Rozdział 52 "Ważna decyzja"

4.5K 180 43
                                    

​​-Jak ci się podobało? Mam nadzieję, że Cię nie przestraszyłem - zaśmiał się Ivander.

-Było świetnie. Naprawdę jesteś przyjemny tam w środku -zarumienił się delikatnie.

- Dzięki, jak czułeś się będąc dominującym jako omega? - przekrzywił głowę

-W sumie było fajnie. Ale chyba wolę być na dole -zachichotał przyjmując kubek od Coniego.

- Rozumiem. Wtedy czujesz się bardziej komfortowo? - zapytał.

-Tak. Bezpieczniej. Nie jestem dominujący w żadnym aspekcie i bardzo mnie to męczy.

-Rozumiem Cię mały - pokiwał głową i uśmiechnął się - Ja jestem switchem.

-Myślisz że... powinienem z nimi zamieszkać? -zmienił temat. Pomyślał, że może rozmowa z inną osobą mu pomoże. Dzięki niej nabierze perspektywy.

- Zamieszkać... Oczywiście! - odparł z entuzjazmem - Myślę, że to super pomysł.

Leo zastanowił się chwile nad tym. Naprawdę tego chciał.

Kochał jego chłopców. Byli jego całym światem. Ale czy był gotowy do przeprowadzki? W sumie był już z mężczyznami parę miesięcy. Wpatrzył się na widok za oknem pozwalając drugiemu pieskowi przytulić się i ukoić nerwy.

- Coni? - odwrócił głowę gdy ten postawił przed nim gorący kubek - Ja... - zagryzł wargę niepewnie.

-Tak kwiatku? -master usiadł obok niego mocno wtulając go w swoje ciało.

- Chyba... Tak - wymamrotał trochę niewyraźnie.

Coni przekrzywił głowę biorąc go w silne ramiona. Wiedział już teraz kiedy jego słoneczko jest nie swoje -To subdrop maleństwo? Potrzebujesz żeby Pan cię przytulił?

- Nie... Nie wiem ja po prostu. - spojrzał w śliczne brązowe oczy mężczyzny - Ja chcę z wami... - znów coś wymamrotał

Master go nie pośpieszał. Chciał by chłopak nie czuł się do czegokolwiek przymuszony. Patrzył na niego jedynie czule i gładził po plecach.

- Jachcezwamizamoeszkać - wyszeptał patrząc w bok.

-Oj, maleństwo. Czyżbym dobrze usłyszał? Chcesz się tu przeprowadzić? -zapytał Coni kojąco bujając go na boki.

- Bardzo... Ale jeśli zmieniłeś zdanie to...

Czarnoskóry pocałował swoje słoneczko gorliwie. Przysunął go teraz do siebie najbardziej jak się dało. Potrzebował teraz czuć go całym sobą. -Jestem zaszczycony. Pragnę widzieć cię za każdym razem gdy się budzę i kładę spać.

- Naprawdę? - oczy chłopca zalśniły od szczęścia.

-Kocham cię, mój szczeniaku -złączył razem ich czoła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Leo sięgnął po kolejny karton z rzeczami. Westchnął głęboko. Jego pokój był teraz taki pusty...

- Jezu, skąd ty wziąłeś tyle tych rzeczy?! - krzyknął Damon który pomagał mu w znoszeniu wszystkiego do auta. - Przecież tego jest masa. Gdzie żeś to upchał?

-Sam nie wiem. Jakoś tak się z czasem nazbierało. -podrapał się po karku blondyn -Dzięki, że mi pomagasz. Jutro możemy pójść z chłopakami na piwo jeśli będziesz chciał. Dawno nie byliśmy.

- To Connor ci pozwala pić piwo? Woow myślałem, że ci zabronił tak jak kawy - zaśmiał się chłopak.

Leo wywrócił oczami pakując do auta ostatnie pudełko -W rozsądnych ilościach mogę pić. Po prostu nie wolno mi się upijać co w sumie popieram.

„Puppies shouldn't eat chocolate"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz