Rozdział 63 „Podchody"

3.6K 164 5
                                    

-W takim razie może pobawimy się w aport? Co ty na to Rex? Przyniesiesz mi piłkę? -zapytał udając podekscytowany głos.

Zaśmiał się rozczulony, gdy starszy od niego mężczyzna, zaczął merdać ochoczo i szczeknął dwa razy. Diks również zainteresował się słowem piłka i wrócił do rudowłosego z ognikami w oczach.

-No dalej maluchy. Przynieście mi piłeczkę -zacmokał.

- Dobrze Ci idzie jak na uległego - powiedziała kobieta, unosząc kącik ust.

-Dziękuje -uśmiechnął się szeroko -Lubię psy, to świetne zwierzęta.

Patrzył jak obydwie alfy odbiegają, szukając wszędzie piłki. Pierwszy wrócił do niego Diks ze sztucznym penisem w ustach. Merdał radośnie, gdy położył zabawkę na kolanach chłopaka i odsunął się. Obniżył się nieco na łapach, podskakując w miejscu. Wyraźnie nie mógł się doczekać.

-A to... ciekawe? Mogę się z nim bawić w aport tym? -zapytał dominuje, unosząc szczytnego, gumowego chuja.

- Tak, z tego co wiem to jego ulubiona zabawka. - uśmiechnęła się - Dostał ją ode mnie gdy zdecydował się podjąć u mnie trening. Mam wrażenie, że minęły od tego lata - westchnęła nostalgicznie.

-Oh tak. Słyszałem sytuacje z kostką -zaśmiał się -Wiedziała Pani o tym, że zamierza zaprosić Connora na randkę?

Rzucił dildo, a wszystkie psy pognały za nim.

- Podejrzewałam, moja intuicja zazwyczaj mnie nie zawodzi - uśmiechnęła się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Diks! Siedź ładnie, mamy gościa - zawołała kobieta i ruszyła w stronę drzwi z których wybrzmiał dzwonek.

Chłopak usiadł grzecznie w swojej czujnej pozycji i przekrzywił głowę nasłuchując. Gość! A gość to znaczy więcej pieszczot i aż dwie dodatkowe dłonie do rzucania piłek! Chcąc nie chcąc zaczął merdać ocierając się korkiem o podłogę.

Zabawka z każdym ruchem bioder wbijała mu się mocniej w prostatę, powodując cieknącą przedspermiem erekcje.

- Siaaad - poleciła spokojnie patrząc na mężczyznę - Bardzo ładnie, nie ma skakania - dodała po czym stanęła w drzwiach - Witaj Coni - uśmiechnęła się.
-Dzień dobry Pani -odpowiedział jej głos który Diks od razu poznał.

Coni! Jego najlepsiejszy człowiek! Który tak miło pachnie i którego tak uwielbia. Nie mógł powstrzymać się przed dreptaniem przednimi łapami w miejscu i przesuwaniem się do drzwi. Nie wstawał bo był w końcu grzecznym pieskiem. Gdy jednak zbyt długo ludzie coś sobie tam mamrotali, zamiast rzucać mu piłki, szczeknął ponaglająco.

- Diks nie może już wytrzymać - uśmiechnęła się kobieta oglądając za siebie, skąd dobiegał głos.

-Mały słodziak. Naprawdę zazdrosze ci posiadania go -odetchnął i zachęcony ruchem kobiety wszedł do salonu.

David siedział już dobry metr dalej niż zostawiła go Pani. Na widok Connora zapiszczał cicho ruszając łapką i spojrzał na Panią. Chciał już wstać i się przywitać!

- No dobrze, przywitaj się z Connorem, tylko go nie przewróć - zaznaczyła patrząc na swojego pieska.

On zerwał się z miejsca i zaczął ocierać o nogi Mastera merdając cały czas szaleńczo. Nie był w stanie się zdecydować czy chce żeby Pan go głaskał po głowie czy po pośladkach, dlatego chodził w kółko. Piszczał cały czas szczęśliwy.

- Chyba ktoś tu się stęsknił co? - ciemnoskóry mężczyzna od razu kucnął i zaczął drapać go i głaskać po całym ciele.

Odpowiedział mu radosnym szczekaniem. Gdy tylko miał okazję, zaczął lizać dokładnie twarz Coniego pokazując mu w ten sposób, jak bardzo go kochał. Ledwo powstrzymał się przed wskoczeniem na niego, ale pamiętał słowa Pani. Pobiegł, więc szczęśliwy po swoje dildo.

- Urocze stworzenie - przyznał mężczyzna z radością podnosząc się z ziemii. - Nie ma Pani z nim nudno prawda?

- Ani z nim, ani z nikim - przyznała unosząc lekko kącik ust.

-Niedługo pasowanie Jacoba prawda? -zapytał siadając naprzeciw kobiety na kanapie.

- Tak... - oparła się o kanapę przechylając na niej głowę - Tyle teraz spraw mam na głowie, już nie mam miejsce w kalendarzu by je zapisywać...

-Jeśli będzie taka potrzeba to Diksem zawsze mogę się zaopiekować Pani -powiedział jakby nigdy nic, choć tak naprawdę chciałby sadzać z chłopakiem cały swój czas. Uwielbiał go nie tylko w pieskowej postaci, ale także jako człowieka.

- Tak...? - uniosła brew udając, że wcale nie dostrzegła tego jasnego przekazu. Zawsze dobrze potrafiła czytać między wierszami.

Diks przybiegł do nich z wielkim dildem w pyszczku przerywając konwersacje. Położył je na kolanach Coniego. Obniżył się trochę na łapach merdając i oczekując na rzut.

- Rzuć mu, zaraz nie wytrzyma - zaśmiała się cicho patrząc w błękitne oczy Davida wpatrzone w Connora niczym w swojego wybawiciela i Boga. Pełne miłości i szczęścia.
Master ze śmiechem odrzucił dildo na drugi koniec pokoju i patrzył jak psiak przewraca się w trakcie biegu. Chciał przynieść zabawkę jak najszybciej, żeby Pan mógł ja szybciej rzucić! Złapał ją w ustach i ułożył na jego kolanach jakby nic się nie stało.

- Pięknie Ci poszło, mogę dać mu coś słodkiego? - zapytał niepewnie. Sam wobec kobiety był bardzo uległy.

Diks oparł brodę o kolano Mastera i patrzył oblizując się jak Pani podaje mu woreczek z przysmakami. Zaczął znów niekontrolowanie merdać i obślinił całe spodnie mężczyzny.

- Proszę, tylko mi go nie rozpieść - zaznaczyła jeszcze.

Odpowiedział jej cichy chichot. Mężczyzna zaczął karmić co jakiś czas mężczyznę ciachami, rozkoszując się jego słodkimi oczami. Znów rzucił mu dildo uśmiechając się tak szeroko, że pod jego oczami pojawiły się zmarszczki.

David wrócił z zabawką w ustach jednak nie oddał jej Masterowi. Zbliżył się tylko merdając. Lekko zaczepiał jego nogę, jednak nie pozwolił Panu jej dotknąć ręką. Chciał żeby Pan mu rzucił, ale nie zabierał!

- Wiesz... To może być problematyczne - uśmiechnął się mężczyzna - Ciężko mi rzucić Ci zabawkę jednocześnie, gdy nie chcesz mi jej oddać. Ale mam sposób! - zakrzyknął i podrzucił do góry kolejny przysmak w efekcie czego Diks podskakując, by złapać go do pysku, wypuścił zabawkę która znalazła się w dłoni ciemnoskórego - Mam! I co teraz? Przechytrzyłem Cię - zachichotał.

Diks spojrzał na niego zdziwiony, żując przysmak. Nie do końca wiedział jak to się stało. Master był chyba magikiem. Zapiszczał, więc kładąc mężczyźnie łapę na kolanie i prosząc o kolejny aport.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie szczeniaki ^^

Catio jest na imprezie, więc sprawdziłam wam rozdział ^^ Mam nadzieje, że wam się podoba. Na naszej grupie na dc niedługo odbędzie się głosowanie co do tego opowiadania, więc jeśli jeszcze was tam nie ma to zapraszamy!

„Puppies shouldn't eat chocolate"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz