Rozdział trzydziesty szósty

372 32 0
                                    

     Pierwszy tydzień w Austrii minął mu tak szybko, że zanim się zorientował był niedzielny wieczór, a za tydzień o tej porze prawdopodobnie będzie już w Nowym Jorku i będzie odpoczywać w swoim własnym łóżku, a kolejny tydzień zostanie wypełniony przygotowaniami do zdjęć do kolejnego filmu braci Russo. Wiedział, że najbliższe miesiące będą dla niego męczące, więc musiał za wszelką cenę odpocząć i naładować baterie, by móc dać z siebie wszystko na planie. Film, który wyjdzie spod ręki tych dwóch wspaniałych reżyserów musi być idealny i on się do tego przyczyni. 
     Teraz jednak czekał go jeszcze jeden tydzień odpoczynku i możliwości korzystania z uroków alpejskiego stoku. Nie powinien tak dużo jeździć na nartach, by nie ryzykować i nie nabawić się jakiejś kontuzji, ale był bardzo ostrożny i nie szalał tak, jak Harrison, który dawał z siebie wszystko, chcąc wzbudzić w Tomie zazdrość. 
     Holland już sobie postanowił - kiedy jego kariera nabierze rozpędu i wreszcie będzie miał na swoim koncie kilka dużych ról, wtedy odpocznie i poświęci się jeździe na nartach przez co najmniej rok lub dwa. Takie dwutygodniowe wakacje to nic dla osoby, która od najmłodszych lat grała w różnych musicalach, w teatrach i filmach. Dla niego przerwa od bycia aktorem musi być zdecydowanie dłuższa niż czternaście dni na nartach.
     I to w dodatku z problemami sercowymi, których nie mógł się pozbyć.
     Na szczęście z Harrisonem już się pogodził i było między nimi zdecydowanie lepiej niż dotychczas. Co prawda zawsze rozmawiali ze sobą zupełnie szczerze, ale teraz atmosfera między nimi była luźniejsza i widać było, że Harrison jest przy nim dużo bardziej wyluzowany niż kilka dni wcześniej. Tom miał wrażenie, iż to przez ciągły temat jego związku z Angeliną, który poruszał niemal bez przerwy. Teraz przestał, starając się samemu rozwiązywać ich własne problemy, ale przez to czuł się wykończony. Nie chciał znowu zaczynać rozmów z przyjacielem o Russo, więc sam się z tym męczył, a przed Harrisonem udawał, że wszystko jest pod kontrolą i sam jest w stanie ogarnąć ten chaos.
     Tak naprawdę nic nie było w porządku i Tom miał dosyć ciągłych konfliktów z Angeliną, które pojawiały się znikąd, zupełnie niepozorne, i zaraz zamieniały się w wielką burzę, której nie sposób było ogarnąć. Ani jedno, ani drugie nie dawało sobie z tym rady, więc tkwili po dwóch stronach świata, mając nadzieję, że jakoś to się wszystko wyjaśni.
     Tom próbował skontaktować się z Angeliną po ich ostatniej rozmowie telefonicznej, która tak źle się zakończyła, ale ona nie odbierała. Dał więcej jej dzień spokoju, by później znowu spróbować - z takim samym skutkiem. 
     Kilka razy chciał też poruszyć ten temat z Harrisonem, ale bał się, że znowu mogą się pokłócić, więc chciał sam naprawić sytuację z Angeliną, mając nadzieję, że mu się uda. Tylko że Russo była tak uparta i nie pozwalała mu nic wyjaśnić. 
     Jej ostatnie słowa naprawdę go zabolały.
     Czuł do Angeliny coś, czego nie czuł od bardzo dawna do żadnej kobiety i miał ogromną nadzieję, że po powrocie do Nowego Jorku będzie miał szansę spróbować stworzyć z nią związek, być zwyczajnie szczęśliwy, mając u boku tak wspaniałą dziewczynę jak ona. Ale po ich ostatniej rozmowie, po jej słowach... 
     "Mam cię zwyczajnie dosyć, Tom. Możesz już do mnie nie dzwonić i nie pisać. Możesz nawet nie istnieć."
     Powiedziała mu coś takiego, nawet nie dając mu szansy się wytłumaczyć z tej idiotycznej sytuacji. Nie dała mu dojść do głosu tylko się rozłączyła. Jak miał być szczęśliwy z kimś, kto był w stanie powiedzieć mu coś takiego?
     Zwłaszcza, że on nic takiego nie zrobił! To Laura wciąż za nim chodziła, zwracała się do niego "Tommy", czego naprawdę szczerze nie lubił, ale z grzeczności nie potrafił zwrócić dziewczynie na to uwagi, więc znosił to w milczeniu. Laura non stop znajdowała preteksty, by obejmować jego ramię lub kłaść mu rękę na kolanie, kiedy się z czegoś śmiała. Za każdym razem starał się delikatnie od niej odsuwać, ale ona zdawała się nie zauważać tych drobnych gestów i nie przestawała wciąż się do niego kleić. 
     Było to tak denerwujące, że nie mógł wytrzymać i zastanawiał się, jak powinien delikatnie powiedzieć Laurze, że nie jest nią zainteresowany.
     Leżał więc na łóżku w pokoju hotelowym i rozmyślał, nawet nie zwracając uwagi na to, że Harrison od dłuższego czasu mu się przygląda. 
     - Co jest, stary? - zapytał wreszcie Haz, nie mogąc się powstrzymać. - Jakoś dziwnie wyglądasz. - Tom nie zareagował, więc Osterfield pomachał mu dłonią przed oczami, by wybudzić go z tego dziwnego transu.
     - Och, sorry, zamyśliłem się - powiedział Tom. - Co mówiłeś?
     - Że dziwnie wyglądasz. Co ci jest?
     - Zauważyłeś, że Laura coraz bardziej się do mnie klei? - zapytał, nie owijając w bawełnę. Miał nadzieję, że chociaż w tej kwestii Harrison będzie w stanie mu pomóc. Z Angeliną może jakoś sobie poradzi.
     - Chyba każdy już to zauważył - odpowiedział Haz, wycierając mokre włosy w ręcznik. Dopiero teraz Tom zauważył, że przyjaciel wyszedł spod prysznica. - Ale ty nie jesteś zainteresowany?
     - Szczerze mówiąc, to jest to trochę męczące, że ona wciąż chce zwrócić na siebie moją uwagę i nic sobie nie robi z tego, że ją delikatnie próbuję odtrącić - przyznał, ciesząc się w duchu, że może wreszcie otwarcie porozmawiać o tej sytuacji z przyjacielem.
     - W takim razie musisz jej o tym powiedzieć, chociaż ona jest z tych delikatnych i na pewno będzie jej bardzo przykro, jeśli nagle każesz jej się odwalić. - Harrison odniósł mokry ręcznik do łazienki i zaczął szukać w szafie jakichś ubrań, które będzie mógł założyć. 
     - Czyli raczej nie powinienem nic mówić? - Osterfield przytaknął i wyjął z szafy czarne dżinsy oraz zwykłą czarną koszulkę. - To jak mam jej się pozbyć? - dopytywał.
     - Na razie nie rób nic - wzruszył ramionami. - Przemęcz się do końca pobytu tutaj, wciąż staraj się dać jej delikatnie do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, a po wakacjach będziesz miał spokój - dodał, wkładając koszulkę przez głowę.
     - I niby to jest takie łatwe? Widziałeś, jak ona za każdym razem próbuje mnie dotykać? - Tom aż się wzdrygnął. - Dobrze wiesz, jak tego nienawidzę.
     - Stary, został jeszcze tylko tydzień - powiedział Harrison. - A tak naprawdę to niecały, bo przecież w samolocie nie będziesz z nią siedział. Musisz to jakoś wytrzymać. Na pewno dasz radę.
     Tom nie odpowiedział, mając nadzieję, że to, co powiedział Harrison będzie tak łatwe, jak się wydaje. Ale dobrze wiedział, że unikanie kontaktu z Laurą wcale nie będzie takie proste. Będzie musiał albo spędzać każdą chwilę z Harrisonem, co było niemożliwe, albo spróbować przyczepić się Zendayi, o którą Harrier może będzie zazdrosna, a jak zobaczy, że Tom ma z nią lepszy kontakt, jakoś powoli sobie odpuści. 
     - Ale widzę, że nie tylko to cię gryzie - zauważył Osterfield, przeczesując włosy i sprawdzając w lustrze, jak się prezentuje. 
     - Chodzi o Angelinę - powiedział, ale dodał pospiesznie: - Ale nie chcę o tym gadać. Sam spróbuję sobie poradzić, chociaż to dość ciężka sytuacja. 
     Ku zaskoczeniu Toma, Harrison przysiadł na skraju jego łóżka.
     - Stary, wiem, że się pokłóciliśmy przez tę dziewczynę, ale musisz wiedzieć, że wciąż jesteśmy przyjaciółmi i zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. Przysięgam, że nie będę cię już oceniał i jeśli tylko będę mógł, to ci pomogę.
     Jeszcze nigdy nie usłyszał od Osterfielda tak szczerych słów, więc postanowił opowiedzieć mu o jego ostatniej kłótni z Angeliną, nie pomijając tej idiotycznej sytuacji z Laurą, przez którą wszystko tak źle się potoczyło i powiedział, że Angelina już nie chce go znać. Nie wspominał, jak bardzo go to zabolało, nie chcąc wyjść na mięczaka, ale domyślał się, że Harrison zdaje sobie sprawę, jak musiały go zranić mocne słowa dziewczyny. 
     - Ale kwas - powiedział tylko Harrison. 
     - Nie wiem, co powinienem teraz zrobić. - Holland przetarł twarz dłońmi, chyba mając nadzieję, że to pomoże mu ukryć, jaki ból sprawia mu cała ta sytuacja. Harrison jednak dobrze go znał i zdawał sobie sprawę, co może czuć jego najlepszy przyjaciel. 
     - Na pewno musisz to jakoś wyjaśnić. Zadzwoń do niej.
     - Przecież ci mówiłem, że próbowałem - przypomniał Holland zniecierpliwiony. - Nie odbiera.
     - Dzwoń do skutku, Tom. Jeśli naprawdę ci na niej zależy, to za wszelką cenę będziesz próbował to wyjaśnić. Dałeś jej trochę czasu na przemyślenie sytuacji, więc teraz od nowa zasypuj ją połączniami. Ale nie pisz wiadomości, bo to będzie głupie. Tylko dzwoń.
     Tom zapewnił przyjaciela, że posłucha jego rady i sam udał się do łazienki. Tego wieczoru również umówili się wszyscy w barze hotelowym, więc Harrison już wyszedł, nie chcąc na niego czekać. Holland poinformował go, że dołączy do nich niedługo, ale spróbuje jeszcze skontaktować się z Angeliną. Osterfield pokazał uniesiony kciuk w górę na znak, że będzie dobre i zamknął za sobą drzwi. 
     Pod prysznicem, Tom zastanawiał się, co powie Angelinie, kiedy ta wreszcie odbierze od niego połączenie i da mu szansę się wytłumaczyć. Powinien na nią nakrzyczeć, że zachowuje się jak nastolatka, skoro nawet od niego nie odbiera i nie daje mu szansy na obronę? Zapyta, co mają znaczyć słowa, które powiedziała do niego na koniec ich ostatniej rozmowy? A może powinien pogodzić się z tym, co usłyszał i już więcej nie próbować się z nią kontaktować? 
     Ale Harrison radził mu wyjaśnić wszystko.
     Może przyjaciel się mylił? Przecież on nigdy nie był w poważniejszym związku, nigdy nie miał podobnych problemów, więc dlaczego miałby słuchać rad kogoś takiego? Harrison chyba nigdy nie był tak naprawdę zakochany, a przynajmniej Tom nigdy o czymś takim nie słyszał z ust przyjaciela. Jak więc mógł dawać mu rady? 
     Kiedy ostatnio doradził mu, aby sprawdzić, czy Angelina nie próbuje go oszukać, wyszedł na tym na idiotę. Może więc teraz też nie powinien słuchać jego wskazówek? W takim razie, kto doradzi mu lepiej niż najlepszy przyjaciel? Ostatnim razem zapytał o zdanie Noah, ale jeśli teraz znowu to zrobi i poinformuje o tym Harrisona, ten już nigdy w życiu się do niego nie odezwie! Co prawda mógłby spróbować utrzymać to w tajemnicy, ale był pewien, że to mu na pewno nie wyjdzie, tak samo jak nie wychodzi mu nie zdradzanie fabuły filmów, w których gra.
     Sięgnięcie porady Noah odpadało. Trzeba zatem posłuchać Harrisona i próbować się skontaktować z Angeliną. Za wszelką cenę.
     Zwlekał z wykonaniem telefonu najdłużej, jak to było możliwe. Wziął zatem długi prysznic, potem długo wybierał zwykłe dżinsy i białą koszulkę, a na koniec tyle czasu układał włosy, iż miał wrażenie, że większość z nich stracił. Dopiero po trzydziestu minutach przygotowań do wyjścia, mógł sięgnąć po komórkę i wystukać numer Angeliny. 
     Czekał kilka minut, ale dziewczyna nie odebrała. Wybrał numer ponownie, lecz połączenie od razu zostało odrzucone. Wkurzony, wcisnął po raz kolejny zieloną słuchawkę, by nawiązać połączenie, gdyż wiedział, że po drugiej stronie na pewno ktoś jest. Nie wiedział tylko, czy Angelina robi mu na złość i odrzuca połączenia, czy nadal jest na niego zła i po prostu nie chce z nim rozmawiać. Idąc za radą Harrisona, czekał, aż Russo odbierze. 
     Dopiero za piątym razem usłyszał w słuchawce głos dziewczyny.
     - Tom, po co do mnie dzwonisz? - zapytała. Była spokojna, choć spodziewał się, iż na niego nakrzyczy, że wciąż do niej wydzwania.
     - Nie możemy tak zostawić tej sytuacji. Słowa, które od ciebie usłyszałem na pewno nie były szczere, a ta cała akcja z Laurą musi być wyjaśniona, bo to nie tak, jak ci się wydaje...
     - Więc uważasz, że coś sobie wymyśliłam? - Teraz już była trochę zniecierpliwiona. Miał już niewiele czasu, aby coś powiedzieć, zanim znowu usłyszy dźwięk przerwanego połączenia.
     - Nie zrozumiałaś do końca, bo nie znasz całej sytuacji. A nie pozwalasz mi wyjaśnić, tylko zachowujesz się jakbym nic dla ciebie nie znaczył - powiedział, nawet się nie zastanawiając.
     - Może nic dla mnie nie znaczysz, Tom? - Wiedział, że Angelina mówi to wszystko, bo chce go zranić i nie mówi tego szczerze. Wiedział, że jej na nim zależy, ale mimo to, poczuł ból, gdy to powiedziała. 
     - Jeśli chciałaś mnie zranić, wyszło ci to bezbłędnie, Angie. I teraz, i ostatnim razem. Tylko ja sobie na to nie zasłużyłem. Miałem nadzieję, że uda mi się to wszystko wyjaśnić, a ty dasz mi na to szansę, bo myślałem, że chcemy tego samego: być szczęśliwi w Nowym Jorku. - Liczył na to, że szczerość to jedyne wyjście z całej tej sytuacji.
     - Chciałam cię zranić, bo ty zraniłeś mnie - odezwała się cicho. - Umówiłeś się z inną w jacuzzi, potem dzwoniłeś do mnie, a kiedy się wszystko przypadkiem wydało, próbujesz tłumaczyć, że to nie tak.
     - Bo to nie tak! - odparował, podnosząc głos. - Nie rozumiem, jak możesz myśleć, że byłbym takim pajacem, by umawiać się z inną, kiedy to na tobie mi zależy i to z tobą chcę być!
     Zapadła cisza i Tom myślał, że Angelina się rozłączyła, więc musiał sprawdzić, czy ich rozmowa nadal trwa. Dziewczyna jednak po chwili się odezwała i tym razem jej głos był pewniejszy, choć miał wrażenie, że bardziej drżący niż dotychczas. Pomyślał, że pewnie nie chciała się rozpłakać, że chciała udawać silną. Rozumiał to, bo sam powstrzymywał się, by na nią nie nakrzyczeć i nie nawciskać jej, że jest głupia, jeśli myśli, iż każdy facet, z którym się spotyka, automatycznie będzie ją zdradzać. Rozumiał jej chorobę, te ataki paniki, ale mogłaby chociaż raz kogoś obdarzyć zaufaniem. Miał nadzieję, że to będzie on, ale musiał jeszcze poczekać.
     - Tom, jestem na ciebie zła - oznajmiła. - Bardzo mnie to wszystko boli i nie wiem, co mam myśleć. Takie rozmowy przez  telefon nic nie wnoszą do naszej relacji, mogą tylko pogorszyć sytuację, bo każde z nas może powiedzieć coś, czego będzie żałować. Mam na myśli moje ostatnie słowa. Żałuję ich, ale nie jestem w stanie cię za to przeprosić, bo wciąż słyszę w głowie głos Laury, która woła cię do jacuzzi. Musimy po prostu porozmawiać o tym, kiedy się spotkamy. Tak będzie najlepiej. Wtedy dojdziemy do wniosku, czy nasza przyjaźń ma w ogóle jakiś sens.
     Przyjaźń? 
     To słowo uderzyło go, jakby sama Angelina wymierzyła mu policzek. 
     - A więc dla ciebie to wszystko, co nas łączy to tylko głupia przyjaźń? - nie mógł się powstrzymać. Był wściekły. - Przyjaźnić to się możesz z tym całym Brandonem, ale jeśli dla ciebie nasza relacja jest taka sama jak z tym pożal się Boże aktorzyną, to jestem ciekaw, czy z nim też się całujesz i dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?!
     Wiedział, że uderzył w najczulsze miejsce i miał nadzieję, że to ją zabolało. Chciał, żeby poczuła się tak jak on. Jakim prawem Angelina może mówić mu przykre rzeczy, bo coś usłyszała, coś źle zrozumiała, a on nie mógł robić tego samego? Przecież taka była prawda! Mówiła, że Brandon jest dla niej jak przyjaciel. A skoro teraz ich związek nazwała przyjaźnią, to ciekawe co takiego robią na Malediwach podczas zwiedzania i nurkowania?
     - Czepiasz się słówek i próbujesz mnie zranić, próbujesz wywołać we mnie wyrzuty sumienia...
     - Ach! Teraz to ja się czepiam! - przerwał jej. - Jesteś śmieszna. 
     - A ty nie potrafisz postawić się w mojej sytuacji i myślisz, że zwykłe słowa potrafią wyjaśnić całe to nieporozumienie.
     - A jak niby mam ci wszystko wyjaśnić w inny sposób, skoro jesteśmy oddaleni od siebie tysiącami kilometrów?! 
     - Dlatego powiedziałam, żebyśmy się spotkali - przypomniała spokojnie. - A ty zaczynasz mi wypominać, jakich użyłam słów.
     Czuł, że ta dyskusja nie ma sensu i nagle zrozumiał, że powinni ją zakończyć. Nie chciał powiedzieć czegoś, czego by później żałował, albo Angelina by źle zrozumiała. Po chwili zaproponował, by spotkali się po powrocie do Nowego Jorku, a ona przyznała, że to dobry pomysł. Zapytał również, czy jest sens, by do tej pory jeszcze dzwonili do siebie lub pisali wiadomości, lecz ona odparła tylko, że nie wie, więc już był pewien, że dalsze utrzymywanie z nią kontaktu w trakcie wakacji będzie bezsensowne. Pożegnali się, mówiąc tylko "do zobaczenia" i zakończyli rozmowę.
     Był zły, ale też czuł się niepewnie, co dalej. Tak naprawdę nie doszli do żadnego porozumienia, nic sobie nie wyjaśnili, tylko zadali sobie jeszcze więcej słownych ran. On coś powiedział, ona dodała coś od siebie i wyszło na to, że oboje mają do siebie o coś żal. Tom wciąż nie wiedział, jak Angelina traktuje Brandona, co do niego czuje, bo widział tylko jedno zdjęcie i usłyszał do niej, że dobrze razem spędzają czas. Niby zapewniała go, że robi to tylko dlatego, że jej przyjaciółce zależy na jego kumplu, ale skąd miał wiedzieć, czy to prawda?
     Jedyne, co mu teraz pozostało, to czekać na spotkanie. Musiał dobrze przemyśleć, co chce powiedzieć Angelinie, bo na pewno nie chciał jej stracić. Zależało mu na niej i teraz wiedział, że jeśli oboje nie zawalczą o ich związek, nie będzie sensu dłużej utrzymywać kontaktów. Nawet tych przyjacielskich, bo obojgu będzie to sprawiać ból.

You're the one that I loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz