Rozdział 22 "Smycz"

5.3K 169 11
                                    


Ważna informacja na dole szczeniaczki!

- Jest... Cięższa niż myślałem. Ale podoba mi się to uczucie - powiedział, podziwiając ją.

- Jest ciężka, właśnie dlatego żebyś dobrze ją czuł - Mężczyzna cały czas gładził go po puszystych kosmykach.

- Będę nosił ją cały czas? - zapytał, dotykając palcami łańcucha. Naprawdę mu się podobała.

- To zależy od ciebie. Bardzo cieszyłbym się gdybyś mógł, ale rozumiem, że możesz nie chcieć chodzić w niej publicznie.

- Nie - zaprzeczył - Nie przeszkadzałoby mi to - wzruszył ramionami.

- W takim razie noś ją z dumą - posłał mu uśmiech pełen miłości - A teraz, już więcej nic nie mówimy Toy. Czas zacząć twoją tresurę.

- Tak Sir - chłopak skinął głową, po czym wyprostował się patrząc na niego.

Connor uniósł brew.

- Gdy mówię "już więcej nic nie mówimy" to oznacza, że masz się nie odzywać. Od razu! - sięgnął po bacik przy pasku i uderzył nim lekko chłopaka.

- Przep... - zaczął, po czym spuścił wzrok i skinął głową.

- Dobry chłopiec - za bycie grzecznym dostał pare klepnięć w głowę - Skoro masz już obrożę, możemy zacząć ćwiczyć na smyczy.

Leo zacisnął wargi by znów nic nie powiedzieć, po czym patrzył tylko na niego z zainteresowaniem.

Master wyjął w szafy ciemną krótką smycz. Widocznie ze skóry. Przypiął karabińczyk do jego łańcucha i pociągnął obrożę lekko do góry. Ta od razu mocniej przysunęła się do jego szyi, a on uniósł lekko głowę do góry. Mimo wszystko podobało mu się to uczucie.

- Idziemy, Toy - zrobił krok do przodu, trzymając go po swojej lewej stronie.

Chłopak ruszył za nim, starając się dorównać kroku mężczyźnie co nie było jednak takie łatwe.

Coni nie męczył go i już po tym jak udało mu się przejść krok obok niego pogładził go po głowie i dostał ciasteczko.

- Grzeczny chłopiec. Idziemy, Toy - powtórzył komendę, tym radem idąc dwa kroki.

Leo znów ruszył za nim. Cóż, na filmach, które oglądał wyglądało to jakoś łatwiej i zgrabniej. Miał jednak nadzieję, że to dlatego, iż nie miał wprawy. Wyglądał dość nieporadnie, jakby był niemowlakiem, a nie majestatycznym psem. Zapiszczał odruchowo pod nosem. Nie podobało mu się to jak wygląda. Wolał się bawić.

Connor od razu się na to zatrzymał i kucnął - Co maluchu? - przeczesał jego włosy.

Wtulił się w niego i zapiszczał znowu. Wstydził się. Był ładny, ale gdy chodził na smyczy czuł, że wygląda conajmniej idiotycznie.

- Co szczeniaczku? - pocałował go w czoło i przytulił do siebie - Wszystko dobrze, bardzo dobrze ci idzie.

Pan nie rozumiał. Szczeniak wziął smycz w usta i zaczął za nią szarpać. Chciał pokazać, że tego nie chce.

- Ej ej ej - pokręcił głową Connor - Tak nie robimy. Zostaw

Toy puścił co prawda smycz, ale wziął ją potem w łapki i szarpnął piszcząc. Wstydził się chodzenia w ten sposób.

- Spokojnie - Coni wziął od niego smycz i znów podniósł - Zrobimy jeszcze parę kroków i obiecuję, że pobawimy się piłeczką. Dasz radę ładnie pójść dla swojego Pana? Chcesz żebym był dumny?

Leo zastanowił się przez chwilę. Tak, bardzo chciałby starszy był z niego zadowolony.
Postanowił więc dzielnie pójść za swoim Panem. Pozwolił się prowadzić, chodź czuł się dziwnie. Cieszył się, że jednak David się nie pojawił. Nie chciał by widział go w takim stanie. On był doświadczony i napewno świetnie sobie radził w przeciwieństwie do niego.

Szybko Connor się zatrzymał i siadł na podłodze obok szczeniaczka - Widzisz? Pięknie się spisałeś. Taki mój grzeczny piesek.

Blondyn usiadł obok niego i uśmiechnął się w uroczy sposób. Cieszył się, że starszy go chwalił.

- Dobrze kochanie - odpiął go ze smyczy. - To teraz pobawimy się piłeczką, co ty na to? - powiedział tonem jakim mówi się do słodkich zwierząt.

Leo od razu pokiwał głową. O wiele bardziej wolał zabawę piłką od chodzenia na smyczy.
Dostał więc piszczącą piłeczkę. Master zaczął wodzić nią przed jego oczami i ściskać by wydawała dźwięk - Chcesz zabaweczkę Toy? Chcesz?

Chłopak momentalnie podniósł się z siadu niemal podskakując chcąc ją złapać. Musiał ją mieć.

- Poproś - pokierował go tak by ładnie siedział z łapkami w górze.

Leo przekrzywił głowę, wciąż stojąc na wpół wyprostowanym patrząc w oczy czarnoskóremu mężczyźnie. Zapiszczał cicho.

- Ale grzeczny chłopiec! Brawo! Aport, Toy-rzucił piłkę na drugi koniec pokoju.

Blondyn od razu pobiegł za nią, łapiąc ją niemal w biegu, po czym ułożył się na podłodze zaczynając gryźć i lizać.

- Toy, do mnie. Przynieś -powiedział trochę ostrzejszym głosem.

Leo zignorował jego słowa. W zasadzie nie zwrócił na niego zbyt wielkiej uwagi. Miał teraz swoją piłeczkę i to było najważniejsze.

Connor westchnął jedynie, wyjmując palcat. Podszedł do szczeniaka, chwycił go za obrożę i uderzył parę razy w pośladek - Niedobry Pies.

Dopiero wtedy szczeniak zwrócił na niego uwagę i zapiszczał cicho gdy narzędzie dotknęło jego skóry.

Master odsunął się o krok i wyciągnął dłoń przed siebie - Przynieś Toy.

Leo zaparzył się na piłkę i powoli podszedł po nią biorąc do ust. Zatrzymał się w połowie pomieszczenia. Ona była taka smaczna...

- Toy? - Pan uniósł brew.

Niebieskooki w odpowiedzi zapiszczał cicho wciąż trzymając piłkę. Dlaczego kazał mu oddać jego piłeczkę?

Master znów podszedł do niego chwytając za obrożę i dał mu parę uderzeń. Musiał go nauczyć pokory.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie szczeniaczki!

Przybywamy z nowym rozdziałem i nowym opowiadaniem dla was na koncie Caatio  Mamy nadzieję, że wam się spodoba. Jest trochę bardziej... przygodowe. Tutaj macie opisik:

Niewolnicy pragnący i potrzebujący uwagi. Pełni miłości i nienawiści do swoich Panów. Robiący wszystko by tylko zostać zauważonymi, wszystko by nie stracić swojego życia lub by ich nie rozgniewać.  Jedni każdego dnia myślą o ucieczce, drudzy każdej nocy oczekują na pozwolenie zaspokojenia swoich właścicieli. A pośród nich Eliot. Niewolnik o dominującym charakterze i mocnej budowie. Niepokorny... I zadziorny, nienawidzący wszystkich Panów stąpających po ziemi. Ale czy na pewno wszystkich...?

„Puppies shouldn't eat chocolate"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz