Connor pstryknął go lekko w ramię i uśmiechnął się, po czym pogłaskał Filipa po głowie - Może coś obejrzymy hmm?
-A co być chciał? -zapytał cicho, patrząc na Coniego nadal smutny. Przycisnął do siebie Leo, szukając ukojenia.
- Wiem, że lubisz zakochanego kundla - uśmiechnął się.
- Tak, lubię go - na jego usta wkradł się lekki uśmiech - Jeśli chcecie zostać na dłużej to możemy...
-Tak! To dobry plan! Mam tylko pytanko... mam się zachowywać w stosunku do ciebie jak do Pana?
- Nie - ten uśmiechnął się jedynie lekko i pogłaskał go po głowie.
-Dobrze. Chciałbym pomóc -przyznał wtulając się w dłoń.
- Dziękuje, że jesteście. Wasza obecność tutaj... Naprawdę dużo daje - przyznał.
-Zawsze możesz na nas liczyć przyjacielu -Connor włączy film i razem z Diksem przygotowali miski.
- Dziękuję, że jest Con - wtulił się w niego. Początkowy zły stan powoli zaczynał się poprawiać.
*****************
Toy rozejrzał się po okolicy ciekawsko. Była niedziela, więc parking przed przychodnią był całkiem pusty. Budynek był już nieco starszy. Farba odchodziła ze ścian i widać było na niej wyraźne przebarwienia. Chłopak spojrzał na swojego Pana, przegryzając wargę.
-Trochę się wstydzę. Niby to taka sama zabawa jak zawsze, jednak wydaje mi się bardziej upokarzająca. Dorosły facet udający psa u lekarza -zaczął bawić się rąbkiem swetra.
-Orien sama mi to zaproponowała. Uwielbia przyjmować swoich pacjentów, gdy są w puppy space. Jeśli jednak czujesz się niekomfortowo, zawsze możesz przyjąć wszystkie szczepionki i przejść coroczne badania tak po prostu. Nie chcę cię do niczego zmuszać.
Leo skinął głową w ciszy zastanawiając się nad dalszymi krokami. Tak czy inaczej musiał przejść badania na studia, więc może ta opcja jest lepsza? Pobawi się w pieska i pozwoli Masterom nim zająć? Ciężko było mu się do tego przyznać jednak mimo wszystko czuł iskierki podniecenia. Podjął decyzje.
-Dobrze, wolę iść jako piesek. Może być nawet fajnie -poinformował Connora.
Po ustaleniu wszystkich szczegółów podeszli do drzwi i zadzwonili dzwonkiem. Zazwyczaj byłyby otwarte, ale teraz przychodnia tak naprawdę była poza godzinami otwarcia. Lekarz zaproponował wizytę prywatnie, po godzinach, by mieli więcej czasu i intymności.
Nie minęło dużo czasu, a klucz zadźwięczał w zamku otwierając go. Przywitał ich słodki uśmiech mężczyzny. Lekarz był wysoki, o barczystej budowie i długich czarnych włosach spływających na plecy. Miał widoczny, ale estetycznie przycięty zarost.
-Witajcie, zapraszam -pozwolił im wyminąć się w drzwiach. Uściskał na powitanie dłoń Connora. Był jeszcze pulchniejszy niż master Leo i wydał się wręcz ogromnych rozmiarów, dlatego przestraszony szczeniak schował się za czarnoskórym. -I dzień dobry śliczny.
-Witaj kochana, miło mi cię znowu widzieć -Connor objął lekarza wręcz ginąc z kitlu.
-D-dzień dobry, Madam? -zapytał bardziej, niż stwierdził. Wcześniej rozmawiał z Conim i dowiedział się, że Orien nie utożsamia się z żadną płcią.
-Spokojnie. Możesz mówić Madam, Sir, Pani doktor, Panie Doktorze, Lekarzu, jak ci wygodnie, mały. Nie ma to dla mnie znaczenia, aczkolwiek zrozumiem jeśli stwierdzisz, że przez mój wygląd najbardziej pasują do mnie męskie zaimki -posłał mu ciepły uśmiech.
- Dobrze - pokiwał głową, i rozejrzał się dookoła. Pomieszczenie przypominało mu zwykły gabinet weterynaryjny. To sprawiało, że wszedł jeszcze bardziej w przestrzeń.
Weterynarz usiadła przy biurku przyglądając im się miło -Więc, jak się czujesz Leo?
- Um... W porządku - powiedział powoli starając się dobrze dobrać słowa co w tej chwili nie było zbyt łatwe.
-Zdajesz sobie sprawę z tego co będziemy dziś robić? -zadał kolejne pytanie podając mu kartkę -Proszę, to zgoda na szczepienie. Przeczytaj i podpisz, nie podam ci niczego bez twojej zgody.
Leo spojrzał na Connora jakby czekając pierw na jego zgodę. Ten uśmiechnął się tylko i skinął głową, a młodszy złożył nieco koślawy podpis na kartce. W przestrzeni ciężko było mu pisać.
Już wcześniej wiedział na co się pisze i wiedział, że jest bezpieczny. Znał Connora już tak długo... przymknął oczy nieco sennie nie bardzo chcąc dalej pozostawać w ludzkiej formie.
-Dobrze, skoro wszystko mamy ustalone myślę, że możemy zaczynać. Connorze, wprowadzisz do w przestrzeń, a ja w tym czasie wszystko przygotuje?
- Chyba już sam się w niej prawie znalazł - uśmiechnął się mężczyzna, ale przykucnął - Tak Toy? Jesteś w przestrzeni pieseczku?
Leo mruknął niezadowolony zsuwając się ze stołka na którym siedział i pociągał za swoją koszulkę. Czuł, że nie powinien w niej być. Chciał już wejść w przestrzeń i powstrzymywanie się skutkowało uczuciem podobnym do zbyt długiego wstrzymywania moczu.
- No chodź - mężczyzna wziął go na ręce i zabrał za specjalną zasłonkę - Już Cię rozbierzemy. Takie niewygodne ubranko, tak?
Chłopak przytaknął mu, pozwalając się rozebrać. Unosił grzecznie ręce i nogi by Masterowi było łatwiej. Gdy był wreszcie nago, wtulił się w ciepłe ciało Pana piszcząc niepewnie.
- Bardzo ładnie, tu położymy ubranka - mężczyzna położył je na krześle i wyjął kostkę - Chodź - pomachał mu ją przed pyszczkiem.
Toy przekrzywił głowę pozwalając ciepłej fali wejście w przestrzeń na zawładnięcie nim. Uśmiechnął się szeroko biorąc kostkę i podszedł do Pana. Uwielbiał te smakowite ciacha.
- No, chodź - ten podał mu jedną - Zrobimy badania tak? Będziesz grzeczny?
Na słowo grzeczny psiak usiadł w ładnym siądzie i szturchnął Pana łapką. Potrafił być grzeczny! Tak ładnie robił komendy! Zamerdał pośladkami, choć nie miał jeszcze w sobie ogonka.
- Chodź, zaraz Ci wsadzimy ogonek. A na razie posadzimy tutaj okey? - ponownie wziął go na ręce i posadził na blacie lekarskiego stołu.
Czując zimno pod dłońmi uległy zapiszczał i wtulił się w ciało Mastera. Wolał być na rękach, tam było mu ciepło i bezpiecznie. Wtulił twarz w szyje Pana, wyznając zasadę, iż jeśli on nie widzi niebezpieczeństwa, niebezpieczeństwo nie widzi jego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam szczeniaki ^^
Próbujemy napisać osobę nie binarną, wybaczcie więc za błędy. Co sądzicie o naszej próbie?
Ps. Zapraszamy na nowo wrzucony podręcznik bdsm do Caatio
CZYTASZ
„Puppies shouldn't eat chocolate"
RomanceLeo to chłopak, który zawsze miał nietypowe zainteresowania. Nieco inne niż jego rówieśnicy. Dopiero w chwili gdy podczas imprezy dostaje od przyjaciół "wyzwanie" do wykonania zdaje sobie sprawę, że to co z początku miało być tylko zabawą...