Rozdział 10

162 4 0
                                    

Gdy Thomas był nieprzytomny, w strefie wydarzyło się bardzo dużo. Władze przejął Gally, który nie tolerował chłopaka i Teresy. Kazał swoim najbliższym kolegom zamknąć ich w ciapie, bo oskarżał ich o przeczynienie się do tych wszystkich strat.

Kiedy Thomas, odzyskał przytomość, opowiedzieliśmy mu o tym co właśnie zadziało się w strefie. Po tych słowach opowiedział nam prawdę. Tak naprawdę przed labiryntem pracował dla stwórców. Nasza reakcja pewnie go zaskoczyła, ponieważ nikt nie krzyczał ani nie był zły. Przekazaliśmy mu zwykle słowa ze spokojem na twarzy, w porzątku, teraz jesteś tutaj z nami.

Teraz nadszedł czas na opracowanie planu ucieczki z tego miejsca. Po uzgodnieniu ze sobą naszych pomysłów i sklejeniu ich w jedną wspólną całość, trzeba było zacząć działać. Od innych wiedzieliśmy, że Gally planuje wygnać swoich więźniów do labiryntu, i właśnie wtedy to miał być dobry czas na sabotaż.

Thomas udawał nieprzytomnego, całkiem nieźle mu to szło, kiedy koledzy Galliego ciągnęli go po ziemi. Terese zlecił przywiązać do pnia drzewa. Gdy dziewczyna zagadywała go , to był idealny moment aby Thomas powstał z martwych i zaczął swoje przedstawienie. Po głębokich i dających domyślenia słowach chłopaka, ci którzy go popierali stanęli za nim, ja też byłam w tej grupie.
-To już najwyższy czas aby stąd wyjść. - powiedziałam.
Podeszłam do Galliego i złapałam go za reke i odeszliśmy od innych.
-Prosze Gally chodź z nami, przecież nie możemy tu być do końca życia.
-Nie ufam mu i tej jego dziewczynie. -powiedział
-To w takim razie zaufaj mi.
Chłopak milczał.
-Czy ty mi w ogóle ufasz? -zapytałam.
On nadal milczał i nie zamierzał nic mówić.
-Jestem tutaj trzy lata a ty mi nie ufasz, świetnie. Czy ty nie w ogóle kochasz?
Nadal milczał, a ja już miałam łzy w oczach.
-Byleś ze mną tylko po to aby okazać się lepszym od innych, że ty masz dziewczynę a oni nie?
Moje pytania stawały się coraz dłuższe, ale on tak nie odpowiadał.
-W takim razie to nie ma sensu, z nami koniec.
Już od dawna nam się nie układało, ale ja naprawdę byłam w nim zakochana, kochałam go. Myślałam, że wszystko się z zmieni, że ten związek potrzebuje czasu no ale się myliłam. Z czasem on stał się jeszcze bardziej toksyczny. Własnie dzisiaj był dzień jak oficjalnie zerwaliśmy.

Dołączyłam do innych, oni zdążyli przekonać jeszcze parę osób aby z nami poszli. Ja powiedziałam jaka jest sytułacja z Gallym i oni spuścili wzrok i podali mi dzidę, bo wbiegając do labiryntu trzeba było być uzbrojonym.

Ruszyliśmy przed siebie, to był mój pierwszy raz kiedy jesteś w środku tej kamiennej budowli. Wszystko dokładnie tak sobie wobrażałam, zewnętrzne ściany porośnięte bluszczem a na ziemi dużo kamieni. Tutaj serio było dość strasznie.

Biegliśmy kawał czasu, gdy nagle Thomas gestem ręki pokazał aby się zatrzymać.
-Bóldożerca? -spytał Newt.
-Tak. -odpowiedział.
To było moje drugie spotkanie z tym czymś, bo ja już naprawdę nie wiem jak to nazwać. Nie bałam się już jego tak jak za pierwszym razem, no ale nadal był stresik, a wcześniejsza kłótnia z Gallym trochę to pogarszała przez zostawiany mętlik w głowie. Mogę jedynie przyznać, że teraz czuje się wolna i nie zależna.
-Wszyscy razem rzucimy się na niego. -odrzekł Minho.
-A ty Chuck trzymaj się dziewczyn. -dopowiedział Thomas.
Chuck na znak , że zrozumiał kiwną głową. Naszym zadaniem było otworzenie wyjścia.

Na raz dwa trzy ruszyliśmy do ataku. Boldożerca również to zrobił. Widziałam jak po kolei atakuje moich przyjaciół.
-Trzeba ośmiocyfrowy kod. - powiedziała Teresa.
-Ośmiocyfrowy, Minho podaj kolejność ustawień sektorów labiryntu. -krzyknał Thomas.
Nie wiem jak zapomniałam wspomnieć o tym, że labirynt zmieniał swoje ustawienie w każdą noc. Kiedy Minho wypowiadał kolejno liczy zatakował go Boldożerca. Nie mogłam na to patrzeć, rzuciłam mu się z pomocą. Dźgnełam z całej siły Bóldożerce w podniebienie, bo tak wcześniejszym razem zadziałało i w tym samym momencie odskoczył do tyłu spadajac z urwiska. Kamień z serca, pomyślałam. Gdy Minho skończył wymieniać liczy, duże drzwi zaczęły się otwierać, to naprawdę było wyjście. Musieliśmy szybko przez nie przejść, bo od razu zaczęło się zamykać.

Przechodząc przez nie weszliśmy do białego długiego korytarza. Musieliśmy iść dobre parę minut aby znaleźć drzwi nad , którymi był wyświetlony duży zielony napis Exit. To wszystko wydawało się za proste. Trzy lata szukać wyjścia a potem znaleźć drzwi z takim napisem. Thomas chwycił za kalamkę i je otworzył. Naszym oczom ukazało się zmasakrowane nowoczesne biuro. Na ziemi leżało mnóstwo ciał ludzi. Ktoś musiał ich zabić. Zaczeliśmy rozgladać się po pomieszczeniu. Nagle Thomas klikną duży czerwony przycisk i na monitorze wyświetlił się jakiś filmik. Zaczeliśmy go oglądać był od Avy Paige zadresowany do nas. Dowiedzieliśmy się z niego tyle, że słońce spaliło Ziemię i na skutek tego dużo ludzi umarło. Potem nastąpiło jeszcze gorsze, epidemia Pożogi, która atakowała ludzki mózg zamieniając ludzi w bezrozumne potwory, które są pozobawione człowieczych cech. I to , że zamknęli nas w tym labiryncie dlatego , że jako młode pokolenie jesteśmy odporni na tego wirusa i chcieli zobaczyć jak działa nasz mózg w takich trudnych warunkach. A to wszytko było po to aby stworzyć lek na tą chorobę. W tle było widać jak zgraja zamaskowanych ludzi, strzela do innych. Na końcu filmiku Ava Paige strzeliła sobie w głowe.
Czyli świat jest spalonyi dotknięty epidemią a my jesteśmy odporni. Normalnie szczęście w nieszczęściu.
-Chodźmy skąd. -powiedział Thomas.
Każdy się z nim zgodził, bo każdy miał już dość patrzenia na martwe ciała.

Kiedy zbliżaliśmy się do wyjścia za nami ktoś krzyknał.
-Nigdzie skąd nie pójdziecie.
Odruchowo obróciłam się ku mojemu zaskoczeniu stał tam Gally. Miał zapłakaną twarz, to był pierwszy raz kiedy widziałam, że płacze. W ręku trzymał pistolet, celując nim w Thomasa. Bóldożerca go użądlił, a on działał pod wpływem emocji a to nie wróżyło nic dobrego. Thomas zaczął coś do niego mówić, ale on i tak wszystkie jego słowa odrzucał. Na raz wystrzelił z broni, ale w tym samym momencie Minho rzucił w niego dzidą, która trafiła go w brzuch . Gally upadł na podłogę. Thomas nie został postrzelony, tylko ktoś inny, tą osobą był mały Chuck.

Chłopiec aby uratować Thomasa zasłonił go własnym ciałem. To było naprawdę piękne poświęcenie. Kiedy Chuck leżał na ziemi, zaczęłam płakać, tak samo jak inni. Zamurowało mnie i nie byłam w stanie udzielić mu pierwszej pomocy, nawet nie wiedziałam jak. To wszystko działo się za szybko. Kiedy Chuck wydał ostani wdech, wręczył dla Thomasa drewnianą figurkę, którą sam zrobił i powiedział aby dał to dla jego rodziców. Te słowa jeszcze bardziej mnie dobiły, Chuck przestał oddychać, odszedł z tego świata.

W tym samym momencie do pomieszczenia wbiegli zamaskowani ludzie z bronią w rękach. Zaczali mówić nam, że już nic nam nie grozi i jesteśmy bezpieczni i zaprowadzili nas do helikoptera. Wznieślismy się w górę zostawiając ciało Chucka. Teraz pozostało nam tylko zaufać tym ludziom, ale czy oni byli godni tego zaufania? Niedługo mieliśmy się o tym przekonać.

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz