Rozdział 1

715 8 1
                                    

Nie wiedziałam czy mu wierzyć był dla mnie zupełnie obcy ale wydawał się zarazem bardzo znajomy. Wiem jak to absurdalnie brzmi no ale tak było.

Po chwili zastanowienia postanowiłam rzucić swoją broń i go wysłuchać. Podał mi rękę aby pomóc mi wstać niepewnie mu ją podałam a on ją szarpną aż stanęłam na równe nogi. Nie spodziewałam sie, że w takiej chudej osobie drzemie tyle siły.
-Dzięki!- odrzekłam zachrypłym głosem .
On jedynie się uśmiechną i zaproponował ,że ze swoimi kolegami pomoże mi wyjść z tego pudła . Ja nie chciałam zgrywać jakiejś dziewczyny dla, której trzeba pomagać na każdym kroku, postanowiłam, że poradzę sobie sama. Zaczełam spinać się po spuszczonej linie w górę po czym poczułam silny ból w moich pobijanych dłoniach, starałam się nie pokazać jak strasznie mnie to boli. Dlatego dyskretnie zagryzłam zęby i podciągnęłam się z całej siły do góry, do wyjścia. W tej samej chwili za ręce złapał mnie jasnowłosy nastolatek i podciągną . Po chwili podszedł do nas inny ciemnoskóry chłopak.
-Nie wygląda to za dobrze. - powiedział patrząc na moje ręce .
-Spojnie, nic mi nie jest. - odpowiedziałam. Wtedy ze skrzyni wyszedł blondyn, który chwile temu proponował mi pomoc.
-Jestem Alby, można powiedzieć, że ich taki przywódca, a to mój zastepca Newt.- ciemnoskóry wskazał na blondyna .Przy czym ten pomachał ręką.
- Czy pamiętasz swoje imię?
Odpowiedziałam:
- Nie pamiętam zupełnie nic , ani swojego imienia, ani tego ile mam lat ,czuje w głowie zupełną pustkę.
- Spojnie to normalne, każdy z nas tak miał z czasem przypomniesz sobie swoje imię i to tyle .
Ja zamiast słuchać co mówią do mnie chłopacy ze zdziwniwieniem i ze strachem patrzyłam na wszytko wokół mnie a w szczególności ogromny kamienny mur do okola przystani .
- Co to do cholery za miejsce? - krzyknęłam
-To jest tak zwana strefa. - powiedział Alby
- Aaaa to już wszytko jasne. - odparłam z sarkazmem.
Alby chyba zrozumiał i kontynułował i zaczą coś tam gadać ,że mogę się czuć tutaj zupełnie bezpiecznie i coś tam jeszcze oraz wyjaśnij mi mnie więcej wszystko. Powiedział ,że mają trzy najważniejsze zasady, kazał mi je wbić do głowy i je przestrzegać bo gdy się je złamie czeka mnie odpowiednia kara. Mówił to z taką powagą i grozą wymalowaną na twarzy, że aż sie go lekko przestraszyłam. Gdy zakończył swój rozbudowany monolog jak gdyby nigdy nic zaproponował mi coś do jedzenia. Ja zaskoczona jego zmianą tematu zgodziłam się, ponieważ poczułam, że mój żołądek domaga się jedzenia. Zaprowadził mnie do drewnianego pomieszczenia z dużym oknem, domyśliłam się ,że to taka jakby stołówka. Podeszłam do okienka i przywitał mnie ciemnoskóry chłopak.
- O to jednak prawda ze nowym świeżaczkiem jest dziewczyna.
Uśmiechnełam sie lekko aby nie wyglądać jak jakaś bad bitch .
- Jestem patelniak taki jakby kucharz, jak ci nie smakuje jedzenie to twoj problem. - mówiąc te ostatnie słowa zmienił swoj ton głosu na bardziej poważny i podał mi talerz z kolacją.
- Dziękuję bardzo, napewno będzie pyszne.
Gdy powiedziałam te słowa Alby wybuchną śmiechem. Zaprowadził mnie do stoliku przy którym siedział Newt i azjata którego jeszcze tutaj nie widziałam. Przedstawił się Minho i podał mi swoją dłoń , ja również podałam mu swoją i powiedziałam że bardzo mi miło. Chłopcy opowiedzieli mi parę zabawnych histori związanych ze strefą i również to ,że dotychczasową tradycją jest to ,że dla świeżaków urzadza sie wieczorne ognisko. Zaskoczyło mnie to bardzo, ale chciałam być otwarta na nowe znajomości więc się ucieszyłam a potwierdziłam to szczerym uśmiechem .

Mineło parę godzin ja zapoznałam się z miejscem ,w którym będę sypiać, dostałam swoj hamak ucieszyłam się bo dowiedziałam się ,że niektórzy muszą spać na ziemi a ja na całe szczęście nie musiałam należeć do ich grona. Skierowałam się na ognisko, które zostało rozpalone na samym środku strefy, dookoła niego siedzieli chłopcy którzy śmieli się i rozmawiali . Usiadłam w oddalonym miejscu, ponieważ dopadł mnie lekki wstyd wiem mówiłam ,że jestem otwarta na nowe znajomości ale chyba sytuacja sie zmieniła. W pewnej chwili podszedł do mnie Newt i zapytał czy chce łyka. Pokazał mi dziwny napój na początku sie trochę zawachałam bo wiecie brać napoj od osoby którą znasz parę godzin to trochę nierozsądne. No ale przełamałam się i łyknęłam wielki łyk, w tej samej chwili skrzywiłam się i prawie wszytko wyplułam ale jakoś udało mi się to przełknąć.
- Co to jest? - odrzekłam
-Tak właściwie to nie wiem tamten Gally to robi. - wskazał właśnie na wysokiego dobrze zbudowanego chłopaka ,który wcześniej pomógł mi wyjść ze skrzyni, a teraz bije się z innym streferm przy ognisku .
- To smakuje jak siki.
- Skąd wiesz jak smakują siki, próbowałaś? - powiedział uśmiechnięty Newt
- Jeszcze nie , ale chyba one właśnie tak smakują.
Po krótkiej wymianie zdań blondyn zaproponował aby podejść bliżej do ogniska, zgodziłam się bo nowych znajomych nie pozna się na odległość. Gdy tam podeszłam jakiś niski chłopak powiedział że teraz moja kolej, wskazując na Galliego . Wiedziałam co to znaczy i również widziłam ten głupi uśmiech na twarzy wskazanego chłopaka. Zgodziłam się, pomyślałam ,że to dobry pomysł na sprawdzenie swoich sił. Wkroczyłam dumnym krokiem do narysowanego okręgu i rozpoczęłam walkę. Pewnie się domyśliliście, że nie trwała ona długo raz uderzyłam Galliego w nos po czym on mnie popchną a ja poleciałam na tą ziemię jak worek kartofli. Uderzylam twarza o glebę i najadłam się piasku po czym mnie oświeciło. Na raz wstałam i powiedziałam na początku cicho później głośniej.
- Aria, mam na imię Aria!
Po tej chwili chłopcy znieśli za mnie toast. Ognisko zakończyło się w późnych godzinach nocnych. Napewno za drugim razem nie popełniłabym takiego samego błędu jakim było pójście spać o takiej później porze gdybym wiedziała co mnie czeka kolejnego dnia.

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz