Rozdział 7

178 2 0
                                    

Ta noc była naprawdę ciężka. Postanowiłam, że zostane przy Chucku, ponieważ bardzo przeżywał ostatnie wydarzenia. Nie chciał nawet iść położyć się spać na swoje miejsce, chciał zostać przy bramie. Był pełen nadziei, że chłopcy wrócą cali i zdrowi. Ale każdy z nas wiedział, że tak nie będzie, to było naprawdę straszne uczucie tak myśleć ale te myśli same pojawiały się w głowie. Chuck zasnął więc ja też stwierdziłam, że się prześpię . Miałam sen raczej zlepek nic nie znaczących wspomnień, które za bardzo nic nie wnosiły do mojego życia. Były one jak za mgłą. Przedstawiały różne sytuacje, ale osoby i miejsca były mi nie znane.

Nad ranem obudził mnie głos zbierających się przy murze streferów. Oni też byli bardzo ciekawi czy naszym kolegom udało się przetrwać tą straszliwą noc. Gdy już wybiła ostateczna godzina i brama zaczynała  się otwierać, Chuck staną na proste nogi i skierował swój wzrok na wnętrze labiryntu.

Nie było ich, wiedziałam. Widziałam jak nadzieje z twarzy Chucka znika. Również widziałam ten wielki smutek Newta. Gdy już wszyscy się rozchodzili, nagle Chuck coś krzykną. Na jego sygnał każdy sie odwrócił ja również i to co zobaczyłam normlanie mnie zamurowało. Byli to chłopcy z Albym na rękach. Nie wierze właśnie jak to się stało, to nie możliwe. Może moje słowa brzmią dosyć dwuznacznie to ja się naprawdę ucieszyłam. Nie musiałam kopać dołów dla moich przyjaciół.

Na raz moje szczęście przerwał Gally, który rzucił się z pieściami na Thomasa. Krzyknełam na niego aby przestał, ale on oczywiście mnie nie posłuchał. Wtedy zainterwowali Newt z Minho. I ta cała przepychanka minęła. Potem usłyszałam słowa ,które znowu wpędziły mnie w ogromne zdumienie. Minho powiedział, że Thomas uratował chorego Albiego gdy on uciekł i zostawił ich sam na pastwę bóldożercom. Ale również zabił jedną z tych besti. Myślałam ,że mi zaraz szczęka z wrażenia opadnie. Ten chłopak co na początku wydawał się dla mnie zdezorientowany stał się moją inspiracją do działania. Od tej pory nigdy w niego nie zwątpiłam.
No ale oczywiście mój ukochany chłopak Gally musiał zwołać zebranie rady, ponieważ Thomas złamał zasadę i musiał zostać ukarany, jak coś to jego słowa. Alby został przeniesiony do skrzydła szpitalnego a ja udałam się na to głupie zebranie. Tam padały różne zadania, jedni byli za tym aby ukarać chłopaka a inni aby go uniewinnić. Najbardziej zaskoczyło mnie zdanie Minho, który mówił, że chce go jako swojego biegacza. Gdy to powiedział zauważyłam ten mały uśmiech na twarzy Thomasa, odkąd tu jest chciał nim zostać a ja od teraz zgadzałam się z tym w stu procentach. Ostatecznie postanowiono ,że nastolatek bedzie musiał spędzić całą noc w ciapie bez jedzenia i picia a potem zostanie biegaczem. Gally zbulwersował się tym werdyktem bo to za mała kara i już miał zaczynać się kłócić, gdy do pomieszczenia wbiegł zdyszany Chuck.
-Dziewczyna się obudziła i zrobiła spore zamieszanie. - powiedział.
Wszyscy ruszyli biegiem za nim na miejsce pobytu dziewczyny. Siedziała  na wieżyczce i rzucała w innych streferów różnymi przedmiotami.
-One chyba wszystkie takie są. - powiedział chłopiec.
-Ejj! -krzyknełam.
Na co on:
-Oj sorka, wybacz.
Nie umiałam się na niego gniewać, więc się tylko zaśmiałam. Nawet nie zauważyłam kiedy Thomas zaczął negocjować z dziewczyną aby móc się do niej zbliżyć. Po krótkiej rozmowie ona się zgodziła i wspią sie na górę. Siedzieli tam spory kawał czasu, słyszałam ,że pozostali zaczynali wymyślać różne dosyć dziwne historyki co oni mogą tam robić na górze.

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz