Rozdział 22

113 2 0
                                    

Nasza podróż trwała całą noc ja zdążyłam się przespać i obudziałam się nad słabym świtem. Do miasta mieliśmy jeszcze ze sto kilometrów. Właśnie wjechaliśmy do jakiejś strefy bezpieczeństwa i aby ją przyjechać trzeba było pojechać drogą prowadzącą przez długi tunel. Innej trasy nie było, bo przed nami były góry, musieliśmy wziąść się w garść i jechać przed siebie.

Wjechaliśmy z każdej strony, z której tylko było można włączyliśmy światła i wypatrywaliśmy poparzeńców. To było miejsce, w którym napewno oni są, oni lubią takie ciemne opuszczone nory. Przez kilka minut nigdzie nie było ani śladu chorego, aż do momentu gdy przez nami pojawił się mężczyzna, który oczywiście był chory.

Musieliśmy zamknąć wszystkie okna a zadaniem Patelniaka było spokojne ominięcie poparzeńca. Nasze skupienie przerwało stuknięcie w okno, obok Thomasa w szybie pojawiła się kobieta, która na siłę chciała się dostać do naszego pojazu. Była zarażona ale nie w jeszcze mocnym stadium choroby, była ich na razie tylko dwójka, jeszcze nie jest tak źle. Nagle z mojej strony pojawił się inny zarażony mężczyzna, był bardzo agresywny i starał się własną głową rozbić szybę, która już lekko popękała.

Teraz nadszedł czas na jak najszybsze uciekanie z tego miejsca, bo robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. W tym momencie grupka poparzeńców skoczyła nam na maskę, Patelniak starał się ich z niej zrzucić wykonując różne dziwne manewry drogowe. Udało się oni spadli ale on niestety stracił panowanie nad pojazdem na skutek czego rozbiliśmy się. Nasz samochód przwrócił się do góry nogami ale chyba każdy przeżył.

Newt zaczął krzyczeć, że strasznie boli go ręka, może coś mu się wbiło. Starałam się wyjść z pojazu ale noga zaklinowała mi się pomiędzy siedzeniami , dopiero z pomocą Thomasa udało mi się z niego wydostać. Kiedy każdy z nas zdołał z niego wyjść musieliśmy uciekać. Koniec tunelu był już bardzo dobrze widoczny ale pójście do niego uniemożliwili nam otaczający nas poparzeńcy. Wyjełam mój pistolet i zaczełam do nich strzelać, po wystrzelę kilku strzałów skończyły mi się naboje. Patelniak cały czas coś grzebał w naszym rozbitym samochodzie, nie mieliśmy już możliwości żadnej ucieczki. On na całe szczęście wyciągnął z niego swój karabin i również zaczą rozstrzeliwać zarażonych. Zastrzelił ich dużo więcej niż ja ale kiedyś musiało się to skończyć. Wszystko zakończyło się tym, że skończyła mu się amunicja. Pozostały nam tylko noże do obrony ale one były nie praktyczne. Kiedy pewnie każdy z nas myślał , że to tu właśnie jest kres jego życia rozpędzonym samochodem na ratunek przybyli Bredna razem z Jorge. Jednak miałam słuszne przeczucie, że pomoc nam będzie potrzeba.
-Wskakujcie! -powiedziała strzelająca Brenda.
My najszybciej jak się dało posłuchaliśmy jej. Jorge był chyba w swoim żywiole bo rozjeżdżanie poparzeńców wywoływało w nim wiele radości. Widzicie jak mało potrzeba aby ucieszyć człowieka. Z ich pomocą wyjachaliśmy na powierzchnię i nadszedł czas na wyjaśnienia. Bredna przez chwilę udawała obrażoną ale potem atmosfera się rozluźniła. Jechaliśmy jeszcze przez dłuższą chwilę, gdy w oddali było już widać miasto.
-Poparzeńcy przedostali się przez ostatnią linie ochrony, pewnie już tam są. -powiedział Jorge.
-Oni znaleźli inne rozwiązanie. -dodał Thomas.
-Ogromny mur to ich chyba rozwiązanie na wszytstko. -wyraziłam swoje zdanie.
Podjechaliśmy jeszcze kawałek, resztę trasy musieliśmy iść pieszo. Znajdowaliśmy się w miejscu przed tą dużą kamienną bramą do miasta. Wszedzie było pełno strajkujących i domagających się wpuszczenia do środka ludzi. Każdy był tu brudny i wychudzony, nic tu nie wyglądało kolorowo. Szliśmy drogą do momentu aż kilka przyczep zaczęło nią jechać. Była to jadąca insurekcja . Na przyczepach siedzieli ludzie z głośnikami i plakatami głoszącymi to aby wpuścić zdrowych do miasta. Wszyscy tam mieli pozakrywane twarze przez co my strasznie wyróżnialiśmy się z tłumu. Jeden typek siedzący na tym samochodzie miał swój wzrok skierowany cały czas na naszej grupie. Thomas miał to gdzieś i ruszył za tłumem a my razem z nim pod bramy miasta.

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz