Rozdział osiemnasty

516 37 4
                                    

     Kiedy wróciła do domu, nie mogła się na niczym skupić, choć bardzo próbowała czytać swoje notatki. Wciąż myślała o tym, co miało miejsce w restauracji i na parkingu; zastanawiała się, czy rzeczywiście mogłaby się spodobać Harrisonowi i czy to w jakikolwiek sposób mogło sprawić, że Tom się nią bardziej zainteresował. Musiała porozmawiać z Lily na ten temat, ale nie chciała robić tego tak wcześnie, żeby nie wyciągnąć pochopnych wniosków, a chłodna ocena sytuacji przez przyjaciółkę na pewno będzie przydatna. Postanowiła więc, że dopiero następnego dnia po zajęciach porozmawia z nią i opowie jej, co wydarzyło się na spotkaniu z Tomem i Harrisonem. 
     Po kilkunastu minutach usilnych prób skupienia się na czytanym tekście, przyłapała się na tym, że wciąż przypomina sobie uśmiech Toma, jego oczy, to jak był ubrany... absolutnie wszystko. Jak więc mogła się uczyć, skoro obraz Brytyjczyka wciąż krążył jej po głowie?
     Było około szóstej po południu, kiedy wreszcie odrzuciła książki i zeszyty wypełnione szczegółowymi notatkami i ruszyła pod prysznic, mając nadzieję, że to chociaż trochę pozwoli jej otrzeźwieć. Wzięła długą kąpiel i starała się nie myśleć o niczym. I nawet jej się to udało, bo po wyjściu z łazienki, z jeszcze mokrymi włosami przyklejającymi się do twarzy i owinięta szlafrokiem, zajęła się szczotkowaniem włosów. 
     Zaskoczył ją dźwięk przychodzącej wiadomości, ale odczytała ją dopiero, gdy przebrała się w wygodny dres i usiadła na kanapie, włączając telewizor.

Wiadomość od: TOM HOLLAND

     Zrobiło jej się gorąco na sam widok nazwiska przyjaciela i nie wiedziała, czy dobrze zrobi, jeśli odczyta SMS. Nie miała pojęcia, co mógłby do niej napisać Tom zaledwie kilka godzin po ich spotkaniu. W głowie miała kilka wersji, ale żadna nie wydawała jej się odpowiednia. Nie miała innego wyjścia, jak odczytanie wiadomości.
     Drżącymi dłońmi otworzyła wiadomość.

SUPER BYŁO CIĘ ZNOWU ZOBACZYĆ. MAM NADZIEJĘ, ŻE HAZ NIE BYŁ ZA BARDZO NATARCZYWY. SPODOBAŁAŚ MU SIĘ, INACZEJ NIE CHCIAŁBY SIĘ Z TOBĄ UMÓWIĆ OD RAZU PO KILKU GODZINACH ZNAJOMOŚCI. 

     A jednak. Naprawdę wpadła w oko Harrisonowi. Było jej bardzo miło, a jej niskie poczucie własnej wartości zostało odrobinę podbudowane; poczuła się naprawdę atrakcyjna i w pewien sposób dowartościowana, ale jednocześnie żałowała, że to nie Tom się tak nią zainteresował. Tylko co powinna mu odpisać?

Wiadomość do: TOM HOLLAND

TO BARDZO MIŁE. NIE WIEM, JAK NA TO ZAREAGOWAĆ. TWÓJ PRZYJACIEL JEST BARDZO SYMPATYCZNY I PRZYSTOJNY. NA PEWNO CIESZY SIĘ DUŻYM ZAINTERESOWANIEM WŚRÓD KOBIET.

     Odpowiedź przyszła od razu, co ją nieco zaskoczyło.

Wiadomość od: TOM HOLLAND

TWOIM TEŻ?

     - I co teraz? - zapytała samą siebie na głos. 
     Co powinna mu odpisać? Jak zareagować? 
     Nie zdążyła dłużej się nad tym zastanowić, kiedy telefon zaczął dzwonić jej w dłoni, która wciąż tak drżała, że upuściła komórkę, a ta spadła z hukiem na podłogę. 
     - Cholera - mruknęła na widok pękniętego ekranu, po czym odebrała. - Tak, Tom? - Miała nadzieję, że głos nie brzmi, jakby była przerażona tym, iż zaraz będzie musiała odpowiedzieć na pytanie, które zadał jej w wiadomości. A może dzwoni po coś zupełnie innego? Może ma jakąś pilną sprawę?
     - Więc? - A jednak. Co ona ma zrobić?! - Zadałem ci pytanie, Angie.
     - Jesteś pijany? - zdziwiła się, usłyszawszy jego nieco bełkotliwy głos. Miała nadzieję, że jej pytanie trochę odwlecze w czasie konieczność udzielenia mu odpowiedzi.
     - No... w sumie trochę tak - odpowiedział. - Ale jeszcze trzymam się na nogach.
     - To z Harrisonem się wstawiłeś?
     - Yhym... Poszliśmy do jakiegoś baru, gdzie wypiliśmy parę drinków. On teraz gada z jakąś laską, a ja nie mam ochoty na podryw. Wiesz, jestem zmęczony siedzeniem ciągle na planie i najchętniej bym się upił i spał przez następnych kilka dni. Tylko nie myśl sobie, że narzekam! - sprostował szybko. - Ale prędzej czy później każdemu daje się we znaki nawet to, co naprawdę kocha.
     - Asher odwiezie was do domu? - zapytała, trochę się martwiąc i ignorując to, że trochę się rozgadał. Tom nie powinien przesiadywać po pijaku w barach, żeby nie natrafić na jakiegoś dziennikarzynę, który mógłby zrobić mu niekorzystne zdjęcie, które zawsze można by wykorzystać w niekoniecznie dobry sposób. W końcu aktorzy przyłapani na pijaństwie zawsze byli obsmarowywani w mediach.
     - Dałem mu wolny wieczór. On też zawsze dużo pracuje. 
     - W takim razie przyjadę po was i odstawię ciebie i Harrisona. 
     - Och... no to byłoby super, bo chyba zgubiłem portfel.
     Tom wybełkotał Angelinie do słuchawki adres lokalu, w którym spędzali wieczór i Angelina od razu ruszyła do szafy, by zmienić rozciągnięte dresy na dżinsy oraz na koszulkę z krótkimi rękawami narzuciła bluzę. Zabrała tylko komórkę, kluczyki i dokumenty, po czym wyszła z domu. 
     Całą drogę przebyła w ciągu dwudziestu minut, lecz kiedy ujrzała Toma, miała wrażenie, że od ich rozmowy minęło znacznie więcej czasu, gdyż aktor wyraźnie chwiał się na krześle barowym, które zajął. Harrison siedział wygodnie oparty na sofie obok ładnej brunetki, która z czegoś się śmiała. Angelina podeszła do Toma i poklepała go po ramieniu.
     - Wypiłem jeszcze parę szklaneczek - wybełkotał Holland, uśmiechając się do niej. 
     - Widzę - odparła. - Znalazłeś portfel? 
     - Tak, mam, był w kieszeni spodni - mruknął, wychylając resztkę płynu, którą miał w szklance. Wyglądało na to, że upił się whisky. 
     - Harrison jedzie z nami czy zostawiamy go z nową koleżanką? - zapytała, na co Holland tylko wzruszył ramionami. Angelina zorientowała się, że nic więcej z niego nie wydobędzie, więc ruszyła w stronę sofy. Harrison w ogóle nie wyglądał na pijanego. 
     - Och, co ty tu robisz? - zagadnął ją z uśmiechem. 
     - Tom do mnie zadzwonił. Jemu chyba wystarczy, jest kompletnie pijany.
     - No tak, musiał się trochę wyżalić - mruknął.
     - Odstawię go do domu, dobrze? Ciebie też mogę odwieźć, jeśli chcesz?
     - Nie, dziękuję. Ja sobie poradzę, ale byłbym ci dozgonnie wdzięczny, gdybyś go odwiozła. - Uśmiechnął się w taki sposób, że nie potrafiła odmówić. Zresztą, właśnie po to tu przyjechała.
     Zapewniła Harrisona, że Tom wróci bezpiecznie domu, życzyła mu miłego wieczoru i wróciła do Hollanda, który w trakcie jej rozmowy z Osterfieldem zdążył wychylić kolejną szklaneczkę. Pomogła mu wstać, rzuciła barmanowi kilka banknotów mających uregulować rachunek i wyszli z baru. Na jej szczęście, parking znajdował się tuż obok knajpy, więc musieli przejść parę metrów, by znaleźć się obok samochodu, którym przyjechała Angelina. Wyjęła kluczyki, by wyłączyć alarm i otworzyła Brytyjczykowi drzwi po stronie pasażera. Ledwie udało jej się usadowić Toma na siedzeniu, kiedy ten gwałtownie zgiął się wpół i zwymiotował na nią, na chodnik i podłogę samochodu, wydając przy tym pełne cierpienia jęki.
     - Cholera jasna, Tom - jęknęła załamana, odskakując od niego. Popatrzyła na swoje spodnie i stwierdziła, że nie ucierpiały tak bardzo jak podłoga jej samochodu czy spodnie samego Toma. 
     - Przepraszam - wystękał. - Strasznie cię przepraszam.
     Wycieraczka była cała brudna, podobnie jak spodnie aktora i drzwi od wewnętrznej strony. Wyglądało na to, że Tomowi coś zaszkodziło, ale zawsze mogło być gorzej. Nie zmieniało to jednak faktu, że Angelina wpadła w zimną furię wymieszaną z załamaniem nerwowym i ledwie powstrzymywała się, by nie wyrzucić przyjaciela na chodnik i zostawić go na pastwę losu.
     Ze łzami wściekłości i rozpaczy zbierającymi się w oczach sięgnęła do schowka, by wyciągnąć z niego mokre chusteczki. Starała się wytrzeć Tomowi brudne dżinsy i buty, żeby nie wrócił do domu wyglądając jak flejtuch, po czym próbowała wyczyścić drzwi i wycieraczkę. Po kilku minutach udało jej się doprowadzić aktora i swój samochód do jako-takiego porządku, potem starała się wyczyścić ze swoich spodni wymiociny i wreszcie mogła zasiąść za kierownicą. Sprawdziła jeszcze czy Tom jest przypięty pasami. 
     - Naprawdę przepraszam - jęknął znowu. - Jestem takim idiotą. 
     Mimo całej sympatii, jaką go darzyła, nie mogła w tej chwili na niego patrzeć. Miała ochotę go zabić.
     - Nic się nie stało - odpowiedziała tylko. Czuła się strasznie. Wiedziała jak to jest, kiedy się przesadzi z alkoholem, ale nie spodziewałaby się, że chłopak, który jej się podobał poprosi ją by, po niego przyjechała, po czym zwymiotuje na nią, w jej samochodzie. Była naprawdę wściekła na Toma, że doprowadził się do takiego stanu. 
     - Zapłacę za czyszczenie samochodu - wybełkotał.
     - Myślisz, że obchodzi mnie jakiś pieprzony samochód?! - wybuchła, nie mogąc znieść brzmienia jego skruszonego głosu. - Jak mogłeś się tak upić, Tom?! Ile ty masz lat?! - Uderzyła dłonią w kierownicę tak mocno, aż łzy wezbrały jej pod powiekami. 
     - Och, nie mów jak moja matka - prychnął. Już nie był skruszony, a poirytowany.
     - No tak, bo pan Holland jest na tyle dorosły, że nie potrzebuje od nikogo żadnych rad - warknęła. 
      - Wiesz co, możesz mnie wysadzić tutaj, poradzę sobie.
      - Nie bądź śmieszny - powiedziała trochę spokojniej. Może i była na niego wściekła i na początku naprawdę chciała go tu zostawić, ale przecież przyjaciele tak nie postępują. Nie mogłaby tego zrobić.
      - Wolę wrócić do domu jutro w południe niż jechać z tobą w jednym aucie. Zachowujesz się jak histeryczka.
     - Super, że wreszcie się dowiaduję, jakie masz o mnie zdanie. To bardzo miłe żyć w takim kłamstwie przez ponad pół roku. A ja głupia, myślałam, że może jednak coś między nami będzie!
     Wykrzyczała to tak, że Tom spojrzał na nią bardzo zdziwiony i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że powiedziała to głośno. Żadne z nich się nie odzywało, nie wiedząc, co powiedzieć. Ona zastanawiała się, jak mogłaby wybrnąć z tej sytuacji, jak to odkręcić, a on myślał, czy aby się nie przesłyszał. Minęło kilka minut, zanim Tom odezwał się pierwszy.
     - Angie...
     - Nieważne - ucięła i otarła łzę, która potoczyła się po jej policzku. Nie mogła jej powstrzymać, tak samo nie mogła cofnąć tych słów. Więc teraz Tom już wszystko wiedział, na pewno domyślił się, co to wszystko znaczy. Już wiedział. Nawet jeśli był pijany to nie do tego stopnia, by następnego dnia nie pamiętać, jakie słowa do niego wypowiedziała.
     - Myślę, że to bardzo ważne. - Jego ton głosu stał się bardziej miękki, już nie był pełen pretensji. I to chyba było dla niej najgorsze, bo zdawało jej się, iż poczuła coś na kształt współczucia. 
     Tylko nie to, pomyślała. Nie może mi powiedzieć teraz, że jest mu przykro i chce mnie przeprosić za nazwanie mnie histeryczką.
     - Zamknij się, po prostu zamilcz! - krzyknęła. - Zwymiotowałeś na mnie, na mój samochód, więc teraz się nie odzywaj. Nie mogę na ciebie patrzeć. Odwiozę cię do domu tylko dlatego, że mnie poprosiłeś i skoro już tu jestem to nie będę jeździć na próżno. Ale to pierwszy i ostatni raz, kiedy odbieram cię pijanego z jakiegoś zawszonego baru!
     To było tak nieudane kłamstwo, iż była pewna, że Tom się tego domyśli. Auto to tylko auto, jutro odda je do czyszczenia albo nawet sama wypierze wycieraczkę, bo nie wyglądała tak tragicznie. Chodziło jej tylko o to, by nie musieć rozmawiać z Tomem na temat tego, co czuła. Nie, kiedy on był pijany, a ona roztrzęsiona. I nie w sytuacji, gdy emocje wzięły nad nią górę i skoro powiedziała już jedno, mogłaby powiedzieć Tomowi wszystko, co do niego czuje. 
     Holland posłuchał i nie odzywał się przez całą drogę. Miała nadzieję, że może przysypia, ale on cały czas miał otwarte oczy i patrzył na drogę. Przez ten czas Angelina trochę się uspokoiła, ale wciąż w głowie miała obraz zaskoczonej twarzy Toma, gdy powiedziała mu, iż miała nadzieję, że będzie między nimi coś więcej. I wciąż się nad tym zastanawiając, poczuła się tak żałośnie, jak nigdy przedtem. Jak mogła pomyśleć, że Tom uważa ją za atrakcyjną, skoro otaczał się takimi pięknościami z czerwonego dywanu? Nie mogła się równać z Zendayą ani Laurą Harrier, jego filmowymi partnerkami. Angelina mogła być jego przyjaciółką, ale nigdy nie będzie kimś więcej. Mogła o tym zapomnieć.
     Ale tego, co powiedziała, nie można było już cofnąć i kiedyś będą musieli o tym porozmawiać. Gdzieś w głębi serca chyba miała nadzieję, że Tom jednak jest już tak pijany, że nie będzie pamiętał ich rozmowy. No, chyba, że miał jej do powiedzenia coś podobnego, w co szczerze wątpiła.
     A tak miała nadzieję, że nigdy nie przytrafi jej się nieodwzajemniona miłość...
     Musiała odgonić od siebie te wszystkie kłębiące się myśli i skupić się na jeździe. Patrząc na drogę mogła unikać rozmowy z Tomem, jego wzroku, ale na szczęście aktor na nią nie patrzył; wciąż wzrok miał skupiony na krajobrazie za oknem samochodu. Słońce już prawie zaszło, w końcu było już grubo po ósmej wieczorem. Jeśli Angelina odstawi go do domu za pięć minut, w domu będzie za dwadzieścia i jeszcze zdąży się pouczyć. To był bardzo dobry plan i była pewna, że wypali.

You're the one that I loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz