Rozdział 5

210 3 0
                                    

Był już poranek, Thomas zaczął swój pierwszy dzień poszukiwania pracy. Dzisiaj sprawdzał swoje siły jako oracz. Nie był chyba bardzo zainteresowany tym zajęciem, pocieszała go chyba tylko myśl, że pracuje z Newtem, z którym w ostatniej chwili się zaprzyjaźnił. Teraz on go męczył tymi niezliczonymi pytaniami. Wczoraj, gdy przypomniał sobie swoje imię wstrzelił z dosyć niedorzecznym pomysłem jakim było zostanie biegaczem . Jeszcze dla żadnego świeżaka to się nie udało, no ale on był dziwny, taki inny można powiedzieć ,że jest jakiś wyjątkowy. Ja musiałam iść do swojej pierwotnej pracy jaką było bezczynne siedzenie i czekanie aż ktoś umrze, aby potem wykonać grób i zakopać w nim tą osobę.

Gdy siedziałam sobie wśród drzew, usłyszałam jak ktoś coś krzyczy. Na początku myślałam ,że mi się przesłyszało, bo głowa lubi płatać figle gdy się siedzi samemu i rozmyśla o swoim życiu. Chyba jednak sie myliłam to nie była głowa, za drugim razem usłyszałam jeszcze głośniejsze i wyraźniejsze słowa, to było wołanie o pomoc. Rozpoznałam w wołającym głos Thomasa. Zaczełam biec w kierunku głosu ile sił w nogach , gdy już dobiegłam na miejsce zauważyłam leżącego na ziemi chłopaka i duszącego go Bena. Ben był biegaczem, do labiryntu chodził z Minho. Złapałam deskę ,którą miałam pod ręką i silnym zamachem walnęłam Bena w głowę po czym ten upadł . Było coś z nim nie tak, na całym jego ciele były widoczne czarne nabrzmiałe żyły, z ust płynęła mu ślina a w jego oczach można było zauważyć czystą furie. Po upływie kilku chwil dołączyli do nas inni chłopcy. Dziabną go powiedział Alby i wskazał ruchem ręki aby go zabrać. Gally z Newtem i tam jeszcze z kimś wzięli go do ciapy, czyli takiej naszej streferskiej izolatki. Gdy go zabierali zdążyłam usłyszeć z jego ust takie słowa " widziałem go, nie możecie mu ufać, on pewno jest szpiegiem stwórców". To był straszny widok jak jeden z naszych zamienia się w potwora, to właśnie spotyka ludzi, którzy mają kontakt z takim okropnym stworzeniem jakim jest Bóldożerca.
-Wszystko w porzątku? -Spytałam Thomasa.
-Lekko mnie boli szyja ale pewnie zaraz mi przejdzie. -Odpowiedział.
-W takim razie trzymaj się, ide zorientować się co z nim teraz będzie.
Odeszłam od Thomasa i skierowałam się do Galliego on pewnie będzie wiedział. Zawsze się tym interesuję.
- Hej Gally stój! -Krzyknełam.
Wtedy chłopak się zatrzymał.
- Co teraz będzie z Benem? -Zapytałam.
Po chwilowej ciszy odpowiedział.
- Z resztą postanowiliśmy go niestety wygnać. Jest zarażony już nikt mu nie pomoże i chciał skrzywdzić strefera co jest złamaniem naszych podstawowych praw.
-To straszne, że nie możemu mu pomóc.
Odeszłam, zasmuciłam sie to jest naprawdę bardzo przykrę jak ludzie z twojego otoczenia umierają. Nie przyjaźniłam się z Benem ale jego los, który go czeka naprawdę mnie dobijał. Był już wieczór za kilka minut brama się zamknie. Wszyscy zebraliśmy się koło niej. Obok mnie stał smutny Chuck i zdezorientowany Thomas, on cały czas chyba taki jest . Widziałam paskudnie wyglądającego Bena z nienawiścią wymalowaną na twarzy. Z tyłu głowy chodziły mi myśli, że będę musiała wykopać kolejny dół, ale nie chciałam tak myśleć bo to czyniło mnie straszną egoistką. Chłopcy w rękach trzymali długie dzidy kierując je na chorego chłopaka. Minho wrzucił z żalem w oczach za bramy labiryntu sakiewke z wodą i na jego sygnał, inni zmusili Bena do przekroczenia zamykających się wrot. Jego ostatnie słowa były już nic nie znaczące, a brzmiały one tak " pomocy, ja przepraszam, ja wyzdrowieje zobaczycie, pomocy" , ale każdy z nas wiedział, że jednak nie wyzdrowieje .

Nastąpiła chwila ciszy, którą zaraz przerwał dźwięk przywozu metalowej skrzyni. Każdy był straszliwe zdziwiony, zaledwie wczoraj do naszej strefy zawitał Thomas i nikt się nie spodziewał żadnej dostawy. Szybkim krokiem ruszyliśmy na miejsce, Newt tam już był, wskoczył do środka i ze zdziwniem na twarzy i w głosie powiedział.
- To dziewczyna.
Oniemiałam mineło trzy lata odkąd nie miałam kontaktu z osobą takiej samej płci jak ja. W duchu cieszyłam się , ponieważ dziewczyna mogła się stać moją nową najlepszą przyjaciółką, której dotąd nie miałam .
- Ona chyba nie żyje. -Po krótkiej chwili dodał Newt.
I już wszystkie moje plany związane z nią tak szybko minęły jak się zaczęły. Ale Newt nie był lekarzem i źle stwierdził akt zgonu bo kilka sekund po jego słowach dziewczyna krzyknęła.
-Thomas!
Za raz wszyscy spojrzeli na Thomasa a ja zauważyłam, że w spojrzeniu Galliego pojawiła się fala podejrzliwości.

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz