Rozdział trzydziesty czwarty

377 36 15
                                    

     Kiedy parę dni temu pokłócił się z Harrisonem w hotelowym barze, miał nadzieję, że jeszcze tego samego wieczoru wszystko sobie wyjaśnią i będzie między nimi taka sama atmosfera jak dotychczas, ale się mylił. Wypili jeszcze kilka drinków i rozmawiali, żartowali, aż zrobiło się już tak późno, że zdecydowali się wrócić do pokoi, by odpocząć przed kolejnym dniem pełnym atrakcji. Próbował zagadać Harrisona, kiedy znaleźli się w ich kwaterze, jednak Osterfield powiedział, że nie ma ochoty wyjaśniać tego nieporozumienia, gdyż wciąż jest na niego zły i porozmawiają następnego dnia.
     Jednak rano obaj byli tak skacowani i nieprzytomni, że zapomnieli o kłótni i udawali, że nic się nie stało. Ale zarówno Tom, jak i Harrison, dobrze wiedzieli, że nie będą mogli wrócić do normalności, kiedy nieporozumienie wciąż gdzieś będzie wisiało w powietrzu.
     Holland, nawet gdyby chciał, nie miał możliwości porozmawiać w cztery oczy z przyjacielem, ponieważ przez cały dzień mieli towarzystwo. Być może Zendaya i Jacob myśleli, że między nimi wszystko jest już w porządku, gdyż zachowywali się tak, jakby kłótnia z poprzedniego wieczoru była już tylko wspomnieniem. Dopiero wieczorem, po całym dniu spędzonym na stoku, kiedy wrócili do pokoju hotelowego, by odpocząć przed kolacją w hotelowej restauracji, Tom zagadnął przyjaciela:
     - Stary, chcę wyjaśnić tę sytuację z wczoraj.
     Harrison leżał wyciągnięty na łóżku, a Tom przysiadł na skraju swojego. Również był zmęczony, ale nie mógł stracić kolejnej szansy na rozmowę.
     - Mnie też to nie daje spokoju - przyznał Haz i usiadł na pościeli. - Trochę mnie poniosło, nie powinienem się tak unosić, ale naprawdę wkurza mnie, że ciągle nawijasz o Angelinie. Jakbyś miał piętnaście lat i to twoja pierwsza miłość.
     - Rozumiem cię, ale jesteś moim przyjacielem i miałem nadzieję, że mogę liczyć na ciebie nawet wtedy, kiedy będę na maksa wkurzający. - Nie chciał dogryzać Harrisonowi, ale nie mógł się powstrzymać po tym, co usłyszał. 
     Podoba mu się dziewczyna i nie może o tym pogadać z przyjacielem, bo jego to denerwuje? To co to był za przyjaciel? Z kim w takim razie może rozmawiać o swoich wątpliwościach?
     - Gadasz o niej na okrągło - odpowiedział. - Najpierw się kłócicie nie wiadomo o co, potem zastanawiasz się, czy powinieneś się do niej odezwać po tym, jak inna gorąca laska wrzuciła jakieś zdjęcie do internetu, na którym stoicie blisko siebie... Nie gadasz z Angeliną od kilku dni, bo co? Bo się boisz, że coś mogła źle zrozumieć? - Harrison podniósł głos i wstał z łóżka. - To jej wszystko wyjaśnij! Stary! Naprawdę zachowujesz się jakbyś miał piętnaście lat!
     - Dobrze wiesz, że nie jestem taki jak ty - odparł złośliwie. Haz zaczął krążyć po pokoju, co oznaczało, że jest naprawdę wkurzony. 
     - To znaczy jaki nie jesteś? - zapytał, patrząc mu w oczy.
     - Dla ciebie liczy się laska tylko na jedną noc. Nie potrafisz stworzyć dłuższego związku, bo nie przywiązujesz się do tych dziewczyn, nie starasz się ich lepiej poznać... Może nie idziesz z każdą do łóżka, bo nie każda się na to godzi, ale czy z którąś utrzymujesz kontakt po miesiącu? Piszesz albo dzwonisz do nich, by porozmawiać?
     - Widocznie nie znalazłem jeszcze odpowiedniej dziewczyny dla siebie - odparł przez zęby. - Ale dla ciebie Angelina to chyba ta jedyna, co? Skoro tak bardzo się nią interesujesz, że boisz się wyjaśnić jej sytuację z tym przeklętym zdjęciem.
     - To zupełnie... - zaczął Tom, ale Osterfield nie dał mu dokończyć.
     - Co z tego, że to inna sytuacja?! - Harrison znowu podniósł głos. - Ty mówisz o jednym, ja o czymś innym! Jak mamy się dogadać, skoro nie potrafisz się przyznać, że nie radzisz sobie ze swoimi uczuciami!
     - Co?
     Nie radzi sobie z uczuciami? Zupełnie nie rozumiał, o czym Harrison mówi i nawet nie wiedział, czy zdołają sobie wszystko wyjaśnić, skoro po dziesięciu minutach rozmowy, nadal nie doszli do porozumienia. Ale nie wyjdą stąd, dopóki wszystko nie zostanie wyjaśnione. Postanowił to sobie od razu, kiedy przekroczyli próg pokoju.
     Mogą nawet nie jeść kolacji, najwyżej zamówią sobie jedzenie do pokoju. 
     - Dobrze - westchnął Harrison po chwili ciszy. - Zacznijmy od początku. - Usiadł z powrotem na łóżku naprzeciw Toma i popatrzył mu w oczy. - Angelina Russo podoba ci się odkąd zaczęliście ze sobą rozmawiać. Zbliżyliście się do siebie i spodobała ci się. Ale ona ma ze sobą problemy, więc jesteś bardzo ostrożny. Przez ciebie nawet wpadła w atak paniki, kiedy powiedziałeś jej, że wyjeżdżasz do Europy. I właśnie przez te wyrzuty sumienia boisz się popełnić jakikolwiek błąd, oby tylko znowu jej nie zaszkodzić. Dlatego nie potrafisz sam podejmować decyzji. Ze strachu o nią. Ale wiesz co ci powiem? - zapytał nagle, co kompletnie Toma zaskoczyło. Nie zdążył odpowiedzieć, kiedy Harrison znowu się odezwał: - Jeśli naprawdę ci na niej zależy, będziesz z nią po prostu szczery i będziesz pozwalał sobie na popełnianie tych błędów. Bo takie właśnie jest życie. Jest przepełnione błędami; twoimi i innych ludzi. Ona też nie jest idealna. Będziecie się kłócić, przepraszać... Ale jeśli będziecie szczerzy wobec siebie, będziecie szczęśliwi. 
     Tom nic nie powiedział. Musiał wszystko przeanalizować w głowie i po chwili doszedł do wniosku, że Harrison ma rację. Dopiero teraz dostrzegł, że naprawdę bał się zrobić Angelinie krzywdę, nie chciał wpędzić jej w depresję, żeby przez niego nie cierpiała. 
     - Właśnie dlatego pytasz mnie ciągle o radę, żeby nie podjąć złej decyzji - dodał Haz, wypowiadając na głos jego myśli. - Nie powinieneś robić tego, co ja ci powiem, sam musisz popełniać błędy i wszystko naprawiać.
     - Stary... - Tom nie wiedział, co powinien teraz powiedzieć. Zmierzył się z prawdą i zabrakło mu słów, by wyrazić wdzięczność przyjacielowi za to, że wreszcie mu to uświadomił. Pozwolił mu zderzyć się z rzeczywistością. - Nie wiem, co mam ci na to powiedzieć... Jestem beznadziejny...
     - Och, przestań - machnął ręką. - Weź się w garść i nie użalaj się nad sobą.
     - Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to wszystko tak wygląda.
     Zrozumiał, że do tej pory był słaby i nie chcąc popełnić żadnego błędu, pytał o radę przyjaciela, żeby móc później zrzucić winę na niego. Wiedział, że musi już z tym skończyć i zacząć polegać tylko i wyłącznie na sobie. A jeśli popełniłby jakiś błąd, tylko on powinien próbować to wyjaśnić, a nie Harrison. On był jego przyjacielem, ale to nie znaczy, że miał rozwiązywać jego problemy i naprawiać błędy.
     Odetchnął z ulgą, że wreszcie wyjaśnił sobie z Osterfieldem kwestię jego awersji do Angeliny. Teraz pozostało poruszyć temat numer dwa.
     - Jeśli chodzi o ciebie - zaczął Tom, chcąc zmienić temat, ale Harrison go uprzedził.
     - Wiem, o co ci chodzi. - Haz wstał z łóżka i znowu zaczął chodzić po pomieszczeniu. - Ale ja nie znalazłem jeszcze dziewczyny, w której zakochałbym się od pierwszego wejrzenia. 
     - To nie znaczy, że przy drugim spotkaniu między wami nie zaiskrzy. Uważam, że powinieneś spróbować spotkać się z którąś z tych dziewczyn kolejny raz, żeby się przekonać, czy naprawdę między wami nic nie będzie.
     Tom starał się mówić spokojnie, nie chcąc doprowadzić do kolejnej sprzeczki, ale Harrison nawet nie zdenerwował się, kiedy Holland udzielił mu swojej rady.
     - Spróbuję - powiedział tylko, kończąc na tym dyskusję. Zgarnął ręcznik z łóżka i ruszył do pod prysznic.
     Kłótnia była zażegnana, topór wojenny zakopany i mogli wreszcie rozmawiać swobodnie jak dawniej.

You're the one that I loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz