Rozdział 2

400 7 0
                                    

Spałam sobie smacznie gdy nagle ktoś wybudził mnie ze snu. Wypadłam z hamaka na ziemię i rozejrzałam się zaspanym spojrzeniem dokoła mnie, to był Alby.
-Przepraszam Aria , że w taki sposób musiałem ciebie obudzić, ale zwykłe słowa nie dawały efektu.
-Nic nie szkodzi, chciciaż teraz wiemy, że jest ze mnie śpioch. - powiedziałam ze śmiechem .
- Czeka ciebie bardzo pracowity tydzień, musimy powoli zaczynać, ale najpierw musisz się umyć bo nieźle cuchniesz. - powiedział żartem.
Przytaknęłam, ponieważ czułam ten nie przyjemny zapach ale nie zdawałam sobie z tego sprawy ,że to ja.
-Tam jest taki budynek. - mówił pokazując palcem na drewnianą szope. -Tam znajdziesz ręcznik, mydło jakiś szampon i czyste ubrania, wybierz sobie coś i idź to tego pomieszczenia obok, tam jest łazienka z prysznicem.
Przytaknęłam mu i poszłam wybrać sobie jakiś ciuch. Po wybraniu czarnych dresów i czarnej bluzki z krótkim rękawem skierowałam się do łazienki. Wchodząc zauważyłam lustro wiszące nad umywalką ale zamknęłam oczy, ponieważ nie chciałam siebie widzieć przed umyciem. Wiem, że brzmi to dziwnie ale to prawda chciałam zobaczyć całą swoją okazałość, gdy jestem czysta i pachnąca. Zdjęłam ubrania i poszłam pod prysznic, woda była strasznie zimna, ledwo wytrzymałam taką temperaturę. Szybko po wyjściu z pod prysznica zapatuliłam się w ręcznik i zaczęłam podskakiwać na palcach. Gdy się wytarłam, ubrałam się w czyste ubrania i rozczesałam włosy plecami, ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć żadnego grzebienia. Wreszcie stwierdziłam ,że to odpowiedni czas aby ujrzeć swoją osobę, gdy podeszłam do lustra oniemiałam.
-Przecież ja mam z metr osiemdziesiąt. - krzyknęłam sama do siebie nie wiem w jakim celu no ale mniejsze z tym.
Teraz chyba nadszedł odpowiedni moment aby odpisać jak wyglądam a wiec tak już wiecie mam metr osiemdziesiąt co mnie czyni wyższą od dużej większości chłopców. Mam ciemne włosy do ramion lekko falowane no ale bardziej proste niż lokowane, brązowe oczy z długimi rzęsami tak wiem przesadzam ale chce się przedstawić w jak najlepszym świetle. Mam dosyć duże usta które są soczyście malinowe, mam nadzieje że w poprzednim życiu nie chodziłam na jakieś botoksy. Mój kolor skóry jest taki jakbym wróciła z dwutygodniowych wakacji na jakiejś tropikalnej wsypie. A teraz czas opisać moją figurę no ona jest taka nie wiadomo jaka , lekko mówiąc. Mam widoczne wcięcie w talli no ale nie do końca, piersi tez mam duże ,taka bardziej klepsydra niz gruszka stwierdziłam no i tak ostatecznie zostało. Tak ma moje oko to mam z szesnaście lat napewno nie mniej. Po ocenie swojego wygladu, gdy już miałam wychodzić z łazienki ktoś wszedł tak już pewnie wiecie kto no ale powiem to był oczywiście Gally. Gdy mnie zobaczył tylko się uśmiechną więcej nic nie powiedział, na co ja.
- Chciałeś podglądać? Niestety za późno już skończyłam, paaa!
Wyszłam z pomieszczenia jak jakaś bad bitch po czym porozglądałam sie po strefie i zobaczyłam siedzącego Albiego przy drzewie wpatrującego się w zegarek. Gdy podniósł wzrok, zauważył mnie i gestem ręki pokazał abym do niego podeszła. Ruszyłam w drogę, gdy do niego podeszłam, powiedział:
- No nareszcie , godzinę na ciebie czekałem
- No sorry, musiałam się odzwieżyć abyś ty się gadał , że śmierdze.
Po tej dosyć krótkiej rozmowie zaprowadził mnie pod ogromną betonową ścianę muru i wręczył mi nóż mówiąc, że od teraz jestem członkiem ich rodziny i musze wyryć swoje imię na ścianie. Po upływie piętnastu minut skończyłam w idelnej chwili. Ogromne kamienne ściany zaczęły rozjeżdżać się na boki powodując ogromny hałas. Musiałam zatkać uszy, ponieważ hałas był serio bardzo głośny i nieprzyjemny. Gdy już ten okropny brzdęk miną podniosłam oczy i zauważyłam ogromny korytarz obok mnie oraz wbiegających do niego Minho z jakimś blondynem to nie był Newt.
- Co tu się właśnie wydarzyło? - powiedziałam z takim zdziwieniem, że to szok.
- O to jest wejście to labiryntu śmierci , pamietaj pod żadnym a to żadnym pozorem nie można tam wchodzić, rozumiesz?
-Taakk, ale w takim razie dlaczego oni tam weszli?
- To już inna sprawa, oni są biegaczami, a nasze prawo mówi że tylko biegacze tam mogą wchodzić. Oni poszukują wyjścia z tego piekła.
- A dlaczego nazywasz to labirynt śmierci?
-Bo w środku mieszkają okropne story, które nie mają litości dla człowieka nazywamy je bóldożercy, okropne paskudztwa.
- Przecież to jest fizycznie nie możliwe, chyba nigdy nie zrozumiem tego miejsca.
- Droga Ario, witaj w strefie!

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz