Rozdział dwunasty

675 35 3
                                    

     Kiedy zmierzał w stronę drzwi wejściowych, zauważył dwóch starszych mężczyzn wychodzących z domu Angeliny. Kobieta za coś im dziękowała i uśmiechała się miło, żegnając się z nimi i życzyła im miłego dnia. Mężczyźni skinęli mu głowami na powitanie, mijając go bez słowa.
     - Cześć, Tom - przywitała go Angelina, uśmiechając się do niego.
     Mężczyźni wsiedli do zaparkowanego przy ulicy samochodu, którego wcześniej nie dostrzegł i odjechali. 
     - Kto to? - spytał, wskazując na odjeżdżające auto.
     - Bardzo mili i serdeczni panowie, którzy zabrali moją zniszczoną kanapę i obiecali, że w przyszłym tygodniu dostanę nową, którą zamówiłam - odrzekła, odrobinę niezadowolona, że Tom jak zwykle unika powitania. - Wejdź. Od razu przepraszam za bałagan. Ale niedługo skończę.
     Kiedy przekroczył próg domu, nie mógł wyjść ze zdumienia. Do tej pory chyba gdzieś w głębi serca miał nadzieję, że Noah odrobinę przesadzał z tym, że Angelina wszystko zniszczyła, ale widocznie miał całkowitą rację. Stojące przed drzwiami wejściowymi worki na śmieci, zapewne zawierały pościel i zniszczone poduszki z kanapy, gdyż w salonie na podłodze walały się jeszcze strzępy materiału. Na schodach prowadzących na piętro ujrzał pocięte ręczniki i drobne przedmioty, które też zapewne miały skończyć w śmietniku.
     - Niezły bajzel, co? - mruknęła.
     - Niezły - przyznał. - Słuchaj... chyba musimy porozmawiać. - Odwrócił się w jej stronę i próbował spojrzeć jej w oczy, ale ona za wszelką cenę starała się tego uniknąć. Chwyciła za odkurzać i zaczęła zbierać nim resztki śmieci z podłogi, ale on natychmiast jej przerwał, wyłączając urządzenie. - Spotkałem się z Noah. Wiem, że cierpisz na depresję i ataki paniki. A to tutaj - wskazał na bałagan - to efekt jednego z nich. Zaczęłaś się martwić o mnie i moją podróż do Europy, przez co zniszczyłaś kanapę... w ogóle wszystko. Jest mi z tym bardzo źle, bo to przeze mnie... Nie wiem, co mam powiedzieć, bo gdybym wiedział o tym wszystkim wcześniej, na pewno jakoś inaczej przekazałbym ci tę wiadomość o wyjeździe...
     - To nie twoja wina - przerwała mu. - No w sumie... trochę twoja. Ale nie przejmuj się. Nie mówiłam ci nic o depresji, o tym wszystkim, bo uznałam, że możesz zacząć traktować mnie inaczej. - Przeszła do kuchni i oparła się o blat, chwytając się za głowę. Od kilku dni ból głowy jej nie opuszczał, bała się, że znowu dostanie migreny i znowu nie będzie dała rady wstać z łóżka. - Nawet nie mów, że tak by się nie stało. Pamiętam, jak Noah patrzył na mnie ze współczuciem, starając się nie okazywać, jak bardzo jest mu przykro i jak bardzo nie umie zrozumieć tej choroby. Nikt nie potrafi. Depresja? Przecież to wymysł. To nie choroba. Ale uwierz mi, że nie chcesz na to cierpieć. Nie chcesz codziennie myśleć o sobie, że nie nadajesz się do niczego, nigdy nie będziesz z nikim szczęśliwy i nikogo nie obchodzisz, choć najbliższe ci osoby zapewniają, że jest inaczej. Nie chcesz wiedzieć, jak to jest, kiedy martwisz się o mamę, tatę, że w każdej chwili może przytrafić się im coś złego, a oni wcale nie myślą tak o tobie, bo mają cię głęboko gdzieś. Wiem, że nie zdawałeś sobie sprawy, że jestem chora, ale specjalnie to przed tobą ukrywałam, bo zdawałam sobie sprawę, że tak właśnie będziesz na mnie patrzył. - Zajrzała mu głęboko w oczy, a do niego dotarło, że ma całkowitą rację. Patrzy na nią ze współczuciem, bo nie rozumie tego, z czym Angelina się boryka, z czym musi mierzyć się każdego dnia.
     - Nie chcę cię przepraszać - odezwała się znowu po chwili ciszy. Tom nie wiedział, co ma powiedzieć, więc milczał. - Nie mam za co. Mimo, iż jesteś moim przyjacielem i powinniśmy mówić sobie o wszystkim, to i tak nie żałuję, że to przed tobą ukrywałam. Przy tobie czułam, że depresja gdzieś się chowa, że jej nie ma. I muszę ci za to podziękować, bo naprawdę o niej nie myślałam, gdy spędzałam z tobą czas. - Uśmiechnęła się na koniec, mimo okropnego bólu głowy.      
    - Bardzo żałuję, że nic mi nie powiedziałaś - przyznał Tom. Musiał być z nią szczery, skoro ona teraz zachowała się tak samo w stosunku do niego. - Chociaż muszę powiedzieć, że jednocześnie chyba nie umiałbym się nie zachowywać ostrożnie podczas spotkań z tobą. Czy to nie dziwaczne? - spytał, bo kiedy w głowie układał sobie tę wypowiedź, nie brzmiała ona tak beznadziejnie.
      - Brzmi tak, jak powinno. Całkowicie to rozumiem - przyznała.
     Po tych słowach, Tom nie miał już żadnych wątpliwości. Podszedł do Angeliny i przytulił ją najmocniej, jak tylko potrafił. Starał się oddać w tym uścisku wszystkie emocje, które teraz tak bardzo chciał jej przekazać - troskę o tę kobietę , która tak niespodziewanie stanęła na jego drodze i podziękowanie za to, że pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i zaczęła traktować go jak przyjaciela.
      Trwali w tym mocnym uścisku dłuższą chwilę. Angelina też poczuła te emocje, którymi Tom chciał się z nią podzielić. Poczuła, że teraz naprawdę stali się sobie bliscy. Potrzebowała tego dotyku, którym ją obdarzył.
     - Lepiej się bierzmy do pracy - mruknęła, odsuwając się od niego. - Nie chcę sprzątać tego syfu przez cały dzień.

You're the one that I loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz