięta kupa kuropatwy dla wygórowanego gustu William'a" - zaśmiał się cicho. Choć brzmiało to jak żart... nie było nim. Connor naprawdę podpisał tak herbatę dla niego.

- Ah... Więc to dlatego - powiedział jakby doznał nagłego olśnienia, szybko się jednak poprawił - Dobrze Sir, za chwilę podam.

- Czy potrafisz parzyć herbatę chłopcze - zapytał jeszcze, zanim ten udał się do aneksu.

- Parzyć...? - powtórzył - Chyba... Chyba tak? Codziennie piję herbatę - powiedział niepewnie.

- Powiedz mi w takim razie jak byś to zrobił - zlustrował go wzrokiem.

- Włączam czajnik... Zagotowuję wodę a potem wlewam ją do kubka gdzie jest herbata. - powiedział nie do końca wiedząc czy o to chodzi.

- Cóż. W takim razie ja zrobię herbatę. Connor nigdy nie przykłada się do szkolenia swoich uległych. - westchnął cierpięczniczo.

- Ja... Przepraszam, Sir - powiedział - Nie musi się Pan fatygować, ja naprawdę się postaram...

- Spokojnie - spojrzał w jego oczy i lekko pogłaskał po głowie - Nie gniewam się. Ale chcę wypić dobrą herbatę a ty nawet mimo największych starań nie będziesz wiedział jak ją przygotować - jego ton był miękki i łagodny.

- Dobrze, Sir - powiedział zwieszając głowę. Czy Connor będzie zły za to, że nie zajął się odpowiednio gościem tak jak prosił?

- Dobry chłopak - pochwalił go czarnowłosy idąc do kuchni - Preferujesz nazywanie Cię Leo, a nie Toy poza sesjami, tak? - zagadnął go, zaczynając rytuał przygotowania naparu.

- Tak Sir, jednak kocham gdy Conni nazywa mnie Toy. To takie kochane. Czuję się tak dobrze - powiedział rozmarzony

-Hmmm, tak. Domyślam się, że to lubisz - pokiwał głową

Leo uważnie przyglądał się jego pracy. Nigdy wcześniej nie widział by ktoś... Tak porządnie i staranie robił zwykłą herbatę.

- Domyślasz się czemu Connor dziś mnie tu zaprosił? - zapytał chłopaka, nie lubiąc niezręcznej ciszy.

- Nie, Panie... - powiedział szczerze Leo. Nie miał pojęcia.

- Connor planuje dziś bardziej wymagającą sesję, w której będzie potrzebować asysty i twojego spokoju. A moja obecność podobno uspokaja uległych - spojrzał na niego przeciągle.

- Wymagającą sesję? - zapytał, marszcząc brwi. Nic mu nie wspominał.

- Owszem - wymruczal Master - Herbata musi się zaparzyć. Chodźmy do salony.

- Tak, Sir - od razu za nim poszedł i stanął nie będąc pewnym czy powinien siadać w jego obecności.

- Denerwujesz się. Czy moja osoba Cię stresuje? - spytał przeciągle, siadając w fotelu.

- Ja... Nie chcę zachować się niegrzecznie, Sir - powiedział cicho.

- To dobrze. Jesteś grzecznym szczeniakiem. Możesz usiąść na ziemi albo kanapie. Jak wolisz.

Chłopak zamyślił się po czym usiadł na dywanie obok kanapy. Czuł się mniej zestresowany.

- Nie musisz się mnie bać. Jestem przyjacielem twojego Pana - powiedział William kojąco.

- Nie boję się, Panie - powiedział szczerze.

- Cieszy mnie to - posłał mu uśmiech. Już po chwili z łazienki wyszedł Connor.

-Witaj Will. Szczeniaczku - uśmiechnął się do nich. - Will, co mój chłopak robi na ziemi?

- Zdecydował, że będzie bardziej komfortowo się czuć tutaj niż na kanapie - odparł.

- Tak było Toy? Czy zły Pan William ci kazał? - powiedział do niego gołosem jak do dziecka i usiadł na kanapie obok. Potem poklepał swoje kolana - Wskakuj.

- Sir William ma rację - pokiwał głową i radośnie wstał siadając na jego kolanach. W jego obecności trochę się uspokoił.

- Grzeczny chłopiec - westchnął głęboko, przytulając go do siebie i zamykając oczy - Dziś będzie dość ciekawa sesja, maleństwo.

- Jaka Sir? - zapytał, tuląc się do jego klatki piersiowej.

- Pobawimy się twoją pupą. - powiedział głaszcząc go po pleckach.

Blondyn spojrzał na niego przekrzywiając główkę - To znaczy?

- Musimy zacząć Cię rozciągać. I tak miałem ci przedstawić Willa, a teraz on nam pomoże. Przytrzyma Cię żebyś nie panikował. Czy zgadzasz się na jego obecność w czasie sesji?

- Tak, Sir - powiedział chłopak, czuł jednak ukłucie stresu w sercu.

- Jak się czujesz na myśl o tej sesji chłopcze? - spytał Will, skanując go wzrokiem

- Ja... Postaram się być grzecznym, Panie - powiedział niepewnie.

- To nie odpowiedź. Czujesz strach? Czego się boisz?

- Stresuję się, Sir - powiedział wtulając bardziej w Conni'ego.

- Tak... to normalne - Coni przytulił go do siebie i zaczął bujać. - Strach jest normalny...

~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej hej hej!

Jak tam szczeniaczki? Co sądzicie o Panu Williamie? Jakie macie do niego uczucia? Bardzo nas to ciekawi 💗

„Puppies shouldn't eat chocolate"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz